07 | «Róża»

1.7K 82 15
                                    

Po naszym całym maratonie filmowym, przez żaluzje przedzierają się już światła zachodu słońca, a gdy spoglądam na policzek Haydena, mienią się na nim delikatne fiolety, czerwienie i złote prześwity. Na dodatek jego oczy rozjaśniły się trochę, przez co bardziej widać ich brązowy kolor. Nie za jasny, nie za ciemny.

Poprawia swoje włosy, jak robi to często i przejeżdża dłońmi po twarzy, na co śmieję się cicho.

— Co cię tak śmieszy? — Hayden marszczy brwi i odruchowo strzepuje niewidzialne okruszki ze swojej czarno-białej koszulki na krótkim rękawie. — Jestem brudny?

— Nie, po prostu widać, że jesteś zmęczony — wzruszam ramionami, lekko opierając głowę o jego ramię, po czym dodaję, śmiejąc się cicho. — Ale i tak spokojnie, możesz być przy mnie brudny. Przy mnie możesz wszystko.

Czuję, jak Hayden się spina, a ciało chłopaka przechodzi dreszcz, ale nie zwracam na to uwagi, dalej lekko wtulając się w niego, powoli również zmęczona, bo zaczynam ziewać.

— Jak chcesz, możesz się zdrzemnąć, czemu nie — Smith uśmiecha się, zniżając do mnie głowę. — Ale będziesz musiała się obudzić, jak tylko wejdzie twoja mama.

Kiwam jedynie głową i zamykam oczy, za chwilę już wpadając w stan błogiego snu.

***

— Daisy, wstawaj — słyszę czyjś głos, jednak zupełnie inny od tego, przy którym zostawiałam.

Mam zamknięte powieki, lecz i tak czuję, jak zmienia się światło w moim pokoju. Leniwie otwieram oczy, spodziewając się mamy, lecz zamiast tego zauważam zielonkawe tęczówki Casey. Marszczę brwi, po czym rozglądam się po pokoju, zauważając widok, zapierający dech w piersiach. Wszystko posprzątane, uporządkowane jak jeszcze nigdy dotąd. Przechodzi mnie dreszcz, gdy czuję coś dziwnego, obok swojej stopy.

O cholera.

To musi być szczur!

Szybko zeskakuję z łóżka, podtrzymując się przyjaciółką i odskakuję jeszcze dalej, wskazując jedynie palcem na wypukłość pod pościelą.

— Co do cholery jasnej ty tam widzisz? — Casey wybucha głośnym śmiechem i przewraca oczami odkrywając pościel, ale patrzy na mnie. — Widzisz, to nic strasznego — uśmiecha się, ale gdy zerka na to, co znajdowało się pod pościelą, robi się bledsza, wyraźnie zszokowana. — Róża.

Przełykam ślinę, marszcząc brwi. Doskonale wiem, że mama nie zostawiłaby róży w łóżku, a Casey nawet nie lubi kwiatów. Mam duchy w domu?

W końcu, nikt inny by nie zostawił mi takiej niespodzianki, a jak już, to kto jest na tyle głupi, żeby zostawić ją pod pościelą na parę godzin, a nie w wazonie z wodą?

Ponownie rozglądam się po pokoju, pewnie z powodu  złudnej nadziei, że znajdę tam jakąkolwiek wskazówkę, żeby rozpatrywać jako podejrzanego jeszcze jedną osobę, ale nic. No do tego mama i Casey nie są zbytnio perfekcjonistkami i same zwykle mają syf w pokoju.

Wzdycham cicho i z powrotem zerkam na przyjaciółkę, uśmiechając się szeroko.

— Boże, a tobie co? — blondynka przewraca oczami i łapie się za skroń. — Tak, zostawił ci ją Hayden, co z tego?

Naprawdę jej nie rozumiem. Zawsze cieszyła się, gdy miałam jakikolwiek kontakt z chłopakiem, a teraz nagle marudzi tylko dlatego, że chodzi akurat o naszego kochanego Smitha. Wydawało mi się, że od momentu, gdy zaczęliśmy ponownie wszyscy spędzać czas razem, nie miała już do niego absolutnie nic. Może po prostu chciała dla mnie troszeczkę lepszej partii?

Don't Talk To Me AnymoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz