05 | «Wypluj to»

1.6K 48 26
                                    

Czy to źle, że w mojej głowie była pustka?

Dla mnie, nie ma co się dziwić. Wciąż nie mogę przyzwyczaić się do nowego Caleba, Tyler cały czas praktycznie pożera mnie wzrokiem, Tiffani nie wydaje się taka zła, a Hayden ma dwie twarze, z czego nie rozumiem żadnej. I to tak właśnie wyglądają moi obecni znajomi. Inni.

— Ej, Daisy, powiedz rower — Tyler wybucha śmiechem.

No i właśnie. Wyśmiewają się z mojego akcentu dosłownie przez cały czas.

— A ja nie mogę powiedzieć, żebyś się zamknął? — Tiffani szybko przewraca oczami uprzedzając mnie w odpowiedzi.

Coraz mniej dziwi mnie fakt, że Tiffani przez cały czas staje w mojej obronie. Oczywiście, wydaje mi się trochę pusta, ale traktuje mnie, jakbyśmy dalej się kolegowały. Ba, może nawet zdążyłybyśmy się zaprzyjaźnić, gdyby nie obecność Julie.

Ona nawet nie próbuje udawać miłej. Cały czas staramy się sobie dogryzać, nawet w obecności Haydena, który jednak za każdym razem siedzi cicho.

Dalej utrzymuję, że typ buntownika to tylko maska, ale za każdym razem, gdy coś mówi, mam z kolei coraz większe wrażenie, że po prostu tak się zmienił przez ten rok. Oczywiście na gorsze.

- Jejku, Tiff, spokojnie — moja ukochana Julie wybucha słodkawym i sztucznawym śmiechem, na co sama przewracam oczami, ale blondynka udaje, że tego nie widzi. — Myśl o tej nowej torebce z Guessa, co za chwilę ma premierę.

— Kochana moja, Julie Jennifer Jones, ty to umiesz poprawić mi humor —niebieskooka uśmiecha się szczerze i wzdycha cicho. — Tylko żeby mi nie wyprzedali białej wersji, zanim ją kupię.

— A co uważacie o tym collabie Gucci z Yves Saint Laurent? — nieoczekiwanie dla mnie, w rozmowę blondynek wtrąca się Casey.

Moja przyjaciółka coraz pewniej czuje się w towarzystwie. Julie jest neutralna w stosunku do niej, więc nie dziwię się, że lubi spędzać czas z całą grupą. Tiffani natomiast często marszczy brwi widząc, jak Scott zaprzyjaźnia się z resztą.

Może jest zazdrosna?

Droga Edaisaleen, czy Pani chciałaby się spotkać w tym momencie przy placu zabaw w Central Parku?"

Od razu uśmiecham się do siebie widząc SMSa od Seana i śmieję się cicho, ale natychmiast ściszam głos do minimum słysząc chrząknięcie Haydena.

— Pokaż, to jakiś mem? — brunet wybucha głośnym śmiechem i szybko wyrywa mi telefon z ręki, po czym marszczy brwi czytając wiadomość. — Kto to Sean?

Jak zwykle, w odpowiedzi uprzedza mnie ta sama osoba co zwykle, mój ratownik życia, czyli Tiffani.

— Sean Mint? — odchrząkuje cicho puszczając mi oczko i zagląda w mój telefon. Nie, nie znam żadnego Seana Minta a Sean ma na nazwisko Winston, ale zachowuję pokerową twarz. — Błagam cię, Hayden, to tylko taki chłopak z sąsiedztwa Daisy, pewnie matka go po coś wysłała i poda pani Lucas przez Day — wzrusza ramionami. Skąd ona bierze tak dobre wymówki?

— Mhm — Hayden przewraca oczami i szybko oddaje mi telefon niezadowolony, ale chyba przekonany co do historyjki Tiffani. — No to na co czekasz, idź do niego — wzrusza ramionami patrząc na mnie i splata ręce na klatce piersiowej z zimnym wyrazem twarzy.

— Ale wrócisz tu czy nie? — pyta Caleb i wzdycha cicho zerkając na moją osobę, jednocześnie opierając głowę o ramię Casey. — Cały czas urywasz się ze spotkań.

— Nie marudź, no i tak, wrócę — uśmiecham się zeskakując z ławki i kierując się z boiska do koszykówki, aż do placu zabaw.

Co prawda, nie jest to żadna wielka odległość, więc docieram tam zaledwie po paru minutach i śmieję się cicho na przywitanie szybko przytulając blondyna.

Don't Talk To Me AnymoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz