Następnego dnia Minho pojawił się w szpitalu z samego rana, chcąc jak najszybciej zabrać z niego młodszego. Pośpiesznie wbiegł po schodach na piętro, mijając po drodze kilka zdenerwowanych jego zachowaniem pielęgniarek i stanął pod dobrze znaną mu salą 114, na której leżał Jisung. Kilka razy zapukał do drzwi, a następnie wszedł do środka, zastając tam gotowego do wyjścia chłopaka. Przez moment spoglądali na siebie, jakby chcieli zapamiętać tą chwilę z jak największą dokładnością. Minho lustrował wzrokiem chude ciało chłopaka, jego lekko roztrzepane włosy, intensywnie wpatrujące się w niego ciemne oczy, ręce pełne blizn, które zakryte były białą koszulką na długi rękaw oraz zapadające się kości policzkowe. Widok ten jedynie uświadomił go w tym, jak mało czasu zostało młodszemu. Jednakże mimo wszystko musiał przyznać, że Jisung wyglądał bardzo atrakcyjnie i miał w sobie coś, co przyciągało do jego osoby.
– Idziemy? – zapytał blondyn, wyrywając Minho z obserwacji.
– Najpierw musimy powiedzieć lekarzowi, że wychodzimy – odparł starszy, drapiąc się po karku. Było mu głupio, że został przyłapany na obserwowaniu Jisunga.
– Zrobiłem to już, kiedy był obchód, więc spokojnie możemy opuścić teren szpitala – Blondyn podniósł rękę do góry, odsłaniając swój nadgarstek – Nawet zdjęli mi tą cholerną, papierową bransoletkę. Na jeden dzień przestałem być więźniem tego miejsca.
Widząc entuzjazm Jisunga, brunet uśmiechnął się. Ta jedna rzecz rozwiała wszelkie wątpliwości i pozwoliła mu uwierzyć, że naprawdę postępuje dobrze, zabierając go na jednodniową wycieczkę.
Być może kwiat jeszcze nie zwiędnął do końca i dało się go uratować.
Dwójka chłopaków zjechała razem windą na parter, ignorując zdziwione spojrzenia pracowników szpitala. W tamtej chwili liczyli się tylko oni i wolność, która dla blondyna była czymś wręcz nieosiągalnym. Kiedy dotarli do drzwi wejściowych, młodszy zatrzymał się, spoglądając na nie z mieszanymi uczuciami. Albowiem za nimi czekało coś, o czym śnił całymi miesiącami - prawdziwy świat. Na zewnątrz byli zwykli ludzie, nie lekarze czy pielęgniarki ubrani w białe stroje; supermarkety, a nie małe sklepiki czynne dwa razy w tygodniu.
– Chodźmy stąd – Minho wyrwał młodszego z rozmyślań, wyciągając w jego stronę dłoń. Przez chwilę Jisung wahał się, lecz ostatecznie chwycił ją, splatając ze sobą ich palce.
Ta chwila była dla blondyna czymś niezwykłym. Przekraczał właśnie drzwi szpitala z osobą, która zupełnie niespodziewanie wtargnęła do jego życia, jednocześnie stając się jego ważną częścią. Spoglądał na skupioną twarz bruneta, czując ciepło jego dłoni. W tamtym momencie zupełnie zapomniał o swojej chorobie, problemach i wyroku, jaki został na niego zesłany przez los. Odnalazł spokój w starszym od siebie chłopaku, dla którego liczyło się jego szczęście.
Kiedy wyszli na dziedziniec szpitala, Jisung ponownie zatrzymał się, spoglądając na budynek. Szybko odnalazł wzrokiem okno, z którego każdej nocy obserwował nocne niebo oraz gwiazdy. Bardzo chciał stać się jedną z nich i być wolny, lecz im więcej czasu spędzał z Minho, tym więcej miał wątpliwości.
– Nigdy nie przypuszczałem, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę ten budynek od zewnątrz – powiedział, nie spuszczając wzroku z okna swojej sali.
– Jeśli się w coś wierzy, to się w końcu spełni – odparł starszy, uważnie przypatrując się chłopakowi – Masz jeszcze do zobaczenia cały świat, który jest pełen pięknych miejsc. Jednak dopóki nie wyzdrowiejesz, musi nam obojgu wystarczyć odkrywanie Seulu na nowo i tworzenie razem niezapomnianych wspomnień.
Jisung milczał, spoglądając głęboko w oczy bruneta. Chciał uwierzyć w to, że kiedyś uda mu się wyzdrowieć. Chciał uwierzyć, że kiedyś uda mu się zwiedzić te wszystkie piękne miejsca na świecie. Jednakże choroba przekreślała wszystkie te plany, pozbawiając go jakiejkolwiek nadziei na szczęśliwą przyszłość. Mógł jedynie liczyć na to, że dobrze spędzi te ostatnie dni i po odejściu nie pociągnie za sobą Minho, jedynej osoby trzymającej go na tym świecie.
– Obiecaj, że spełnisz te marzenia i odwiedzisz wiele pięknych miejsc, debiutując w zespole – wypalił nagle młodszy, łapiąc kontakt wzrokowy z brunetem – Obiecaj, że zobaczysz te wszystkie piękne miejsca, jeśli mi się nie uda.
– Nawet tak nie mów, bo to...
– Po prostu mi to kurwa obiecaj – przerwał Jisung, spoglądając błagalnie na Minho – Proszę.
– Obiecuję – odparł wreszcie brunet, przygryzając delikatnie wargę i szybko zmieniając temat – A teraz chodźmy zjeść coś lepszego niż to, co podają w szpitalu. Musisz mieć siłę na resztę dzisiejszych wycieczek, tak powiedział lekarz.
– Wszystko będzie lepsze od tych dietetycznych posiłków – zaśmiał się blondyn – Chociaż nawet nie wiem, czy zasługują na takie miano, bo przypominają bardziej jakieś wybrakowane resztki.
Przez chwilę dwójka chłopaków śmiała się w najlepsze, nawet nie zwracając uwagi na to, że wciąż trzymali się za ręce. Było to dla nich tak naturalne, jakby robili to od zawsze. Zarówno dla Jisunga, jak i Minho spacer do pobliskiej knajpy był czymś niezwykłym. Szli wzdłuż długiej ulicy, zwyczajnie ciesząc się swoją obecnością. Wyglądali zupełnie normalnie, jakby nie zmagali się z żadnymi problemami ani chorobami.
To niesamowite, że kilka uśmiechów potrafi zamaskować nawet najgorsze brudy i sprawić, aby mijający nas ludzie mogli myśleć, iż wiedziemy perfekcyjne życie. Społeczeństwo dzisiejszego świata stało się bardzo wyidealizowane i żeby się w nie wpasować, musieliśmy nauczyć się zakładać na nasze twarze maski i manipulować swoją osobowością tak, by odgrywana przez nas rola była jak najbardziej realistyczna. Zarówno Jisung, jak i Minho spotykali się z tym na co dzień w szpitalu oraz wytwórni. Do każdego producenta trzeba było się zwracać zupełnie inaczej. Nie każdy lekarz lubił oglądać nieszczęśliwych pacjentów podczas obchodu. Można powiedzieć, że pokazywanie różnych twarzy zostało nam wpojone tak bardzo, iż zaczęliśmy robić to zupełnie nieświadomie. Czy nie jest to choć odrobinę przerażające? Zatapiamy się w przywdziewanych każdego dnia maskach, powoli gubiąc naszą prawdziwą tożsamość i stając się jednolitą, szarą masą razem z resztą perfekcyjnego społeczeństwa. Czy świat zasługuje na tak ogromne poświęcenie? Niestety na to pytanie każdy musi sam znaleźć odpowiedź.
W końcu dwójka przyjaciół dotarła do knajpy, zajmując jeden ze stolików przy oknie. Podczas, gdy starszy poszedł zamówić dwie porcje makaronu z pastą z czarnej fasoli oraz kimchi, Jisung obserwował spieszących się ludzi oraz ruchliwe ulice. Brakowało mu tego widoku i normalnego życia bez ciągłego brania leków, kroplówek, badań oraz nakłaniania do leczenia i wpisania się na listę biorców. W głębi duszy cieszył się, że mógł go jeszcze doświadczyć na własnej skórze.
– Mam nadzieję, że będzie panom smakowało – Z rozmyślań wyrwała go starsza kobieta, stawiając na stole zamówione przez Minho jedzenie.
– Dziękujemy – odparł blondyn, kłaniając się, aby okazać jej szacunek.
Kiedy tylko kobieta odeszła, brunet usiadł do stolika, stawiając na nim dwa kubki z wodą. Następnie obaj zaczęli jeść swój makaron, rozmawiając przy tym o poezji, byciu trainee, wieczornej sztuce oraz innych atrakcjach, które Minho zaplanował na ten dzień.
– Od wczoraj nurtuje mnie jedna rzecz – wypalił w pewnym momencie starszy, chwytając pałeczkami kolejny kawałek fermentowanej kapusty – Co to był za zeszyt? Ten z napisem "dopóki moja pamięć nie sięga gwiazd".
Słysząc to pytanie, Jisung zamarł. Nie chciał zdradzać brunetowi, dlaczego założył ten zeszyt, a przynajmniej jeszcze nie teraz.
– Spisuję w nim swoje wiersze – odparł młodszy, zachowując kamienną twarz – Dopóki sam nie stanę się jedną z gwiazd na nieboskłonie, a pamięć o mnie nie pójdzie w zapomnienie.
Minho jedynie westchnął, spuszczając wzrok. Wręcz nienawidził tego, jak łatwo przychodziło blondynowi mówienie o śmierci i zapomnieniu. Nie wyobrażał sobie, że mógłby już nigdy więcej nie zobaczyć Jisunga. Ta myśl wręcz przerażała go tym, jak bardzo była realistyczna.
Dlatego właśnie nie mógł doprowadzić do spełnienia się tego scenariusza.
"Rozchmurz się i w gwiazdy spójrz
Czyż nie pięknie świecą tam,Gdzie niedługo będzie raj? [...]
Pamięć o mnie w kimś już drzemie,Zostaje tylko czekać, czekać dzielnie"
![](https://img.wattpad.com/cover/174357903-288-k698382.jpg)
CZYTASZ
[never lose hope] minsung
Fiksi PenggemarMinho przez przypadek myli drzwi szpitalne i trafia do sali, w której leży nieuleczalnie chory na białaczkę Jisung. Jak bardzo ta pomyłka wpłynie na życie obu chłopaków? Czy Jisung ma jeszcze szansę na zaznanie szczęścia w życiu? angst; minsung; dep...