Ostatniej nocy Minho nie zmrużył już oczu, wymyślając atrakcje na dzień, który miał spędzić razem z Jisungiem. Był bardzo podekscytowany myślą, że blondyn wreszcie będzie mógł zobaczyć otaczający go świat poza budynkiem szpitala. Chciał pokazać mu swoje ulubione miejsca, wytwórnię i zabrać go na pobliskie stragany sprzedające najlepsze koreańskie przekąski.
Miał wiele planów i tak mało czasu.
Wciąż jednak słowa lekarza nie dawały mu spokoju, a myśl o tym, że mógłby to być ostatni dzień życia blondyna, przerażała go. Miał wiele wątpliwości odnośnie swojego planu, lecz starał się je ignorować pod pretekstem szczęścia młodszego.
Minho upił kolejny łyk trzeciej już kawy, chowając do plecaka plik kartek. Chciał jak najszybciej przedstawić swój plan Jisungowi, dlatego w pośpiechu nałożył na siebie czarną bluzę oraz białe adidasy i wyszedł z domu, zmierzając w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Tam zajął miejsce na ławce, zastanawiając się, czy na pewno wszystko ze sobą zabrał. Od razu po wizycie w szpitalu musiał jechać na próbę występu, który miał zakwalifikować jedną z grup do survivalu i późniejszego debiutu. Nie mógł przegapić takiej okazji do spełnienia jednego ze swoich marzeń, a tym bardziej zawieść swoich kumpli. Z tą myślą wsiadł do autobusu, pośpiesznie kasując bilet i zajmując miejsce przy oknie. Czas podróży dłużył mu się niemiłosiernie, a z każdym kolejnym postojem stawał się coraz bardziej niecierpliwy. Czy Jisungowi spodoba się zaplanowane wyjście? Czy blondyn w ogóle będzie chciał gdzieś z nim pójść? Tak naprawdę dwójka chłopaków znała się zaledwie kilka dni i choć czuli się sobie bliżsi, wciąż między nimi była ta niewidzialna granica, którą dało się odczuć podczas ostatniej rozmowy. Minho poruszył drażliwy temat, przez co blondyn wyprosił go z sali. Nie miał na tyle zaufania, aby wyjawić mu prawdę... A może zwyczajnie bał się jeszcze bardziej zbliżyć do chłopaka, który jako jedyny wydawał się o niego martwić?
W końcu brunet wysiadł z pojazdu, kierując swoje kroki w stronę szpitala. Wszedł do holu, witając się z pracownicami recepcji, a następnie wszedł do windy, wybierając dobrze znane mu piętro. W ostatnim czasie Minho spędzał w szpitalu bardzo dużo czasu, co było dla niego dość trudne. Codzienne oglądanie chorych osób, lekarzy na dyżurach, śnieżnobiałych ścian oraz wdychanie drażniącego zapachu środków dezynfekujących - to wszystko wywoływało w nim mieszane odczucia, lecz musiał odstawić swoje uprzedzenia na bok dla dobra Jisunga. Pragnął uratować tego niezwykle intrygującego chłopaka od popełnienia być może najgorszego błędu i stać się jego kotwicą. Kimś, kto da mu nadzieję na lepsze dni.
Cicho zapukał do drzwi sali, na której leżał blondyn, a następnie wszedł do środka. Niestety, ku jego zaskoczeniu, nie zastał tam młodszego. Przez chwilę wpatrywał się w puste łóżko stojące w kącie pokoju, na którym leżał zeszyt oraz kilka kartek. Zaciekawiony podszedł bliżej, czytając estetyczny napis na nim: dopóki moja pamięć nie sięga gwiazd. Już miał chwytać za notes, kiedy usłyszał dźwięk przekręcanego zamka od drzwi łazienkowych. Lekko speszony Minho w mgnieniu oka odsunął się od łóżka, spoglądając na zdziwionego jego widokiem Jisunga.
– Przyszedłeś – powiedział obojętnie blondyn, omijając chłopaka i siadając na łóżku – Myślałem, że już się poddałeś.
– Masz dużo większą wartość niż myślisz, Jisung – odparł brunet, nie spuszczając wzroku z tajemniczego notesu – Nie jesteś rzeczą, którą można sobie od tak opuścić czy też wyrzucić. Jesteś kimś naprawdę wyjątkowym i niepowtarzalnym.
– Jeśli przyszedłeś tutaj tylko po to, aby prawić mi nic nieznaczące komplementy to możesz sobie darować. Wiele psychologów próbowało już mnie namówić do pokochania siebie i spojrzenia na życie od tej pięknej, kolorowej strony, jakby nie rozumieli, że odkąd zdiagnozowano u mnie białaczkę to wszystko stało się czarno-białe – burknął młodszy, łapiąc kontakt wzrokowy z Minho – Moje serce jest czarne, moje oczy są czarne, moje wnętrze jest czarne, a moje chęci do życia w tej ciemności powoli wygasają, będąc resztkami tego białego koloru.
Słysząc to, starszy zamarł. Nagle jego podekscytowanie wyjściem ulotniło się, pozwalając mu na konfrontację z rzeczywistością.
– Jesteś zły, że wczoraj nie przyszedłem – wywnioskował, zaciskając dłonie na materiale spodni – Przepraszam, ale zwyczajnie bałem się stanąć przed tobą po tym, jak skończyła się nasza ostatnia rozmowa.
– Nie powinienem był ciebie wypraszać z sali, przepraszam – westchnął Jisung, pochylając lekko głowę – Po prostu są tematy, będące dla nas dość ciężkie i irytujące, jak słuchanie o kolejnej wielkodusznej osobie mającej odwieźć mnie od popełnienia samobójstwa. Nie chcę myśleć o chorobie, chociaż każdy lekarz mi o niej przypomina podczas dyżuru, chcąc przekonać mnie do podjęcia leczenia... Mówią, że będą zawsze przy mnie, że będą mnie wspierać i podtrzymywać na duchu, a tak naprawdę to kolejne bajki dla umierającego.
– Może i intencje lekarzy nie zawsze wychodzą prosto z serca, lecz pomyśl sobie, że masz tą jedną osobę, która naprawdę pragnie ci pomóc i być przy tobie w trudnych chwilach – Minho delikatnie ujął dłoń młodszego, gładząc ją. Mimo krótkiej znajomości, ten gest wydawał mu się być bardzo naturalny i niewymuszony – Nie przychodzę tu tylko dlatego, aby zaspokoić swoje sumienie i zmienić twoje nastawienie do życia. Ja naprawdę cię lubię, Jisung. Przez te kilka dni stałeś się dla mnie kimś bardzo ważnym, jakby przyjacielem. Właśnie dlatego tutaj teraz jestem, aby spędzić z tobą trochę czasu.
Jisung nie odpowiedział nic. Zwyczajnie wpatrywał się w ich splecione dłonie, jak w najpiękniejszy obraz, a po głowie wciąż krążyły mu słowa bruneta. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał go przyjacielem, a tym bardziej nie okazał mu tak wielkiego wsparcia, jak Minho. Relacja, która łączyła chłopaków była dość specyficzna. Jednakże wraz z wypowiedzeniem przez starszego tych kilku słów, jej znaczenie stało się znacznie większe niż mogłoby się wydawać. Blondyn wreszcie uwierzył w to, że nie jest sam, a dotyk jego przyjaciela tylko go w tym uświadamiał.
– Przyjaciel... – szepnął Jisung, nie spuszczając wzroku z ich rąk. To słowo brzmiało dziwnie w jego ustach, jakby nie pasowało do opisu chłopaka przed nim – Nie będziesz tego żałował?
– Nigdy – odpowiedział pewnie Minho, łapiąc kontakt wzrokowy z młodszym – Pamiętasz, jak obiecałem, że pójdziemy kiedyś razem do teatru? Miałem wtedy pokazać ci trochę świata poza śnieżnobiałymi ścianami szpitala – Jisung niepewnie pokiwał głową – Zarezerwowałem bilety na jutrzejszy musical i załatwiłem jednodniowy wypis. Przygotowałem też plan miejsc, do których moglibyśmy pójść... O ile oczywiście będziesz chciał.
Po policzkach Jisunga zaczęły spływać słone łzy na samo wspomnienie podsłuchanej rozmowy lekarza z Minho. Odwrócił wzrok, spoglądając na leżący obok zeszyt.
Jemu naprawdę na nim zależało, a on miał niedługo go opuścić.
– Jisung...? – starszy przygryzł lekko wargę – Nie musimy nigdzie iść, jeśli nie masz na to ochoty.
– Znasz historię o chłopcu zakochanym w gwieździe? – wypalił nagle blondyn, łapiąc kontakt wzrokowy ze zdezorientowanym brunetem – Każdej nocy chłopiec obserwował niebo, wyglądając swojej wybranki. Przez lata jego miłość do gwiazdy rosła w siłę, a tęsknota za bliskością nie dawała mu prowadzić normalnego życia. Każdy jego dzień wyglądał dokładnie tak samo, a noce były pełne łez. Zastanawiał się, dlaczego los musiał rozdzielić go z ukochaną i skazać na cierpienie w tęsknocie. Aż w końcu pewnej nocy wszedł na dach swojego domu i patrząc na swoją gwiazdę wysoko na nieboskłonie, skoczył z nadzieją, że wreszcie oboje staną się jednością. Boję się, że z nami będzie podobnie, a ja ściągnę cię w dół.
– Znowu mówisz bardzo poetycko – skwitował Minho – Tylko ta historia znacznie różni się od naszej.
– Zdziwiłbyś się. Musisz tylko sam dojść do wniosku, kto odegra rolę gwiazdy na niebie, a kto chłopca – odparł Jisung, dodając po chwili – Dziękuję za zorganizowanie mi tego wyjścia i dotrzymanie obietnicy. Chętnie zobaczę z tobą choć skrawek tego świata.
Wraz z usłyszeniem tych słów, na twarz bruneta wkradł się szeroki uśmiech. W tamtym momencie obaj cieszyli się swoim szczęściem, ignorując niepewną przyszłość, która ich czekała. Nie wiedzieli jeszcze, że najbliższe dni miały okazać się kluczowe.

CZYTASZ
[never lose hope] minsung
FanfictionMinho przez przypadek myli drzwi szpitalne i trafia do sali, w której leży nieuleczalnie chory na białaczkę Jisung. Jak bardzo ta pomyłka wpłynie na życie obu chłopaków? Czy Jisung ma jeszcze szansę na zaznanie szczęścia w życiu? angst; minsung; dep...