II

450 55 5
                                        

Następnego dnia Minho spełnił obietnicę daną Jisungowi i odwiedził go. To spotkanie jednak nie było już tak niezręczne, jak wczorajsze. Obaj czuli się bardziej pewnie podczas rozmów, które nie zahaczały o smutne i przygnębiające tematy. Ciemnowłosy chciał pokazać choremu jedynie te pozytywne aspekty życia, które mogłyby odwieźć go od samobójczych myśli.

- Właśnie dlatego uważam, że chodzenie do teatru jest takie ciekawe - powiedział Minho, uśmiechając się - Możemy obserwować aktorów, którzy starają się jak najlepiej odegrać swoje role, pozwalając nam na wgłębienie się w całokształt sztuki i wyniesienie z niej wielu mądrości. Kiedyś Cię tam zabiorę, obiecuję.

- Nie musisz - odparł blondyn, smutniejąc nieco - Można powiedzieć, że przez te lata opanowałem grę aktorską do perfekcji. Każdy lekarz zna zupełnie inną rolę, w którą się przy nich wcielam. Raz jestem obłąkanym, szekspirowskim Hamletem poszukującym zemsty, a raz Niobe cierpiącą ze straty swoich dzieci, symbolizującymi moje szczęście oraz marzenia.

- O czym marzysz? - Minho spojrzał na kamienną twarz Jisunga. Z obserwacji mógł wywnioskować, że młodszy wszystko zatrzymywał w sobie, nie dając uczuciom ujrzeć światła dziennego. Była to pewnego rodzaju reakcja obronna, którą udało mu się wykształcić przez lata samotności.

- Jakby tak się zastanowić, to mam dwa marzenia - zaczął blondyn, przymykając oczy - Chciałbym dołączyć do zespołu i razem z innymi członkami zawojować świat muzyką, która miałaby jakiś przekaz. Mógłbym pisać piosenki o dojrzewaniu, poczuciu dorosłości, miłości. Pragnę również wydać tomik poezji. Brzmi to trochę niepoważnie, ale pisanie wierszy staje się jedną z twoich pasji, kiedy trafiasz do szpitala na tak długi czas.

- Mógłbym zobaczyć? - zapytał niepewnie starszy, na co Jisung przytaknął głową, podając mu jedną z kartek papieru leżących na stole.

Spoglądam w gwiazdy, wisząc bezwiednie
Zastanawiam się, dlaczego ten czas tak wolno biegnie
Mógłbym już być na górze,
Chodzić sobie beztrosko po chmurze
I spoglądać w dół na ten nieboski Eden,
Gdzie węży całe podnóże
Nakłania dusze do złego
I krzywdzenia bliźniego swego

Wydawać by się mogło,
Że tylko mnie zło nie zmogło
Zamiast rękę na innego podnieść,
Podniosłem ja sznur na siebie samego,
Szykując się na lepszy świat,
Co miał mnie nie zawieść
I zwisam ja tak w swojej katuszy,
Czekając na światło,
Mające dać spokój mej duszy

Minho przeczytał wiersz kilkakrotnie, czując narastającą gulę w gardle. Miał wrażenie, jakby utwór był pewnego rodzaju wołaniem o pomoc. Podmiot liryczny opowiada o swoim samobójstwie na sznurze oraz lepszym świecie, z którym zetknął się w niebie. Stamtąd obserwuje ziemię, nazwaną tutaj nieboskim Edenem ze względu na zepsucie żyjących tam ludzi spowodowane grzechami, wężami. Z jednej strony Minho był pod wrażeniem umiejętności blondyna, który sprawnie i mądrze posługiwał się metaforami oraz odwoływał się do wielu tekstów. Jednakże z drugiej przesłanie wiersza wprawiało go w ogromny niepokój. Bał się, że chęć popełnienia samobójstwa zakorzeniła się już zbyt mocno w umyśle Jisunga i może być dla niego za późno.

- To są twoje plany - stwierdził ciemnowłosy, spoglądając na wpatrzonego w zasłonięte rolety młodszego - Tak właśnie planujesz się zabić, mam rację? Podmiot liryczny to ty.

- Może tak, a może nie - odparł Jisung, nie spuszczając wzroku z okna - Poezja ma zmuszać do refleksji i dotykać cię w sposób, w jaki niczyje dłonie nie potrafią.

- Co masz na myśli? - zapytał Mihno, a na jego twarzy malowała się głęboka konsternacja. Czasami nie rozumiał słów blondyna, kiedy mówił poetycko, jakby posługiwał się tajemnym szyfrem.

- Dotyk rodziców, ich obecność - zaczął młodszy, odwracając się z powrotem w stronę ciemnowłosego - Często dają nam poczucie bezpieczeństwa, ukojenie. Poezja jednak ma dotknąć nas od zupełnie innej, bardziej emocjonalnej strony. Ona ma pobudzić naszą wrażliwość, otworzyć nas na świat i nauczyć spoglądać na niego inaczej, z większą szczegółowością.

- Dzięki niej mamy zauważyć piękno tego, co nas otacza, czego nie dostrzegamy na co dzień - dokończył Minho, na co Jisung jedynie uśmiechnął się, dumny z toku rozumowania bruneta.

- Mój wiersz pobudził cię do refleksji, której skutkiem jest nasza aktualna rozmowa - powiedział blondyn, biorąc do ręki kartkę - Na tym właśnie polega magia poezji.

- Jest ona dla ciebie również pewnego rodzaju terapią, mam rację? - wypalił Minho, najwyraźniej trafiając w czuły punkt chłopaka, który słysząc te słowa, zamarł. Jego mina była kamienna, nie przedstawiała żadnych uczuć, a jedyną oznaką życia była lekko unosząca się i opadająca klatka piersiowa.

- Dlaczego wciąż ty zadajesz mi pytania? - zapytał z wyrzutem, zaciskając pięści - Może dla odmiany ja zapytałbym się ciebie o coś?

Minho lekko skinął głową, nie spuszczając wzroku z blondyna. Chłopak miał w sobie coś, co przyciągało do niego starszego. Czuł się, jakby wraz z poznaniem Jisunga jego życie nabrało sensu, jakby znalazł swój świat, który wymagał ochrony oraz troski. Spoglądał na jego ciemne oczy oraz fioletowawe wory pod oczami - blondyn musiał często miewać nieprzespane noce. Następnie zjechał wzrokiem do jego pełnych warg, szyi, mocno uwydatnionego obojczyka oraz blizn na nadgarstkah. Ten widok wstrząsnął nim najbardziej. Rany były żywym dowodem na to, z jak wielkimi problemami samotnie zmagał się chłopak.

- Dlaczego tutaj jesteś? - spytał Jisung, łapiąc kontakt wzrokowy z Minho - Co sprawia, że ze mną rozmawiasz?

- Chcę pomóc i odciągnąć cię od myśli samobójczych - odparł Minho po chwili zastanowienia - Urodziliśmy się w jakimś konkretnym celu i nie warto tego zaprzepaszczać. Mógłbyś zostać znanym poetą, piosenkarzem, tekściarzem..

- Urodziłem się po to, aby umrzeć na białaczkę - przerwał Jisung, chwytając bruneta za nadgarstek i powodując przyspieszone bicie jego serca - Takie los zesłał mi zadanie, a ja chce mu je tylko ułatwić. Proszę, idź już.

- Jisung... - powiedział cicho Minho, obserwując, jak młodszy skula się na łóżku szpitalnym.

- Poprosiłem cię o wyjście - warknął, a jego oczy zaszkliły się lekko.

Nic nie mówiąc, Minho wstał i skierował się w stronę drzwi. Jednakże, kiedy już miał opuszczać pomieszczenie, po raz ostatni spojrzał w stronę Jisunga, mówiąc ciche "przepraszam".



[never lose hope] minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz