III

367 47 5
                                        

Po tym, jak blondyn kazał Minho opuścić salę, chłopak nie miał odwagi znów go odwiedzić. Cały kolejny dzień spędził na ciężkich treningach oraz przeglądaniu Twittera, jakby miał znaleźć tam siłę do pójścia do szpitala. 

Może tak naprawdę Jisung wcale nie chciał jego towarzystwa, a on próbował na darmo sprawić żeby zwiędły kwiat rozkwitnął na nowo?

Ciemnowłosy wyłączył telefon, rzucając go na łóżko. Obiecał sobie, że pomoże chłopakowi uporać się z samobójczymi myślami i kiedy już zrobił ten przysłowiowy krok w przód, teraz chciał się wycofać. Znał Jisunga zaledwie kilka dni, a ten zdążył już stać się ważną częścią jego życia. Rozmowy z nim były zupełnie inne niż te, które przeprowadzał do tej pory. Poruszali zarówno te cięższe, jak i lżejsze tematy, lecz do każdego młodszy potrafił dodać jakąś mądrość od siebie - to chyba najbardziej fascynowało Mihno w jego osobie. Był nieprzeciętnie inteligentny i patrzył na świat od zupełnie innej strony, typowo poetyckiej i idealistycznej. Dlaczego to właśnie jego musiała spotkać ta choroba?

Minho westchnął, kładąc się na łóżko. W głowie miał ogromny chaos, a jego myśli nieustannie krążyły wokół niedawno poznanego Jisunga. Ich losy nie mogły zostać splecione przez przypadek. Podjął się trudnego zadania, uratowania życia młodszego i nie mógł z niego zrezygnować. Ciemnowłosy włączył laptopa, wchodząc na stronę jednego z teatrów muzycznych. Powoli zjeżdżał w dół listy spektakli z nadzieją, że znajdą się dwa wolne miejsca na najbliższe terminy. Obiecał Jisungowi, że zabierze go do teatru i chciał wcielić to w życie. Gdy już powoli zaczynał wątpić w znalezienie jakichkolwiek miejsc, wydarzył się cud. Zwolniły się trzy miejsca na musical "Nędznicy", który z pewnością zagwarantuje blondynowi niezapomniane przeżycia. Bez dłuższego zastanowienia Minho wykupił dwa bilety, a następnie zamknął laptop i jak poparzony wybiegł z mieszkania. Chciał jak najszybciej przekazać dobre wieści młodszemu, a jednocześnie dodać mu odrobiny otuchy swoją obecnością. Po chwili złapał pierwszą taksówkę i ruszył w stronę dobrze znanego już mu budynku.

Dwadzieścia minut później stał już w holu szpitala, wdychając zapach środków do dezynfekcji wymieszanych z lawendowymi odświeżaczami powietrza, których wręcz nienawidził. Jak zawsze przeszedł obok punktu zapisów, lecz tym razem został zatrzymany przez jedną z pracownic.

- Przepraszam, nie prowadzimy już o tej porze odwiedzin - powiedziała kobieta, gromiąc ciemnowłosego wzrokiem - Jest już po ciszy nocnej i nasi pacjenci muszą wypoczywać.

Lekko speszony Minho spojrzał na zegarek, który wskazywał 22:45. Był tak bardzo zaabsorbowany myślą o zabraniu Jisunga do teatru, że bez wcześniejszego sprawdzenia godziny, wyruszył do szpitala.

- Czy mógłbym chociaż porozmawiać z lekarzem prowadzącym leczenie Han Jisunga? - zapytał niepewnie, podchodząc bliżej biurka kobiety - Doktor Kim Myeong Ho ma dzisiaj dyżur, prawda?

- Zaraz sprawdzę - odparła oschle, wyciągając papiery z jednej z teczek - Tak, ma. Drugie piętro, pokój 121.

Słysząc to, podziękował kobiecie, a następnie udał się w stronę schodów. Musiał porozmawiać z lekarzem i poprosić go o zgodę na wyjście Jisunga do teatru. Bez tego jego plan nie mógłby się udać, gdyż nikt nie pozwoliłby pacjentowi opuścić szpitala w trakcie leczenia. Wchodząc schodami na górę, Minho w duchu modlił się o przychylną decyzję lekarza i wymyślał argumenty, które mogłyby go przekonać przy negatywnej odpowiedzi. W końcu stanął pod drzwiami i zapukał cicho, po czym wszedł do środka gabinetu, napotykając zdziwiony wzrok lekarza. 

- Co cię tutaj sprowadza o takiej godzinie? - zapytał Kim - Jisung sprawia jakieś problemy?

- Pan mnie poznaje? - Minho nerwowo podrapał się po karku. Nie przypuszczał, że lekarz będzie wiedział, kim jest i do którego z pacjentów przychodzi.

- Jesteś jedyną osobą, która odwiedza Jisunga - odparł po chwili, opierając się plecami o oparcie krzesła - Chociaż nie mieliśmy wcześniej okazji porozmawiać, codziennie widzę cię przy nim. Musi darzyć ciebie ogromnym zaufaniem, co dla niego jest nie lada wyzwaniem po tych wszystkich przeżyciach.

Po tych słowach w gabinecie nastała niezręczna cisza. Minho czuł narastające poczucie winy z powodu nieodwiedzenia dzisiaj młodszego. Zawiódł go i skazał na dobijającą samotność.

- Jednakże myślę, że przychodzisz do mnie tak późno z jakąś ważną sprawą - powiedział w końcu lekarz, przełamując ciszę i wyrywając ciemnowłosego z rozmyślań.

- Czy mógłbym zabrać Jisunga na jednodniową wycieczkę? - wypalił Minho, zaciskając dłonie na materiale jeansów - Obiecałem, że zabiorę go do teatru i pokażę mu kawałek świata poza ścianami szpitala. Myślę, że to będzie dla niego niezapomniane przeżycie i wyrwanie od tutejszej rzeczywistości. Proszę, doktorze, rozpatrz pozytywnie moją prośbę.

- Przy jego temperamencie oraz chorobie wolałbym go zatrzymać tutaj - odpowiedział lekarz, wzdychając.

- Doktorze, on tutaj nie może już wytrzymać - Minho złapał kontakt wzrokowy ze starszym mężczyzną - Każdego dnia przeżywa dokładnie to samo, robi to samo... Tak nie da się żyć. Jisung potrzebuje choć odrobiny odpoczynku od szpitalnej rutyny, ciągłych badań oraz kontroli lekarskich. Potrzebuje wyjścia do ludzi oraz zaznania innego świata, który zainspiruje go do dalszego podjęcia walki z chorobą oraz szarą rzeczywistością. Rozumie pan, że może to być jego ostatnia deska ratunku?

- Albo ostatni dzień życia - wtrącił się lekarz.

Słysząc to, Minho zbladł. Perspektywa śmierci młodszego wydawała mu się abstrakcyjna, zupełnie nie potrafił jej sobie wyobrazić. Jednakże ona nie opuszczała blondyna na krok, czekając na odpowiedni moment, aby na zawsze odebrać go światu.

- Obiecuję, że dobrze się nim zaopiekuję - zobowiązał się ciemnowłosy, podnosząc głowę do góry i pewnie spoglądając na lekarza - Będzie to piękny dzień, proszę się zgodzić.

- Naprawdę zależy ci na tym chłopaku - odpowiedział mężczyzna, a kąciki jego ust nieco się podniosły - Nasz psycholog rozmawiał z nim wielokrotnie, spisując go na straty. Chłopak ma ze sobą wiele problemów, jest aspołeczny i nieufny, a jednak tobie w tak krótkim czasie udało się do niego zbliżyć. Niesamowite.

- Chcę namówić go do podjęcia leczenia i ocalenia swojego życia, tylko potrzebuję do tego pańskiej pomocy. Czy może pan wypisać zgodę na całodniowe wyjście Jisunga ze szpitala? - Minho zignorował słowa lekarza, wciąż starając się go namówić do zgody.

- Niech będzie - odparł po chwili mężczyzna, wyjmując z szuflady kartkę i niechlujnie coś na niej zapisując - Wydajesz się być dobrym i odpowiedzialnym chłopakiem. Prawda jest taka, że mi również zależy na życiu Jisunga i mam nadzieję, że uda ci się go uratować. Mnie nie chce słuchać, chociaż wspierałem go w najtrudniejszych momentach w życiu... Przyjaźniłem się z jego ojcem, byliśmy dla siebie jak bracia, lecz kiedy zginął w wypadku... Przepraszam, to dla mnie bardzo trudne. Po prostu nie wyobrażam sobie, ile ten dzieciak musiał cierpieć w życiu - podał ciemnowłosemu kartkę - Pójdź z tym do jednej z pracownic i podaj konkretny dzień, a one przygotują papier. Oby udało ci się go uratować.

- Dziękuję doktorze - Minho wziął kartkę z rąk mężczyzny, a następnie lekko pochylił głowę w geście podziękowania - Będę się starał, do widzenia.

Chwilę później ciemnowłosy szedł już korytarzem prowadzącym na klatkę schodową. Udało mu się zdobyć zgodę lekarza, więc teraz pozostało mu jedynie przekazać dobrą nowinę młodszemu. Nie mógł się doczekać jutra, kiedy powie mu o tym, co dla niego zaplanował. Nie wiedział jednak, że Jisung słyszał całą rozmowę z lekarzem przez uchylone drzwi od gabinetu, starając się zatrzymać spływające po jego policzkach łzy wzruszenia.


[never lose hope] minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz