D Z I E W I Ę T N A S T Y

191 17 2
                                    

Minęły dwa tygodnie od czasu kiedy kupiłam mieszkanie od pana Harolda, byłego sąsiada Lysandra któremu jestem wdzięczna za to że poinformowała mnie o tym cudownym przytulnym mieszkanku, dopiero pakowałam swoje rzeczy wraz z Kastielem który z chęcią mi pomógł. Wzięłam głęboki wdech biorąc kolejne pudła z moimi rzeczami których całkiem dużo się nazbierało, spojrzałam w stronę Kastiela którzy szyderczo się zaśmiał, ze zmarszczonymi brwiami podeszłam bliżej niego i dostrzegłam że patrzy na moje komplety bielizny ze biustonoszami, spojrzałam wytrzeszczonymi na niego i wyrwałam mu pudełko z moimi intymnymi rzeczami. Czerwonowłosy śmiał się jak głupi do sera więc chwyciłam czarną jedwabną szmate i zaczęłam nawalać nią po Kastielu którzy zaczął się ze mnie nabijać.

-Ty rudy patafianie!-zaczęłam się na niego drzeć powstrzymując śmiech z mojej strony, Kastiel chwycił szmate i uniemożliwił mi kolejny cios.
-Tylko nie rudy, głupi blondynku-uśmiechnął się cynicznie powstrzymując wybuch śmiechu. Podniosłam jedną brew do góry i cicho prychnęłam na ten tekst.Był bardzo słaby.
W pośpiechu wyszłam z mojego pokoju udając się do kuchni nalewając sobie szklankę soku jabłkowego który uwielbiałam, po chwili usłyszałam ciche kroki zmierzające w moją stronę, odwróciłam się z obojętną miną popijając napój, Kastiel był ubrany w czarne spodnie, swoją czarną skórzaną kurtkę i do tego bluzkę która miała jakieś dziwne falbanki na początku. Ale ten jego styl wyglądał na nim zajebiście i każdy mógł to stwierdzić, Chłopak był cholernie przystojny z szarymi oczami w których rzadko było stwierdzić jakie ma w sobie emocje.

-Dobra przegiąłem,blondynko-podszedł bliżej mnie popijając z mojej szklanki sok.
Przewróciłam oczami i wróciliśmy do pakowania moich rzeczy.

Spóźniona biegłam w stronę sali plastycznej w  której miałam zastępstwo z panem Pierrickiem, który był bardzo dobrym nauczycielem,bardzo dobrze tłumaczyć i pomagał uczniom w trudnościach w jego przedmiocie który nauczał.

-Przepraszam za spóźnienie-powiedziałam szybko i udałam się do ławki która była jedynie wolna, usiadłam obok Violetty.
-Nic nie szkodzi Rebecco-uśmiechnął się do mnie lekko i wrócił do sprawdzania dalszej obecności, rozglądałam się po wszystkich osobach i nie dostrzegłam ani białej ani czerwonej czupryny co mnie bardzo zdziwiło, cóż albo się spóźnili lub zrobili sobie wolne od szkoły. Po zakończeniu zajęć udałam się do łazienki załatwiając swoją potrzebę następnie chciałam otworzyć drzwiczki lecz nie mogłam, zirytowana pociągnęłam za klamkę ale nie przyniosło to żadnego skutku.

-Nie wyjdziesz z stąd głupia suko!-usłyszałam rozbawiony głos Amber, i jej koleżanek które śmiały się z zaistniałej sytuacji.
Żałosne.
Podniosłam jedną brew do góry i weszłam na toaletę żeby wybić się i skoczyć na białe kafelki w łazience, spojrzałam na dziewczyny które miały usta szeroko otwarte, jedynie głośno prychnęłam, szybko umyłam ręce i udałam się na korytarz.

Po długim dniu udałam się na dziedziniec szkolny żeby chwile posiedzieć sama na ławce, od krzyków w szkole było można oszaleć, moja głowa ucierpiała i dostałam migreny, lepiej być nie mogło prawda? Wolnym krokiem udałam się na dziedziniec, po chwili dostrzegłam dwójkę chłopców na co momentalnie na mojej twarzy zawitał uśmiech, przyśpieszyłam kroku i udałam się do miejsca w którym przesiadywali. Gdy byłam bliżej dostrzegłam Kastiel który siedział na ławce, schował twarz w swoje dłonie co mnie zaskoczyło, Lysander stał przed nim patrząc na niego smutnym wzrokiem, marszcząc brwi podeszłam do nich.

-Chłopaki...Wszystko w porządku?-spojrzałam na Lysandra pytającym wzrokiem lecz otrzymałam tylko głośne westchnięcie białowłosego, chłopak po chwili wskazał głową na dziewczynę...którą momentalnie rozpoznałam...Zakryłam dłonią usta powstrzymując odruch wymiotny, na sam jej widok zakręciło mi się w głowie. W moich żyłach zaczęła płynąć adrenalina a moje ciało trzęsło się w nie kontrolowany sposób, Lysander zmarszczył brwi na moją reakcje. Szybko podbiegłam do..największej szmaty tego świata, czyli..Debry, rozmawiała z Iris lecz zupełnie nie zwróciłam na to uwagi, Debra ledwo mnie zauważyła a moja pięść wylądowała na jej policzku, upadła tyłkiem na podłogę trzymając się z policzek patrząc na mnie w osłupieniu.

-CO TY TU KURWA ROBISZ!-wykrzyczałam z nienawiści, po chwili poczułam ręce które owinęły mnie wokół tali.
-Uspokój się!-wykrzyczał Lysander mocniej trzymając mnie gdy próbowałam wydostać się z uścisku, nagle zobaczyłam Kastiela który powoli kucnął przy Debrze przykładając dłoń do policzka, po chwili chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie wzrokiem którego nigdy nie widziałam. Jego uczucia były pomieszane między totalną złością a także smutek, nie umiałam odczytać jego stanu nastroju. Przestałam się wyrywać i z trudnością schowałam twarz w swoje dłonie nie wiedząc co mam zrobić. Lysander rozluźnił swój uścisk i przytulił się do mnie kładąc mi jedną dłoń na ramieniu, przytuliłam się do jego torsu nie wiedząc co zrobić ze swoimi emocjami które mną wstrząsnęły.
-Nie potrzebuje przyjaciela który chroni kogoś kto zrujnował moją rodzine-cicho wyszeptałam.

[Słodki Flirt] Pokochać PotworaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz