-Rebecca do-nie udało się jej dokończyć ponieważ zadzwonił dzwonek, pisnęłam w ucho Kastielowi ponieważ nauczycielka od języka hiszpańskiego mnie nie spytała. Szybko z Kastielem wyszliśmy z sali nie patrząc na zdenerwowany wyraz twarzy tej suce.
-Masz kurwa farta-burknął niezadowolony ponieważ nauczyciel od fizyki go spytał i nie dostał najlepszej oceny.
-Wiem-pokazałam mu język robiąc zeza na co chłopak cicho się zaśmiał.
Rozejrzałam się po szkole, mogłam dostrzec że ludzie dziwnie patrzą na mnie gdy jestem w pobliżu czerwonowłosego czego nie do końca rozumiałam.
-Kastiel?-spojrzałam na niego zmieszana co z zresztą zauważył więc jedynie zmarszczył brwi pozwalając mi mówić.
-Ludzie dziwnie się na nas patrzą-mruknęłam z niezadowoleniem ponieważ nie lubiłam być w centrum uwagi, kurwa nienawidziłam tego że inni bezszczelnie skanują mnie wzrokiem co się tyczy płci męskiej co mnie coraz bardziej wkurwiało i miałam ochotę wywalić kopa tym którzy to robią.
-Bo są spierdoleni, nie zwracaj uwagi-wzruszył ramionami, udaliśmy się pod drzwi czekając na Lysandra. Kastiel po chwili zajrzał na telefon lekko zaskoczony.
-Leo zwolnił Lysandra z tego jego zjebanego włoskiego-powiedział zmieszany, nie rozumiejąc jego zachowania.
-Cóż, to chodźmy na trening a potem stawiam pizze-uśmiechnęłam się szeroko na co Kastiel wywrócił oczami z wyraźnym zadowoleniem.Zostały dwa dni. Zostały dwa cholerne dni w których dowiem że czy Black który jest niebezpiecznym człowiekiem da mi spokój, mało tego muszę wygrać w pierwszej rundzie ponieważ zyskam większą ilość pieniędzy i będę mogła się ustatkować.Przynajmniej do czasu.Cholernie ciężko trenuję w klatce razem z Chrisem, przyznał mi że byłam na poziomie jak kiedyś, zostały dwa dni w których będę się cholernie starać. Nie udałam się znowu do szkoły ponieważ wolałam poranny trening.
Kurwa dyrektorko ja walczę o cholerny spokój na całe życie i o dwa miliony.Durna baba.Po porannym treningu wróciłam do mieszkania i ku mojemu zaskoczeniu gdy otworzyłam drzwi były otwarte, myśląc że złodziej włamał mi się na chatę. Ostrożnie otworzyłam drzwi rozglądając się dokładnie, gdy zobaczyłam osobę która siedzi przy stoliku patrząc twardo na mnie, upuściłam sportową torbę nie wiedząc co powiedzieć.Tu był mój ojciec.Mój cholerny ojciec.
-Co ty tu robisz-powiedziałam bardzo zimnym tonem głosu,patrząc ze złością w oczy mężczyzny, który wstał powoli przybliżając się do mojej osoby trzymając ręce w kieszeniach swojej bluzy. Mój ojciec nie wyglądał na człowieka który ma czterdzieści dwa lata, ma czarne jak smoła włosy a po bokach miał delikatne czarne włosy co świadczyło że je opierdolił niedawno u fryzjera, piwne duże oczy które jakby mogły to by mnie zabiły z kilkanaście razy, miał na sobie czarną bluzę i do tego czarne spodnie które dobrze wyglądały na jego nogach.
-Co ty tu robisz-od głosu który użył na moim ciele pojawiły się dreszcze których nie mogłam powstrzymać, widziałam tego człowieka dosłownie z pięć razy lecz dalej przyprawiał mnie o dreszcze.
-Przypomniało ci się że masz córkę?-próbowałam go wyminąć lecz silną łapą złapał mnie w tali żebym mogła spojrzeć mu w oczy, od razu odepchnęłam jego rękę próbowałam również przywalić mu za to w twarz lecz przewidział moją reakcję i gdy miałam rękę w górze złapał mnie za nadgarstek lecz pomimo moich prób nie odepchnęłam jego. Co mnie jeszcze bardziej wkurwiało.
-Nie dotykaj mnie-powiedziałam bardzo oschło, od razu mnie puścił.
Przełknęłam ślinę patrząc w oczy których nienawidziłam ponieważ miałam jego oczy. Jego jebane oczy. I te jebana obojętność w oczach którą po nich odziedziczyłam.
-Kocham cię córeczko-patrzył dalej twardo w moje oczy.
Pomrugałam kilka razy patrząc na jego twarz doszukując się jakiegoś żartu, nie mogłam uwierzyć że ojciec którego nie miałam przez całe swoje życie mówił mi takie rzeczy. Spojrzałam ostatni raz na ojca smutnym spojrzeniem i szybko wyszłam z mieszkania nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.To dzisiaj, dzień na który niecierpliwie czekałam. Za cztery godziny miałam zmierzyć walkę z nieznaną mi przeciwniczką, wróciłam do mieszkania z Kastielem nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Nerwowo chodziłam we wszystkie strony.
-Rebecca,chodź-rozłożyłam ręce w geście żebym wtuliła się w jego ciało, patrzyłam nerwowo na niego analizując czy mogę to zrobić, po krótkim zastanowieniu szybko do niego podeszłam i wtuliłam się w jego czując intensywny zapach jego wody kolońskiej która była cudowna, chłopak ze zdziwieniem po chwili położył obie ręce na moich plecach po których przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz który wiąże się z dotykiem drugiej osoby. Oparłam czoło o jego tors rozmyślając nad walką, cholernie się bałam bo to chodziło o spokój oraz o moją przyszłość.Obawiałam się tej walki tak samo jak mojej, spędziliśmy wspólnie czas lecz nie umiałam zachowywać się jak zwykle myśląc że to nic takiego. Kastiel oglądał jedną z książek, ja dokładnie na niego patrzyłam co zauważył i szyderczo się uśmiechnął.
-Wiem że jestem przystojny kochanie-spojrzał mi prosto w oczy próbując powstrzymać wybuch śmiechu.
-Żeby zaraz „kochanie" nie wstało i ci nie wyjebało-odpowiedziałam z wyraźną złością.
Nienawidzę go yhg.*
Kolejny słaby rozdział meh ;/
CZYTASZ
[Słodki Flirt] Pokochać Potwora
Fiksi RemajaDziewczyna z mroczną przeszłością została zmuszona przez swoją matkę alkocholiczkę żeby wyniosła się z domu.Żeby zarobić na własne mieszkanie musiała walczyć w nielegalnych walkach lecz ojciec dziewczymy który nigdy się nie interesował nią postanow...