helpful/less; miniaturka

80 9 2
                                    

      Ula nigdy nie mogła zrozumieć zachowania swoich bliskich. W zasadzie nie odbiegało ono zbyt mocno od ogólnie przyjętej normy, jednak zawsze sprawiało, że z niesmakiem marszczyła nos, jakby patrzyła na coś wyjątkowo brzydkiego. Nie potrafiła znaleźć wyjaśnienia na dziwaczne w jej mniemaniu decyzje przyjaciół, choć nigdy nie powiedziała tego głośno — w końcu to nie jej sprawa, i nie miała zamiaru się wtrącać.

      Sytuacja wyglądała nieco inaczej, kiedy ci zwracali się z problemem bezpośrednio do niej. Nie chodziło bynajmniej o jednorazową sytuację, bądź sporadycznie rzucane w przestrzeń słowa, na które mimo wszystko szukano odpowiedzi — najbardziej doskwierały  te prośby skierowane w jej kierunku, kiedy ta stała, szła lub leżała tuż obok, zapominając o Bożym świecie. Prośby wypowiedziane zupełnie niespodziewanie, z oczekiwaniem malującym się w oczach, których spojrzenie jakby świdrowało w niej dziurę.

      Najczęściej przychodzili po to, by zwyczajnie się wyżalić, i — na litość Boską — nie było to w zdanym stopniu złe czy karygodne. Było zwyczajnie ludzkie, w końcu każdy czasem potrzebował dobrego słowa czy choćby ramienia o które można podeprzeć głowę, kiedy jest się już zbyt zmęczonym, by dalej brnąć przez życie. I Ula naprawdę to rozumiała, całą sobą chcąc nieść pomoc, być obok dla innych, jednym słowem — wspierać. Tak, to zdecydowanie było coś, co chciała w życiu robić, i nawet jeśli nie mogło przynieść jej pieniędzy czy sławy, to miała poczucie, że czyni dobrze. To w zupełności wystarczało by poczuć się spełnioną, jednak z czasem zaczęła dostrzegać, że taki sposób bytowania nie do końca przynosi korzyści jej samej, w odróżnieniu od innych, bo ci — rzecz jasna — popadli w zachwyt. Bo do Uli można przyjść, Ula wysłucha, Ula poradzi, Ula przytuli, Ula będzie. Tylko do kogo pójdzie Ula, kto Uli wysłucha, kto Uli doradzi, kto Ulę przytuli, kto będzie dla Uli?

      No jak to kto? Ula!

      I wtedy Ula poczuła, że coś działa nie tak jak powinno. Bo powinno działać w dwie strony — na to wskazywałaby prosta logika, czy choćby podstawowe zasady relacji międzyludzkich. A mimo to, Ula nadal pozostawała bez słowa wsparcia ze strony tych, którzy go od niej oczekiwali. Myślała, że to kwestia czasu, w końcu jeśli mieli problemy, oczywistym wydawało się, że najpierw zajmą się sobą, a potem nią. Niestety, po raz kolejny się pomyliła, a mylenie się było domeną ludzi dobrych; tych, którzy bezgranicznie wierzyli w bezinteresowną dobroć. Pomoc nie nadchodziła nawet wtedy, gdy przyjaciele rozprawili się z własnymi problemami, lub przynajmniej tak się zachowywali.

      I w tym miejscu Ula poczuła smutek, bowiem było to jej zdaniem zwyczajnie krzywdzące. Wtedy również podjęła decyzję o zwerbalizowaniu swojego problemu w dyskretny sposób, na tyle by inni nie uznali, że narzuca innym wysłuchanie jej problemów. Nie były to gesty oczywiste, jednak każdy kto spędził z nią trochę więcej czasu niż trzy minuty w kolejce do sklepiku szkolnego, zmianę zauważyć powinien. Niestety, nie udało się to i tamtym razem, a jedynie rozpoczęło serię pełnych niezrozumienia spojrzeń i mruknięć. Od czasu do czasu padało nieśmiertelne pytanie: "wszystko w porządku?", a ta jedynie wzruszała ramionami, mrucząc pod nosem słowa potwierdzenia.

      I tu niestety dyskusja dobiegała końca — żadnego dociekania, czy choćby wymuszania dłuższej odpowiedzi, zupełnie jakby to pytanie zadano jedynie dla świętego spokoju i oczyszczania sumienia z jakiś win. Czasem to sprawiało, że miała ochotę krzyczeć, rwać sobie włosy z głowy i zwyczajnie zniknąć. Mimo to, znosiła katusze w milczeniu.

      I nikogo to nie dziwiło, przecież Ula zawsze była cicha i pomocna, dlatego nie mogła mieć własnych problemów, za to świetnie radziła sobie z cudzymi. Nikt nie zauważył, że sama potrzebuje tego, co innym daje bez zastanowienia.

       A szkoda — może wtedy uniknięto by tragedii.

03.09.2019

(a/n) Tak tylko chcę napisać, że jeśli macie takiego przyjaciela, które zawsze jest dla was oparciem i często sięgacie po jego poradę, upewnijcie się, że sam nie potrzebuje pomocy, bo takie osoby bardzo często myślą, że nie mogą cierpieć, bo muszą być silne dla innych. A czasem może być za późno.
 

strawberries and cigarettes || śmietnik artystycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz