Rozdział 6

87 7 4
                                    

W stołówce panował ścisk nie do opisania. Siedziałam między Indigo, i jakąś dziewczyną niebieskimi włosami. Po drugiej stronie stołu siedziała Agnes i jej współlokatorki- Mandy i Chloe. Agnes była w swoim żywiole. Obie dziewczyny były tak samo ‘zrobione’ jak ona. Ubrania w pastelowych kolorach, nienaganny makijaż, subtelna biżuteria. Oczyma duszy już widziałam ich wspólne pogaduchy o gwiazdach, wspólne szykowanie się przez imprezami i plotki. Coś w czym zawsze byłam beznadziejna.
Po kolacji nie miałyśmy nic do roboty, więc uspokoiwszy Agnes, ze wszystko u mnie w porządku, razem z Indigo wróciłyśmy do pokoju.
Siedziałam na parapecie na jednej z wielu różnokolorowych poduszek, kiedy drzwi otworzyły się, a do środka wpadła roześmiana para. Azjatka z długimi do pasa lśniącymi włosami, która musiała być moją drugą współlokatorką May i wysoki chłopak, którego długawe brązowe włosy wydawały się niemal tak samo splątane jak moje. Na mój widok nieco się opanowali.
Indigo tymczasem zerwała się z łóżka i skoczyła na śliczną Azjatkę praktycznie ją przewracając.
- Maaaaay!- zapiszczała.
Dziewczyny ściskały się jak szalone śmiejąc się przy tym i przekrzykując. W końcu się od siebie oderwały.
- Schudłaś, suko!- wykrzyknęła Azjatka.
- Nie, ty!
- Ty!
Tyle razy byłam świadkiem takich rozmów między dziewczynami ze swojej starej szkoły. Mogły tak się przekrzykiwać w nieskończoność. Takie rzeczy się chyba nigdzie nie zmieniały, nastolatki zachowywały się podobnie w każdej części świata.
- A kto to jest, do cholery?- spytała dziewczyna wskazując na mnie. Jej chłopak cały czas stał i przyglądał mi się.
- To jest Gemma, nasza nowa współlokatorka.- powiedziała za mnie Indigo.
Zeskoczyłam z parapetu i podeszłam bliżej.
- Tak, jestem Gemma.- odezwałam się wyciągając dłoń.
- May.- dziewczyna uścisnęła mocno moją dłoń. Miała piękne, szczupłe i długie palce. Dłonie pianistki. Indigo coś wspominała, ze May kocha grać. W każdym znaczeniu tego słowa.
- A to jest James.- dodała wskazując na milczącego dotąd chłopaka.
James skinął tylko głową, więc odpowiedziałam mu tym samym.
- Eeej, ale od kiedy w ogóle wy razem?- Indigo zakreśliła rękami wokół May i Jamesa jakiś kształt, który chyba miał wyglądać jak serce.
May machnęła ręką.
- To długa historia, w sam raz na dzisiejszy wieczór.- mrugnęła porozumiewawczo. - Ale to potem, bo teraz musimy iść do Sugermanna. Złapał mnie w hallu i kazał przyjść razem z Tobą, więc sama rozumiesz…
Indigo natychmiast oklapła.
- Znowu to samo…
May złapała ją za rękę i przyciągnęła do siebie.
- Dobra, Płomyczku, już Ty wiesz jak z nim rozmawiać.
Indigo otworzyła usta żeby zaprotestować, ale May to zignorował i odwróciła się do swojego chłopaka.
- Zaczekasz tu? Niedługo wrócę. Dotrzymaj tymczasem towarzystwa naszej nowej koleżance.- dodała wskazując na mnie.
Hm. Niekoniecznie podobało mi się takie traktowanie.
-Jasne.
May łaskocząc wyrywającą się przyjaciółkę wyszła w pokoju, a Indigo kopniakiem zamknęła z hukiem drzwi.
- To może usiądź. –odezwałam się wskazując na łóżko May.
Sama usiadłam z powrotem na parapecie. Widok za oknem był niesamowity- bezkresna łąka.
Chłopak posłusznie usiadł. Dziwnie to wyglądało. Taki duży chłopak na takim małym łóżku. Zastanawiało mnie czy w pokojach chłopaków łóżka są większe, czy to jakiś zestandaryzowany rozmiar.
- Nazywasz się Gemma Mitchell?- zapytał po jakiejś minucie niezręcznej ciszy. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. To zabrzmiało jeszcze bardziej idiotycznie niż gdyby powiedział coś w stylu ‘Ładną mamy pogodę, nieprawdaż?’.
Pokiwałam głową.
- Wiesz, że jesteś moją siostrą?
To brzmiało już jakiś milion razy bardziej oryginalnie niż tekst o pogodzie, czy o imieniu, ale nie miało sensu. Hm.
Skonsternowana zamrugałam oczami.
- Wiem jak to brzmi. Po prostu nazywam się James Mitchell. Twój tata James Mitchell był też moim ojcem.
James Mitchell. Tak, mój tata się tak nazywał, tak też nazywał się ten chłopak, o którym wspominała dziewczyna w pociągu. No ale uznałam to za zwykły zbieg okoliczności. Może Mitchell to wyjątkowo popularne nazwisko w Anglii a James to imię, które nosi co dziesiąty mężczyzna?
- To chyba jakaś pomyłka. Mój tata nie miał innych dzieci. – powiedziałam tępo.
Może i ten siedzący naprzeciwko mnie chłopak miał włosy takiego samego koloru jak ja. I gdyby się uprzeć, to miał też podobne oczy, ale to o niczym nie świadczyło!
- Wyjechał z Dustenham kiedy moja matka była w ciąży. Potem poznał Twoją matkę i tak w ciągu roku został ojcem dwa razy. Moja mama powiedziała mu o moim istnieniu dopiero kilka lat temu. On tutaj przyjechał na jakiś tydzień, przed Bożym Narodzeniem. Ostatnio się do mnie nie odzywał, co u niego?
Zaraz… tata tylko raz jedyny przegapił moje urodziny. Musiał wyjechać do Bostonu,. gdzie kręcili zdjęcia do serialu, do którego napisał scenariusz. Wrócił dwa dni po moich urodzinach, w Wigilię. To były moje jedenaste urodziny. Przywiózł mi potem taką okropną lalkę. Ale jakim cudem ukrył przede mną i przed mamą, to, że ma syna na drugim końcu świata?
-  Tata ponad rok temu zginął w wypadku. Potrącił go pijany kierowca.- powiedziałam już po raz drugi tego wieczora. Miałam te formułkę wykutą na pamięć. Na pytanie o ojca zawsze powtarzałam dokładnie to samo.
- O cholera.- mruknął James mrużąc oczy.
Tak, to był odpowiedni komentarz do całej tej sytuacji.
- Niestety przed śmiercią nie poinformował mnie o tym, że mam rodzeństwo.- dodałam z przekąsem.
- Hm. Napisałem raz do Ciebie list, ale rozumiem, że nigdy go nie dostałaś? Jakieś dwa miesiące temu. Nie mogłem się skontaktować z nim, więc postanowiłem napisać do Ciebie. Nie zrobiłem tego wcześniej, bo on powiedział ,że nie chce Ci mieszać w głowie.- powiedział James przyglądając mi się.
Boże, on zdecydowanie miał moje oczy.
- Nic nie dostałam. Pewnie dlatego, że wysłałeś go na mój stary adres. Musiałam się przeprowadzić do mojej przyjaciółki po tym jak mama odeszła.- przyznałam.
Zastanawiało mnie jak zareagowałabym gdyby ten list jednak doszedł. Czy uznałabym go za głupi żart, czy rzuciłabym wszystko i jechała poznać domniemanego brata.
Złapałam jedną z poduszek i ścisnęłam mocno. Wow. Ale się porobiło.
- Wydaje mi się, że spotkałam dzisiaj Twoją siostrę.- odezwałam się po chwili przypominając sobie osobliwą sytuację z pociągu.- I nie mam na myśli siebie. Ma na imię Mary, sprzedaje jedzenie w pociągu.- dodałam.
James uśmiechnął się.
- Racja. Dawno jej nie widziałem. Nawet nie mam pojęcia co u niej. Całe lato spędziłem z May w Tokio.- powiedział krzywiąc się nieznacznie.
- May jest przepiękna.- wyrwało mi się. Taka była prawda. Na jej widok zapragnęłam odnaleźć w walizce aparat i zrobić jej milion zdjęć. Wygladała jak… wojowniczka.
- Masz rację. Hm. Nie chciałabyś może się przejść. Duszę się tutaj. – powiedział podnosząc się.
Był chłopakiem mojej współlokatorki i moim cudownie odnalezionym bratem. Robiła się tego cała telenowela. Agnes będzie zachwycona. Nagle przypomniałam sobie o niej i zapragnęłam opowiedzieć o wszystkim. W końcu mówiłam jej praktycznie o wszystkim.
- Jasne, tylko mnie nie zgub.

Dustenham Academy (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz