- Mój Boże! Naprawdę? Gratuluję! - takie okrzyki posypały się ze strony wszystkich znajomych z Ziemi, gdy tylko Gamora, wpadając ze Strażnikami na zorganizowane przez Tony'ego spotkanie, oświadczyła, że jest w ciąży. Natasha pierwsza podbiegła ją uściskać, a za nią podążyli wszyscy inni. Szczerze? Nikt nie spodziewał się takiej wiadomości.
Oczywiście ze strony wszystkich kobiet, szczególnie Pepper, Hope i Laury zaraz posypały się pytania o samopoczucie i takie tam.Cóż, Gamora miała się świetnie. Nie mogła narzekać, bo ten trudny czas przechodziła dość łagodnie. Czuła się dobrze, w sensie fizycznym. Mentalnie jednak była w kompletnej rozsypce, ale to chyba częste przy pierwszej ciąży. Tylko, że z reguły przyszła mama nie jest byłą zabójczynią... Dlatego, między innymi, Gamora się bała. Ona jako matka? Jakoś nie była w stanie sobie tego wyobrazić, jednak nie dawała po sobie poznać swoich obaw.
Z Quillem było trochę gorzej... Po pierwszym szoku i wybuchu szczęścia, zrodził się w nim strach, którego nawet nie próbował ukrywać. Po prostu panikował... On sam jest jeszcze mentalnie dzieckiem, więc jak ma wychowywać dziecko? Jak do cholery?- Gamoro... - odezwała się Pepper - Pomyślałam sobie, że moglibyście zatrzymać się na razie na Ziemi... Tak będzie bezpieczniej dla ciebie i dziecka.
- No właśnie... Taki był plan - przyznała kobieta - Nie wiemy tylko, gdzie.
- No u nas - odpowiedziała Pepper, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie - Mamy dużo miejsca, zmieścimy się.
Quill i Gamora spojrzeli na siebie, nie do końca przekonani. Nie chcieli zawracać głowy ludziom, który ledwo znali, ale zanim zdążyli coś powiedzieć, pojawił się przy nich Parker.
- Starkowie wszystkich przygarną - zaśmiał się, a następnie zwrócił się do Strażników - Nie ma się co zastanawiać. Po prostu się zgódźcie. Peter, zrobimy sobie maraton filmowy. Nawrócimy Harleya na klasyki.
Ten argument chyba ostatecznie przeważył szalę i Strażnicy zdecydowali się zostać.
***
- Peter! Czy to musi cały czas grać? Za głośno jest! - wrzeszczała Gamora. Quill, nic nie mówiąc, wyłączył muzykę. Z kobietą w ciąży się nie dyskutuje.
- Nie zamierzasz się do mnie odezwać? - dopytywała dziewczyna, mimo, że jeszcze parę minut temu nakrzyczała na swojego chłopaka za to, że za dużo mówi.
- A o czym chcesz rozmawiać? - zapytał łagodnie Quill.
- Nie wiem... Po prostu chodź tu i mnie przytul.
Peter westchnął, ale posłusznie podszedł do siedzącej na kanapie kobiety i objął ją. Gamora nie miała łatwego charakteru, ale Gamora w ciąży to już w ogóle. Raz chciała się tulić, za chwilę wolała być sama. Nie dawała sobie powiedzieć, że powinna się oszczędzać. No bo jak to? Ona ma leżeć i nic nie robić? Nie ma mowy. Gam zrobi obiad, podleje kwiatki, umyje podłogę, ale nie będzie siedzieć bezczynnie.
Peter na początku skakał wokół niej i próbował ją we wszystkim wyręczać, ale, w momencie, gdy niemal przypłacił to podbitym okiem, dał sobie spokój. Po prostu ograniczył narzekanie, wahania nastrojów i liczbę kryzysów egzystencjalnych do minimum i zaczął bez narzekania spełniać wszystkie zachcianki swojej dziewczyny.- Myślisz, że będzie chłopiec, czy dziewczynka? - zapytał, kładąc dłoń na pokaźnym już brzuszku kobiety. Wzruszyła ramionami.
- Obojętnie... Będziemy je kochać tak samo, bez względu, na płeć - odpowiedziała, a po chwili dodała - Ale myślę, że dziewczynka.
- Chłopiec - uznał Quill i już szykował się na dyskusję, gdy Gamora skrzywiła się z bólu.
- Nieważne, chłopiec, czy dziewczynka, ale kopie nieźle - odezwała się, gdy ból trochę przeszedł.
CZYTASZ
I still believe in heroes (Marvel One-Shots)
FanfictionNawet bohaterowie czasami muszą przestać udawać takich ludzi, jakimi świat chciałby ich widzieć. Stają się wówczas grupą nastolatków ze skłonnościami do alkoholu, małymi dziećmi na festynie, rodzicami, zniszczonymi przez życie osobami, czy kimkolwie...