Zlecenie

9 4 0
                                    

 Nieznajomy szedł z zawiązanymi oczyma i wkładkami dousznymi przed siebie, ale przez godzinę włóczono go po okolicy, aby nie mógł w przyszłości określić drogi do zleceniodawcy. W końcu się zatrzymali, lecz minęła chwila, nim w końcu ruszyli w dalszą podróż. „Coś się zmieniło? To podłoże, ale czuję też dziwny zapach. Drzewo sandałowe?". Zdecydowanie zleceniodawca nie był zwykłym handlarzem. „Arystokrata?". Po chwili czekała go droga po schodach w dół, zapach drzewa sandałowego powoli zanikał, aż zniknął zupełnie, za to czuć było przenikający jego ciało chłód. „Jaskinia?".

Cel podróży został osiągnięty, gdyż podstawiono mu krzesło i wyciągnięto zatyczki z uszu, lecz nie pozwolono na ściągnięcie przepaski z oczu.

-To człowiek, o którym wspomniał karczmarz. – Przedstawił go jeden z dwojga przewodników. – Zdecydowanie coś jest z nim nie tak. Nie posiada żadnej aury, nic od niego nie czuć.

Dźwięk dzwoneczka rozległ się echem, słychać było, jak ktoś siada, a zapach perfum, który dobitnie uderzył w nozdrza obcego, sugerował, że jest naprzeciw niego.

-Bez aury powiadasz? Przetestuję cię, nieznajomku od karczmarza.

Beznamiętna ŚmierćWhere stories live. Discover now