Rozdział 5

162 14 5
                                    

Następnego dnia, wczesnym rankiem, wstałem i teleportowałem się do jednego z AU, by coś zjeść. Już miałem wyjść, kiedy dostrzegłem błąd. Dziwne gliche, które w nim były, zaniepokoiły mnie.

Nietrudno można było zauważyć, że prowadziły one gdzieś. Dokładniej do Waterfall, gdzie robiło się ich coraz więcej. Poszedłem tym śladem, aż prowadziły za wodospad, gdzie również poszedłem.

Nikogo jednak nie było.

- Boo - słysząc ten głos za sobą, podskoczyłem za strachu i prędko się odwróciłem. Oniemiałem, stał tam Error. Przygotowałem swój pędzel w gotowości do walki. On się jednak tylko zaśmiał i powiedział że chce porozmawiać.

- Słuchaj.. przez ten rok miałem mnóstwo czasu by myśleć... o tym wszystkim. Doszedłem do wniosku, że chce się zmienić. Nie chce już niszczyć. Ale, Ink, ja nie wiem jak! ... nie patrz tak na mnie, wyglądasz śmiesznie. - patrzyłem na niego zaskoczony. I z pewnością rzeczywiście wyglądałem zabawnie.

- ... Error.. jaką ja mam pewność? Pewność, że nie zaczniesz niszczyć, lub że próbujesz mnie oszukać?! - bo jeżeli znów chce niszczyć, to może iść do diabła. I nie będę za nim tęsknił. Wcale.

- Ja... - wtem podniósł swą kościstą, prawą dłoń a lewą dotknął piersi. - Obiecuję. -  stałem jak wryty. Może się myliłem co do niego? Może jednak mordercy mogą się zmieniać na lepsze? Wtedy, miałem wybór... Stałem jak wryty z szeroko otwartymi ustami, czekając na atak.

Atak, który nie nastąpił.

Errink - "Odmiana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz