Rozdział 13 Tygrysia wierność

129 9 0
                                    


Lucy wraz z nieprzytomnym Natsu uciekli przed pogonią, która minęła miasteczko gubiąc całkowicie ślad po nich. Dzięki młodemu chłopakowi, który zaoferował im przenocowanie na strychu ich domu, byli bezpieczni.

- Jestem Hakuryuu. Możesz tutaj zostać ze swoim chłopakiem na noc. - przedstawił się pomagając Lucy wnieść Natsu na górę.

- On ...  on ... yyy . - Lucy zarumieniła się. - Nie jest moim chłopakiem. -

W odpowiedzi dostała uśmiech chłopaka. Widać było, że jej nie uwierzył.

- Lucy. -

- Hmm? - mruknął Hakuryuu

- Mam na imię Lucy. Powinnam się przedstawić i podziękować za pomoc. Naprawdę dziękuję ci bardzo. - mówiąc to Lucy ukłoniła się głęboko do ziemi.

- Nie, przestań, proszę, czuję się źle z tym. Po prostu pomogłem dziewczynie w kłopotach. Nic więcej. -

- Nie, zrobiłeś dużo więcej. Uratowałeś nam życie. -

- Hakuryuu ostrożnie położył Natsu na materacu.

- Przyniosę jakieś bandaże. - mruknął znikając na drabinie

- Czekaj! Nie chcę sprawiać kłopotów. Na pewno możemy tutaj zostać? - zawołała wychylając się za nim

- Pewnie. Rodzice są w porcie. Wrócą za dwa dni. Dom stoi pusty, tylko ja go pilnuję. -

- Dziękuję. - głos Lucy zadźwięczał w powietrzu

Po chwili chłopak przyniósł bandaże i ciepłą wodę. Lucy mogła opatrzeć rany Natsu. Uwinęła się z tym bardzo szybko. Resztę dnia, aż do zmierzchu przeleżała przy nim. Czuła się odpowiedzialna za jego stan. Jedyny raz kiedy odeszła na bok, był moment kiedy chłopak przyszedł do niej z kolacją. Nie była przyzwyczajona do wiejskiego jedzenia ale będąc głodną, jadła co dostała.

- Mój koń? - szepnęła

- Spokojnie, jest w stajni. Dałem mu trochę siana i wody. - uspokoił ją

- D ... Hakuryuu? Dziękuję. -

- Oj, nie ma za co. - rzucił chłopak.

Zmierzch nadszedł szybko i całe miasteczko pogrążyło się w ciszy. Niedługo potem nastała noc. Lucy wzięła jedną z narzut i przykryła nią siebie i Natsu. Leżała teraz obok niego, przytulając swoją głowę do jego ramiona. Powoli zasnęła, jednak jej sen był delikatny. Często się budziła słysząc hałasy dochodzące z zewnątrz.

...

Słońce obudziło ją przebijając się przez małe okienka. Lucy wstała i przeciągnęła się. Natsu wciąż spał więc ostrożnie wyjrzała na zewnątrz.

- Nanji [Która godzina]!? - zawołała na głos

- 10時です[10 jikan desu [ jest 10] ] – odpowiedział jej głos z dołu

Lucy zeszła po drabinie na dół. Chłopak strugał sobie z drewnianego kawałka jakiś przedmiot. Lucy korzystając z uprzejmości gospodarza, poprawiła złote włosy które od wczorajszego pędu były wszędzie. Przemyła twarz wodą i usiadła z chłopakiem przyglądając się jego sprawnym palcom. Nagle na dworze rozległo się zamieszanie.

- Poczekaj tutaj. - chłopak odłożył drewienko i wyszedł na zewnątrz.

Jednak Lucy miała złe przeczucie i nie zamierzała go posłuchać. Ostrożnie wychyliła się zza drzwi. Hałas jednak dochodził z placu na którym wczoraj spanikowała na koniu. Powoli poszła wzdłuż uliczki do jej wylotu. Na jej końcu znów wychyliła się, tym razem bardziej odważniej, gdyż tłum gapiów zasłonił ją.

Fairy Tail - pirackie życie (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz