4 - To "coś"

127 11 13
                                    

25 czerwca 1975, godzina 19:36
(Roger POV)
Zacząłem się szykować na imprezę u Freddiego.  Za chwilę przyjeżdża po mnie Paul z resztą ekipy! Wyjąłem z szafy swoją najlepszą koszulę, jeansy oraz włożyłem swoje różowe conversy.
-Wyglądam cudownie. - powiedziałem do siebie, po czym przeczesałem swoje długie, piękne rzęsy. Spakowałem dwie butelki drogiego wina, wyszedłem pod swoją rezydencje pod którą czekali już na mnie wszyscy.
-Wskakuj Roger! - wykrzyknął Ringo z auta, z którego głośników właśnie leciały najlepsze hity Pink Floyd. 
25 czerwca 1975, godzina 20:07
-No wreszcie jesteście! - Freddie zaprosił nas do środka.
-Patrzcie co mam, zaczynamy libację!!! - krzyknął Paul, po czym wyciągnął 10 butelek wódki.
-Zakład ze wypiję całą butelkę szybciej od ciebie Ringo? - George szturchnął Ringo, a następnie wręczył mu pół litra.
-A chcesz się założyć że nie?
-Dobra, 3... 2...1...
Po chwili w całym domu zaczęły roznosić się okrzyki typu "Ringo! Ringo! Ringo!", "George! George! George!".
Tymczasem ja i Brian poszliśmy z lampkami wina na taras i obserwowaliśmy zachodzące słońce.
-Nie lubię takich imprez... To okropne. - Brian poprawił swoje loki popijając wino.
-Ja też... Zazwyczaj również nie mam kontroli nad sobą i odpierdalam razem z nimi.
-Najchętniej poszedłbym teraz gdzieś i olał tą ich alkoholizację.
-Brian, chodźmy na górę do pokoju Freddiego. Musimy porozmawiać.
-Okej... - odparł Brian nieśmiałym głosem.
25 czerwca 1975, godzina 21:16
Usiadłem na łóżku Freddiego razem z Brianem nerwowo przeczesując włosy palcami.
-To co takiego chciałeś mi powiedzieć? Mów śmiało.
-Brian bo ja... - zarumieniłem się.
-No mów...
-Bo ja cię już od dłuższego czasu... No... - cały czas unikałem kontaktu wzrokowego z brunetem.
-Brian, kocham cię. Podobasz mi się odkąd się poznaliśmy, chciałem ci to już wcześniej powiedzieć, ale bałem się twojej reakcji.
Brunetowi zabrakło słów. Patrzył mi się prosto w oczy, a ja miałem łzy w oczach i bardzo szybko biło mi serce. Po chwili złapał mnie za ramię i pocałował namiętnie. Rzucił mnie na łóżko, po czym zaczął rozpinać koszulę.
-Ja ciebie też kocham, Roger.
-Brian, czy my teraz... - uśmiechnąłem się do gitarzysty.
-Wyglada na to, że tak. Jesteś na to gotowy?
-Jak najbardziej tak. - odpowiedziałem zdecydowanie.
Brian zaczął mnie rozbierać, a ja jego. W tle było słychać krzyki z dołu. Nie zwracaliśmy jednak na to uwagi.
-Brian, tylko delikatnie. Proszę.
(Cynthia POV)
Z racji tego, że nie poszłam na imprezę do Freddiego postanowiłam sama poszukać Johna. Chwilę stałam pod domem Freddiego i obserwowałam, czy nie dzieje się nic podejrzanego. George stał na podwórku przy basenie razem z Paulem.
-George, poczekaj tutaj. Idę po drinka dla ciebie i dla mnie. - Paul wrócił na chwilę do domu, a George został sam. Siedział obok basenu.
Nagle coś poruszyło się w krzakach. George był aż tak wstawiony, że prawdopodobnie nic nie usłyszał ani nie zauważył. Postanowiłam zacząć robić zdjęcia. Jedno zrobiłam idealnie w momencie, gdy coś pociągnęło George'a do basenu. Chciałam mu pomóc, ale wydałoby się, że ich podglądam. To "coś" zakryło mu twarz, więc nie był w stanie krzyczeć. Kiedy został wciągnięty na samo dno basenu całkowicie zniknął. Byłam w szoku. Co jeśli to "coś" ma również Johna?
Po chwili wrócił Paul razem z drinkami.
-George mam drin- George? Gdzie ty znowu...
CDN

Lemon ThingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz