Rozdział 5

17.8K 699 119
                                    

Cholera. Zapomniałam oddać bluzy Lio. W takim wypadku odzyska ją dopiero jutro, bo nie mam zamiaru przebiegać w tę ulewę, a zwłaszcza nie mam zamiaru odwiedzić domku chłopaków. Nie wiadomo co się tam może wyprawiać, a ja będę spać spokojniej, nie wiedząc.

- Yyyy... - jęknęłam. - Lio mi pożyczył.

Cała trójka otworzyła szerzej oczy. Praktycznie wypadały im z orbit. A Emma wyglądała, jakby jej szczęka wylądowała na ziemi. Stała z otwartymi ustami i patrzyła na mnie bez nawet mrugnięcia okiem. W przeciwieństwie do Alice i Leyli ona wyglądała na złą. Czyżby zazdrosna?

- To nic poważnego. Po prostu było mi zimno, a jako że mu nie było zimno, to mi pożyczył - zaczęłam się bronić, unosząc ręce.

- Ta jasnee - przeciągnęła Alice, uderzając swoim biodrem o moje.

- Ta jasne - powtórzyłam po niej. - To tylko kolega.

Chyba powinnam już zdjąć tę bluzę, bo przeszyły mnie dreszcze od zimna. Cała przemokłam.

Szybko zabrałam ubrania na zmianę (tzn. Moją ulubioną żółtą bluzę z nadrukowaną myszką miki i czarne dresy, które aktualnie służyły jako piżama) i pobiegłam do łazienki się przebrać. Mokre ubrania powiesiłam na lince wiszącej pod sufitem, prawie potykając się i upadając, po raz drugi tego dnia. Szybko wzięłam prysznic i umyłam włosy, żeby nie śmierdziały wilgocią, a już po piętnastu minutach leżałam w ciepłym łóżku i wsłuchiwałam się w dźwięk kropel uderzających o parapet.

Każda z dziewczyn po kolei szła się przebierać. Zauważyłam, że ja spędziłam w łazience chyba najmniej czasu. Może dlatego, że wprost słyszałam, jak cieplutkie łóżko przywołuje mnie do siebie i zachęca, abym w końcu położyła się pod mięciutką kołdrą.

Kiedy usłyszałam burczenie z mojego brzucha, wychyliłam się i sięgnęłam spod łóżka moją torbę. Poszperałam trochę i wyciągnęłam z niej paczkę wafli i mirindę oraz mojego ukochanego laptopa wraz z przenośnym internetem.

Odpaliłam Facebooka i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Carla była właśnie na festiwalu rocka, Lanbert na obozie mistrzów nauk ścisłych, Katy na warsztatach makijażu, a Mike na zawodach lekkoatletycznych. Pozostała reszta mojej klasy bawi się na imprezie w domu mojego chłopaka. Tymczasem ja siedzę w samym środku pieprzonego lasu.

Praktycznie podskoczyłam, kiedy ktoś głośno zapukał w okno.

Wstałam i je otworzyłam, po czym ujrzałam całych mokrych chłopaków z domku naprzeciwko. Nie wiem czemu, ale parsknęłam śmiechem.

- Wpuścisz nas czy będziesz się tak śmiać? - spytał Wyatt z lekko wymuszonym uśmiechem.

- A co dostanę w zamian? - spytałam cwanie.

Wyatt chyba został wybrany za mówcę, bo tylko on się odzywał, a reszta skupiła się na tym, żeby nie zmoknąć jeszcze bardziej. W powietrzu trzymali bluzy, zakrywając głowy, żeby nie zmoknąć jeszcze bardziej.

- Możesz dostać buziaka - odparł po chwili i już postawił nogę na parapecie okna.

- Chyba podziękuję - prychnęłam, ale odsunęłam się, żeby odstąpić mu drogi.

- A nie lepiej drzwiami? - spytała Emma, która dopiero teraz podniosła się z łóżka.

Leyla była w "kuchni", a Alice akurat się kąpała.

- Oknem będzie szybciej - odparł Lio z uroczym uśmiechem. - Poza tym wasze drzwi są widoczne z okna opiekunów, a wolimy nie ryzykować po ciszy nocnej.

- No okey, w takim wypadku, po co przyszliście? - spytałam, siadając na łóżku, w miejscu, w którym siedziałam zanim przyszli.

Dopiero teraz zauważyłam, że Noah się mi przyglądał. Miał zmrużone oczy, a z kosmyków jego włosów kapała woda. T-shirt przylegał mu do ciała, ukazując idealnie zarysowane mięśnie... stop. Teraz wychodzi na to, że ja się na niego gapię. Ale to jego czarne jak smoła oczy skanowały mnie całą, a na jego usta wkradł się ledwo widoczny uśmiech, kiedy zatrzymał się wzrokiem na mojej bluzie w Myszkę Miki.

Odwróciłam wzrok, lekko się pesząc.

- Przyszliśmy, ponieważ szliśmy po jedzenie na stołówkę, ale komuś - Max na chwilę przerwał i spojrzał się na Lio - się zapomniało wziąć klucza z domku i drzwi zatrzasnęły nam się przed nosem.

- A macie to jedzenie chociaż? - spytała Alice, która w tej chwili razem z Leylą, weszła do pokoju.

- Nie - burknął Max, siadając w nogach łóżka mojej przyjaciółki.

- Złaź! - pisnęła. - Wszystko będzie mokre!

Wszyscy wybuchli śmiechem.

Ostatecznie chłopak został w miejscu, w którym usiadł, a Alice ułożyła się w takie samej pozycji jak ja, tyle że na swoim łóżku i obok Maxa.

***

Rozległo się pukanie w okno. Tym razem któraś z dziewczyn wstała i je otworzyła. Szybko przejęła kartony z pizzami i wpuściła Noaha wskakującego do środka. Zaraz potem okno zostało zamknięte, a pizza rozdzielona pomiędzy osiem osób wgapionych w nieduży telewizor.

- Ostatni raz zgodziłem się na coś, co wymyśliliście- fuknął chłopak, który przed chwilą przyniósł nam dwa pudełka z pizzami.

Wysłaliśmy jego, bo dostawca nie mógł dojechać, więc szybka wyliczanka decydowała, kto poleci wypełnić tą bohaterską misję. Wypadło na niego.

Ja wzięłam tylko jeden trójkąt pizzy, mimo że reszta, brała po dwa lub trzy. Jednak zaledwie metr ode mnie, na podłodze siedział mój dawny dręczyciel. Czułam się okropnie, przełykając każdy kolejny kęs jedzenia. Bałam się, że mógłby powtórzyć się koszmar z podstawówki. W szóstej klasie przywykłam, że każde moje jedzenie w szkole kończyło się wyzwiskami. W końcu poddałam się i jadłam tylko w domu, a jeśli umierałam z głodu, to szłam jeść do łazienki. Z czasem przestałam robić i to, i to. Złamali mnie. Do tej pory plułam sobie za to w twarz.

- Cass, nie jesteś głodna? - spytała mnie Alice, patrząc, jak wciąż mielę ten sam trójkąt w ustach.

Tylko ona wiedziała o tamtym koszmarze. W zasadzie nie wiedziała, kim byli moi dręczyciele, bo poznałyśmy się dopiero w gimnazjum, ale wtedy zaufałam jej i wszystko opowiedziałam. Czasem tego żałuję, bo kiedy nie mam ochoty na jedzenie, martwi się bardziej niż rodzice, którzy w zasadzie mają gdzieś, co robię.

- Niezbyt - mruknęłam, sięgając po telefon.

Przez pół godziny, aż do końca tego nudnego filmu, przeglądałam wszystkie social media. Nie mogłam się skupić na programie, podczas kiedy wszystkie wspomnienia znowu uderzyły mnie w twarz. Mój żołądek był ściśnięty w supeł, a ja nie mogłam się na niczym skupić.

Akurat, kiedy odłożyłam rozładowaną komórkę, rozległ się przeraźliwy grzmot.

- No to pięknie - jęknął Lio. - Williams powiedział, że załatwi nam zapasowy klucz i za godzinę zostawi w drzwiach, a wtedy możemy wrócić. Tyle tylko, że grad chyba uniemożliwi nam powrót.

Grad pada? Co tu się w ogóle wyprawia?

- Kto to Williams? - spytała Emma, szturając chłopaka nogą.

- Opiekun.

Na wieść o tym, że chłopacy jeszcze muszą tu zostać, na ustach dziewczyn pojawiły się zadowolone uśmiechy. Za to Wyatt i Noah jęknęli. Pewnie dlatego, że ta dwójka siedziała na ziemi. Emma pozwoliła Lio usiąść na swoim łóżku, Max sam się usadowił koło Alice. Ja i Leyla nie zaproponowałyśmy tego pozostałym chłopakom.

Alice sięgnęła po pilota i zaczęła skakać po kanałach. W końcu zatrzymała się na jakimś serialu kryminalnym. Nie przepadam za tego typu filmami, ale ponieważ nikt nie poparł mojego zdania, musiałam się na tym męczyć.

Koło godziny dwudziestej trzeciej wszyscy już spali. Wszyscy oprócz mnie i Noaha.

Odwróciłam się twarzą w stronę ściany i zamknęłam oczy.

- Słodkich snów - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.

Zatkało mnie. Chyba mam jakieś halucynacje.

Nie odpowiedziałam mu, bo w zasadzie nie wiedziałam co. Jedyne co zrobiłam, to wzięłam drugą poduszkę z łóżka i rzuciłam nią w niego. Wszyscy chłopacy spali na ziemi, a każda dziewczyna dała jednemu dodatkową poduszkę. Noah nawet mnie nie poprosił, a ja w zasadzie nie miałam ochoty mu jej dać. Ale jak widać jednak mam serce.

- Miłej nocy - odparłam.

Głupia jestem. Bardzo głupia.

Looking for LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz