6

78 6 0
                                    


dojeżdżając do wielkich cierpień i męczarni z zadaniem bojowym, próbuję jakoś rozprostować nogi, po długiej całodniowej podrózy.

(przepraszam nie chcę pisać jak draco kopie buzie Harry'emu)

wynurzając sie z lokomotywy w głąb ciemności, zacząłem spostrzegać dobrze oświetlony, ciemny zamek, który odbijał się w tafli wody ciemnego jeziora.

z tłumu wyrwała mnie pansy, która pomogła mi się rozejrzeć. po lewej stronie ujrzałem Hagrida, który nie był... aż tak zły? 

-PIERWSZOROCZNI DO MNIE, DZIECIAKI, ZA MNĄ! - udało mi się usłyszeć głoś pół-olbczyma z długą brodą, w zasadzie, nie zadbaną.

gdy wszyscy zaczeli się rozchdzić w swoją stronę zaczeliśmy kierować się w stronę ścieżki z powozami, jednak zauważyłem tam jedną zmianę,

stał tam jeden z nauczycieli, jako inspekcja nazwisk, gdy udało mi się jako prawie ostatni przejść przez kontrole, wsiadłem razem z Pansy i Zabinim do jednego powozu i skierowaliśmy się w stronę hogwartu, gdzie grupa ludzi oczekiwała na przydzielnie do domów.

......................

wszyscy zasiedli do stołów, gdzie obmyślaliśmy kogo z rodziny to nie przyjeli do hogwartu, a gdzie kto nie był na wakacjach i jak to miło spędził czas, gdy ja siedziałem sam w pokoju, przeżywając, co muszę zrobić. zmieniając minę w stan skupienia, obmyślałem jakim sposobem wpuścić tu gości. jedynie Pansy raczyła mnie wyrwać z transu.

-Hej, Malfoy, w porządku?- spytała czarnowłosa dziewczyna

-Taaaak, jest nawet spoko..- odpowiedziałem niemrawie

-później pogadamy, w twojej sypialni. -odpowiedziała dziewczyna z westchnięciem. nie pierwszy raz widziała mnie w tym stanie, choć wiedziała, że nie najlepiej to wróży

-taaaa, taaa oczywiście -odpowiedziałem, dalej nie do końca rozumiejąc co się dzieję w okół mnie .

-to teraz słuchaj, bo dojdzie nam paru nowiutkich śligonów, jak i kolejnych przyjaciół. -odpowedziała z entuzjazmem dziewczyna i szybko odwróciła wzrok w stronę tiary.

na słowo ''przyjaciół'' oprzytomniałem a moja mimika znów zaczęła nabierać ''sensu''

przypomniałem sobie, że mam dobrego kolegę Philipa w Hufflepuffie, przypomniało mi się jak go wspierałem po rozstaniu ze swoją miłością, kiedyś trzeba poprosić o odwdzięcznie się.

podniosłem głowe i wsłuchałem się w pieśń tiary, gdzie kazała trzymać się razem. a to dziwne, że zawsze tak przyśpiewuje gdy ma stać się coś złego-pewnie przypadek.

po brawach dla naszej prywatnej opery profesor Mc sztywna zaczęła wywoływać nazwiska

-Simon Smith!- wywołała chłopca profesor

-HUFFLEPUFF- wykrzyczała tiara, po czym chłopiec podbiegł do stołu który wywoływał brawa razem z nami.

-Amanda Gray! - usłyszałem kolejne nazwisko z tego samego donośnego głosu.

-SLYTHERIN! - wywołała tiara

i tak kolejno, jak co roku, dołączyło do nas ośmiu nowych, jak również co roku, nic nowego. skrzaty domowe znów się postarały, jak co roku za co je podziwiam.

.................

po uczcie razem z Pansy zaczeliśmy schodzić w głąb lochów, w celu zobaczenia słynnej ściany, gdzie jako prefekt podałem hasło.

Gdy hasło zostało zaakceptowane, weszliśmy do środka wydłużonego, nieokrągłego, sklepionego lochu ktory mieścił się pod jeziorem (co było dość uporczywe, z racji iż z ściany spływała niejedna kropla wody) klimatycznego nastroju dodawały zielonkawe lampy wyłaniające się spod sufitu. W pokoju wspólnym domu ślizgonów występował rzeźbiony stół, w czym krzesła a także rzeźbiony kominek, wokół którego znajdowały się wygodne sofy i kanapy.

w końcu usiadłem na jednej z sof, a młodsze towarzystwo spojrzało się na mnie, nie wiedząc co zrobić zestresowany dpowiedziałem -

-ymm... możecie usiąść?

504

przepraszam za niezdarny opis pokoju, jednak musicie mnie zrozumieć, nie jestem ślizgonką a puchonką, z tej okazji opis jest conajmniej zły,kompletnie nie wiem jak wygląda to fascynujące miejsce z tej przyczyny musicie mi wybaczyć.

539 z opisem


Tak blisko siebie // DrarryWhere stories live. Discover now