Rozdział 1 - Erik... Erik Lehnsherr

188 22 13
                                    

Charles jak co ranek wstał na pierwszy budzik. Mimo, że zawsze wieczorem nastawiał ich kilka, to ten najwcześniejszy budził go wystarczająco dobrze. Energicznie zsunął się z łóżka i zamiast na zimnej podłodze postawił swoje stopy na miękkim materiale bawełnianych kapci. Przeczesał dłonią włosy rozglądając się przy tym po pokoju. Dobrze wiedział co w nim zastanie, a jednak ciągle doszukiwał się w nim czegoś nowego. Powoli podniósł się do góry uważając przy tym, by nie zahaczyć głową o górną część łóżka piętrowego. W końcu mieszkał w internacie, posiadanie współlokatora było bardziej niż pewne. Aż dziw, że jeszcze mieszkał sam.

Trzydzieści minut było dla siedemnastolatka odpowiednim czasem, by się ubrać, spakować i wyjść do szkoły. Zarzucił na ramię plecak i wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz. Ten dzień zaczął się jak każdy inny, a jednak w gabinecie dyrektora czekała na niego specjalna niespodzianka.

— Charles Xavier — Po klasie niczym słodki napój rozpłynął się głos młodszego od niego o trzy lata chłopca. Miała właśnie miejsce lekcja matematyki, którą miał między innymi z Raven, Peterem, Scottem, Alexem, Jean, Loganem i Hankiem, a gdy nauczycielka zbliżała się do zanudzenia ich na śmierć kolejnym wykładem o pierwiastkach, do drzwi zapukał uczeń niosący ogłoszenie. Rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu twarzy telepaty, gdy wreszcie go odnalazł powtórzył. — Charles Xavier proszony do dyrektora.

Wywołany mutant wziął głęboki oddech.

Przecież nie czytał nauczycielom w głowach. Nikomu nie wchodził do głowy bez wcześniejszego pozwolenia, więc dlaczego znowu jest tam wzywany? Powoli uniósł się z krzesła, a po klasie rozeszły się ciche pomruki ciekawości. To straszne jak okropni są ludzie. Zawsze jak muchy lgną do miejsc, w których komuś coś się dzieje, byle by tylko urozmaicić swoją codzienność, zaspokoić nudę.

Młody uzdolniony niespokojnie wlókł się za uczniem, aż do dobrze znanych już sobie drzwi gabinetu dyrektora. Nie zdążył nawet zetknąć dłoni z chłodną powierzchnia drewnianych drzwi, ponieważ te od razu się otworzyły.

Charles chodził do szkoły zarówno dla mutantów jak i zwykłych ludzi, więc normalne było to, że również głową tego całego ośrodka była nadczłowiekiem. Dyrektor posiadał umiejętność kontrolowania przedmiotów za pomocą siły telekinezy, ale potrafił też czytać w myślach. Jego moc była bardzo podobna do tej od jego koleżanki, Grey, tylko, że on opanował ją niemalże do perfekcji.

— Chciał mnie Pan widzieć? — Nieśmiało zaczął rozmowę brunet i powoli przekroczył próg jego gabinetu. Bywał tu bardzo często, zmuszony przez skargi innych uczniów ale i tak za każdym razem rozglądał się, jakby w poszukiwaniu nowego elementu dekoru. I za każdym razem spotykał go zawód.

— Tak Charles, usiądź proszę. — Odpowiedział ze spokojem dyrektor wskazując na jeden z dwóch skórzanych foteli znajdujących sie na przeciwko jego biurka. Profesor Synthon McKeller, bo właśnie tak brzmiało jego pełne imię oraz nazwisko był wysokim mężczyzną o jasnej karnacji. Jego czupryna, niegdyś stworzona z burzy czarnych loków dzisiaj świeciła siwizną. Natomiast jego oczy to piękna zieleń, która w zależności od nastroju dyrektora zmienia się z przytulnego gaju w ciemną, przerażającą puszczę. Synthon nie miał zarostu, za to jego twarz zawsze zdobił promienny uśmiech. I tak było i teraz. — Spokojnie. Nie chodzi o Twoje umiejętności. — Melodyjny głos starca rozbrzmiał w głowie Xaviera, a ten momentalnie się ożywił wyostrzając zmysły.

— Nasza szkoła powita dziś nowego uzdolnionego ucznia, Erika Lehnsherra. Erik jest w Twoim wieku i posiada umiejętność kontrolowania metalu w każdej jego postaci. Niestety, jakby to ująć... Przeżył w życiu wiele Ostatnie zdanie znowu usłyszał w głowie — Więc proszę o wyrozumiałość i Twoją pomoc w jego zaklimatyzowaniu się. Byłoby mi też niezmiernie miło, jakbyście zostali współlokatorami. — Powiedział świdrujac go wzrokiem sugestywny głosem nie przyjmujacym odmowy.

𝘾𝙝𝙖𝙥𝙩𝙚𝙧 | cherik auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz