Rozdział 1

8.2K 314 238
                                    

Jeongguka obudził głośno dzwoniący dźwięk obok jego głowy. Z głośnym jęknięciem wyciągnął rękę, na śpiąco szukając źródła dzwonienia. Gdy w końcu udało mu się je wyłączyć, niechętnie podniósł głowę, przecierając sobie przy tym twarz.

6:30 to nie była jego ulubiona pora wstawania. Jednak szef zadzwonił wczoraj do niego i powiedział, że jest pilna sprawa, przez którą musi zjawić się wcześniej w biurze.

Co jest tak pilne, aby zrywać mnie o tej porze z łóżka?!

Brunet pracował w jednej z popularniejszych firm w Korei Południowej. Można nazwać go mianem prawdziwego biznesmena, który zarabia niemałe pieniądze. Mimo tego jego dom nie był wyjątkowy ogromny, starał się zrobić wnętrze ciepłe i przytulne. Oczywiście nadal był za duży jak na jedną osobę.

Już niedługo...!!!

Pomyślał, gdy sprawdzając jeszcze swój telefon na wyświetlaczu, zobaczył zdjęcie samego siebie trzymającego w objęciach uśmiechniętą blondynkę. Zbliżała się ich kolejna rocznica. Jeongguk planował coś specjalnego na ten piąty rok bycia razem. A mianowicie pierścionek zaręczynowy, leżał gotowy w szufladzie już od miesiąca. W nikim nie zakochał się tak bardzo, jak w niej, nikt nigdy nie wywoływał u niego tylu pozytywnych emocji u niego co ona.

Brunet wiedział, że to jest jego miłość życia i nigdy nie znajdzie kogoś takiego. Chciał spędzić z Son Chaeyoung resztę swojego życia.

Poprzeciągał się jeszcze chwile, aby następnie przerzucić nogi przez materac, a stopy wsunąć w ciepłe, puchate kapcie, które dostał kiedyś od swojej dziewczyny.

Nie zwlekając, zjadł szybkie śniadanie, zrobił to, co miał najpotrzebniejszego w łazience i przebrał w elegancki garnitur.

Zdążył się wyrobić na 7:08, a umówił się, że na miejscu będzie o 7:30. Do biura miał około 20 minut samochodem.

Powinienem zdążyć.

Machnął ręką, następnie kierując się do garażu, gdy wszystkie drzwi i okna pozamykał, upewniając się na 100%.

Duma go rozpierała, gdy patrzył na swoje czarne, sportowe auto. Kochał je jak własną rodzinę, której nie miał. Jedyną rodziną była dla niego Chaeyoung.

Czym prędzej wyruszył w drogę, śpiesząc się do pracy.

Jak wielki był jego zawód, gdy okazało się, że przez wypadek na drodze zrobiły się straszne korki. Spóźnienie do pracy miał gwarantowane, przez co zrezygnowany walnął głową w kierownice. Głośno wzdychając, wziął swój telefon, pisząc SMS-a do swojego szefa, jak i najlepszego przyjaciela.

Do Szefuńcio:

Eh, cześć Namjoon!

Chciałem tylko powiedzieć, że utknąłem w korku i niestety się troszkę spóźnię... Z góry bardzo przepraszam...

Od Szefuńcio:

Nie ma sprawy Jeongguk :) To nie Twoja wina!

Czekam z niecierpliwością!

Jeongguk uśmiechnął się do telefonu, widząc odpowiedź. Namjoon sprawował się świetnie jako szef i przyjaciel, czego brunet wiele razy doświadczył. Już w lepszym humorze znów złapał za kierownice.

Do pracy dojechał o 7:45. Biegiem zerwał się do wejścia budynku, rzucając szybkie dzień dobry starszej sekretarce, która jedynie spojrzała się na niego zdziwiona.

Wszedł do windy, klikając przycisk 14. W końcu mógł na chwilę odetchnąć. Przejrzał się w wielkim lustrze na jednej ze ścian windy, poprawiając swój krawat oraz włosy.

Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz