Przez cały powrót do domu nie był w stanie myśleć o czym innym niż sytuacji przed chwilą. Jeongguk non stop odlatywał gdzieś myślami, o mało nie doprowadzając do wypadku. Trzasnął zbyt agresywnie drzwiami auta i ze spuszczoną głową podszedł do drzwi wejściowych, przez które wszedł do ciemnego mieszkania. Rzucił niechlujnie kurtką, buty gdzieś kopnął. W drodze do salonu zaczął szarpać za krawat, który niesamowicie zaczął go irytować.
Nie wiedział, gdzie jest Yoongi. To o dziwo najmniej go teraz obchodziło, chciał teraz tylko pójść do swojego pokoju.
-Jeonggukie? Wróciłeś? -nagle do salonu z kuchni przybiegł Yoongi, na którego starszy nawet nie spojrzał. -J-Ja Cię przepraszam... Wiem, że miałem nie...
-Yoongi. -przerwał mu twardo, naprawdę nie mając chęci na rozmowę. -Wszystko jest okey. Nie musisz się tłumaczyć.
Yoongi tylko spuścił uszy i ogon patrząc się smutno na Jeona. Tak bardzo chciał się do niego przytulić, ale bał się podejść.
Brunet szybkim krokiem skierował się do swojej sypialni, ignorując wszystko inne, gdzie przebrał się w wygodne ciuchy i stanął na środku pokoju, nie wiedząc co dokładnie ze sobą zrobić. Jego wzrok mimowolnie przeszedł na komodę, do której po chwili podszedł, wyciągając z niej małe pudełeczko. Nie otwierał go, tylko przerzucał z ręki do ręki.
Po pokoju rozległo się pukanie, a po chwili drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł Yoongi. Brunet spojrzał się na niego pytająco, a ten momentalnie się skulił.
-Hyung, ja wiem, że jesteś na mnie zły... -jeszcze nigdy nie zwracał się do niego tą formą. Jeongguk usiadł na skrawku łóżka, przyglądając się małej postaci, która stała niedaleko niego. -J-Jakbym mógł cofnąć c-czas to nie powiedziałbym jej t-tego...N-Naprawdę przepraszam...
Jego małe ciałko zaczęło się trząść, a parę słonych łez spłynęło po policzkach. Nerwowo gniótł końcówkę swojej krótkiej, czarnej spoczniki w dłoniach. Jeongguk nie mógł pozostać obojętny na ten widok.
-Chodź do mnie, mały. -powiedział pusto, dając znak ręką, aby podszedł. Ten nawet nie zwrócił uwagi na te znienawidzone przez niego przezwisko i po prostu prawie biegnąc, dotarł do Jeona.
Ten wziął go szybko na swoje kolana, patrząc w zapłakane oczy.
-J-Jeśli chcesz możesz m-mnie nawet u-ukarać! -okropnie zależało mu tym, żeby Jeongguk przestał być na niego zły i mu wybaczył.
-Nie będę Cię karać, nie jestem na Ciebie zły i nie jesteś w tym jedyny winny. Wszyscy nawaliliśmy. Każdemu zabrakło odwagi do szczerej rozmowy, aż w końcu to wszystko wybuchło. -westchnął ciężko, ocierając łzy z policzków mniejszego.
-Ale jesteś teraz smutny... -stwierdził zmartwiony.
-Jestem trochę smutny przez tę całą sytuację z Chaeyoung, ale i szczęśliwy, ponieważ uwolniłem się od kogoś, kto ciągnął mnie w dół. Cieszę się, że teraz mam u swego boku kogoś, kto pnie mnie w górę. -wyznał, czując szybsze bicie serca z każdą sekundą, gdy patrzył na Yoongiego, który w tym momencie zarumienił się lekko.
-J-Ja też się cieszę, że jesteś. -szepnął, chowając twarz w zagłębieniu szyi Jeongguka. Nie potrafił mówić tak zawstydzających słów z taką odwagą. Rozbawiło to bruneta, lecz nic nie powiedział.
Otworzył pudełeczko, które trzymał w dłoniach, przyglądając się złotemu pierścionkowi z ametystem. Gdyby nie Yoongi, nakładałby go teraz Chaeyoung na palec. Jak wiele zmienić może coś tak małego?
CZYTASZ
Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)
FanfictionBogaty biznesmen, pracownik wielkiej firmy Jeon Jeongguk pewnego dnia dostaje nietypową prośbę od szefa. Jak się dowiaduje dla dobra firmy ma za zadanie opiekować się przez okres dwóch miesięcy agresywną i buntowniczą hybrydą. W trakcie tego czasu m...