[III] Pokusa

1.1K 94 121
                                    

[Shigaraki]

Czekałem tak i czekałem, a jego nadal nie ma. Gdzie on się podziewa...? Zleceń przecież jak narazie żadnych nie było.
Myśli burzyły wszelką rozwagę, przez co byłem skłonny nawet przypuszczać, iż Dabi właśnie wyszedł na jakąś randkę, choć gdy teraz o tym myślę, wydaje mi się to niezmiernie głupie.

Od pewnego czasu widzę, że ma dość specyficzne podejście do płci 'pięknej'. Nie wiem, czy to ze względu na wiecznie denerwującą Togę, lecz Dabi raczej za dziewczynami nie lata i nie ubiega się o ich względy. Tak przynajmniej tłumaczyłem sobie te wszystkie sporne kwestie, krążące w obrębie jednego, prostego przypuszczenia.

'Dabi już kogoś ma...'

Może po prostu chodzi sobie teraz po tych mniej zaludnionych częściach miasta, dla uspokojenia duszy? Albo znalazł sobie cel, o którym gdy wróci, zechce mi powiedzieć?
A może w końcu wybrał się za miasto na ćwiczenia, treningi...?

Mogłem wtedy tylko siedzieć i tak 'gdybać' lub oddać się czekaniu. Nic mi do głowy nie przychodziło, co by począć w tej sytuacji. Wszedłem z nudów na górę, do baru Kurogiriego, zaś jego samego zostałem przy ladzie.

- Daj mi coś mocnego... - wyrzekłem, siadając na wysokim krześle barowym i podparłem się ręką.

Kurogiri zmierzył mnie zdziwionym wzrokiem. Przestał nawet układać umyte dopiero co szklanki. Coś nie tak powiedziałem, czy co...?

- Tobie...? - odrzekł surowo. - Tobie to najwyższej herbatkę owocową...

- Bardzo śmieszne, wiesz...? - wyraziłem tymi słowami nie tyle ironię, ale i to, że mówię poważnie. Kurogiri jednak dalej nie ustępywał.

- I ty myślisz, że od tak naleję ci alkoholu? - na to dumnie pokiwałem głową. On przewrócił oczami i kontynuował swoje 'kazanie o alkoholu'. -Nawet osiemnastka ci dobrze nie stuknęła, a poza tym Szef by mnie za to ukatrupił i przerobił na zasłony dymne w granatach...!

- Bo myślisz, że All For One akurat się czegoś o tym dowie... Też mi coś... - prychnąłem zirytowany.

- Shigaraki, tobie jakby dać piwo bezalkoholowe, to po puszce zachowujesz się jak po czterech dwuprocentowych... - dodał, wprawiając mnie w zażenowanie.

- To nie fair...! - podniosłem się gwałtownie. - Twice z Togą już od kiedy sobie drinki popijali...!

- Całe życie jest nie fair, Shigaraki. A co do Togi... - zaczął, lecz był zmuszony przerwać, gdyż do pokoju weszła właśnie owa osobistość.

Usiadła przy mnie, mówiąc do Kurogiriego zwykłe 'To co zawsze.' Ten wziął wysoką szklankę, nalał do niej odrobinę soku wiśniowego, a resztę zalał zimnym piwem.

- A mi to co?! - wybuchnąłem tak gwałtowanie, aż Togę ze strachu wzdrygnął dreszcz.

- Tomura, mówiłem ci już... - zaczął na ponów Kurogiri. - Ty nie masz głowy do picia...

- Prawda... - szepnęła Toga, popijając swoje piwo z sokiem. - Raz jak się przypadkiem napiłeś to uważałeś, że Kurogiri zaszedł z tobą w ciążę...

- W-WCALE NIE...! -wykrzyknąłem, choć to rzeczywiście była prawda. Po prostu były to szesnaste urodziny Togi, a przy okazji jej rocznica w zespole, więc była i impreza... A wiadomo, jak ktoś nie pije na melanżu to, albo jest chory na umysł, albo kierowcą.

- Toga ma rację. Masz również kompletny zakaz picia od All For One... Twierdzi, że musisz się skupić na tym, jak zostać dobrym przywódcą, a nie jakie tabletki kupić na kac... - odezwał się Kurogiri, a ja oburzony wstałem i zszedłem do siebie po schodach. Nie cierpię tego. 'Musisz ćwiczyć, bo zostaniesz ich mistrzem, moim następcą...' tak, tak, ale ludzie... Ani papierosów, ani alkoholu, ani większych imprez. Nic. Mam siedzieć przecież nad jakimiś mapami i planować od razu całe wojny...!

Jeszcze Jedno Słowo [SHIGADABI] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz