[Narrator]
Szatyn nie musiał zbyt długo czekać. Dwie minutki, a chłopak był już ubrany. Wyszedł do niebieskookiego w czarnych spodniach, białej koszulce i czarnej bluzie.
– Naszykowała się królewna? – zaczepił go Dabi, na co młodzieniec odparł:
– A żebyś wiedział. Przecież nago po domu nie będę chodził. Idziemy? – Shigaraki przewrócił zirytowany oczami i minął szatyna, udając się w stronę schodów.
– Szkoda. – mruknął za nim niebieskooki i ruszył za towarzyszem z małym, ale promienistym uśmieszkiem. Shigaraki to całkowicie zignorował, wiedział, że Dabi czasem lubi być złośliwy, i to leżało w jego naturze. Mimo to wydawało mu się, że szatyn w tej chwili jakby nastąpił na granicę, pozwolił sobie o trochę za dużo.
Weszli do salonu, gdzie pozostali złoczyńcy siedzieli już w kółku i czekali na nich. Oczywiście, niektórzy ledwo co zdołali utrzymać równowagę, gdyż alkohol już zaczynał nieco szumieć im w głowach. Na widok przybyszów podnieśli jeden, głośny okrzyk.
– Twoja kolej, Dabi! – oznajmiła z uśmieszkiem Toga i kopnęła butelkę w jego stronę. – Gramy na same wyzwania!
– Jak dla mnie spoko... – mówiąc to szatyn zakręcił szklaną butelką. Wypadło na siedzącego naprzeciw Twice'a Kurogiriego.
– Dajesz... – rzekł ku Dabiemu.
– W ciuchach włazisz do wanny i kąpiesz się w mleku. – Młodzieniec zadziornie uniósł brew, niezwykle dumny z wymyślonego zadania.
– Mówiłem ci kiedyś, jaki ty jesteś powalony? – odrzekł Kurogiri i wstał.
– Tak, codziennie. Bierz to mleko.
Po chwili cała grupka stała w drzwiach od łazienki. Dabi pomagał Kurogiriemu nalewać mleko do wanny, reszta się temu z cichym śmiechem przypatrywała. Wreszcie, skazaniec umoczył się prawie cały w białym płynie, ułożywszy się na plecach.
– I jak? – spytał ironicznie Dabi, podpierając rękę na swoim biodrze.
– Całkiem przyjemnie, jak byś chciał wiedzieć. Ile mam tak sterczeć? – odpowiedział Kurogiri krzyżując ramiona z chłodu.
– Pięć minut...! – odezwał się lekko pijany Twice. – Co najmniej!
– Wyłaź i teraz. Mamy jeszcze dużo wyzwań do zadania! — wykrzyknęła euforycznie Toga, ciągnąc Twice'a za sobą do salonu.
Po niecałej minucie i reszta postanowiła wrócić. Shigaraki, idący tuż obok Dabiego, czuł się tu tak obco, jak nigdy przedtem. Nie chodziło tu bynajmniej o otoczenie, gdyż wiele razy miał okazję bywać na tego typu melanżach. To on czynił to wszystko bardziej... formalnym. Niegdyś Tomurze nie przeszkadzało by, na przykład to, że przez przypadek dotknął dłoni szatyna. Teraz jednak zmieniło się nie tylko jego podejście do sprawy, ale i tok myślenia.
... Czy na pewno robi to dobrze? Nie wygląda to dziwnie? Czy dobrał te ubrania w odpowiedni sposób? Może nie powinien siedzieć tak blisko?...
Setki takich pytań i problematycznych myśli okupowało jego dotąd niewzruszony na jakiekolwiek zasady umysł, który przeżywał teraz wielki kryzys. Jak powinien się zachować, kogo maskę by tu przybrać...? Kogo, kogo tu naśladować...?
Introwertyzm. Według niego, najgorsza cecha charakteru na świecie. Co ma głupia niepunktualność czy też kłamliwość do tego utrapienia?! Tu nie ma czego porównywać, przez swoje introwertyczne skłonności nie umie się tu, w grupie, odnaleźć. Co z tego, że znają się nie tydzień, nie dwa, ale parę lat...
CZYTASZ
Jeszcze Jedno Słowo [SHIGADABI]
Fanfiction''Żywili do siebie czystą nienawiść. Można by rzec, iż się wręcz ledwo co tolerowali... Jednakże... Wystarczyło parę zrządzeń losu, by ta dwójka odnowiła pędy swoich relacji. Nikt by się tego nie spodziewał, nawet sam Shigaraki... '' (cytat z fragme...