Rozdział pierwszy

309 12 2
                                    

Był jeden z tych gorących lipcowych dni, w które mimo nieustannie ogrzewającego świat słońca, ulice pozostawały puste. Temperatura sięgała 35 stopni, a większość ludzi wolała chłodzić się w swoich domach niż wychodzić na upalny dwór.

Bill siedział na werandzie domu i z udawanym zainteresowaniem obserwował muchę leniwie spacerującą po drewnianej balustradzie. Za każdym razem, gdy zastanawiał się nad sensem życia tych małych, irytujących stworzonek z jakichś przyczyn na myśl przychodził mu jego brat. Zaginiony brat. Minął rok od kiedy Georgie zniknął bez śladu. Nie mógł znieść myśli, że dopuścił do jego zaginięcia. Mimo, że każdemu kto tylko go o to spytał bez zastanowienia odpowiadał, że wierzy, iż Georgie nadal żyje to w środku czuł się kłamcą. Coś strasznie złego wewnątrz jego duszy mówiło mu, że kłamie, że doskonale wie, że Georgie'go już wśród nich nie ma. I ilekroć powiedział to sobie w myślach czuł ból tak ogromny, że przez moment nie był w stanie funkcjonować. Wydawało mu się, że pogrążył się w tej bolesnej rozpaczy jeszcze bardziej niż jego rodzice. Tutaj dochodził do kolejnej fazy, w której zastanawiał się, czy oni w ogóle go kiedyś kochali. Od kiedy jego młodszy brat zniknął wydawało mu się, że kompletnie o nim zapomnieli. Zatem, czy zachowywaliby się identycznie jeśli rzeczywiście by go kochali? Nie mógł już wytrzymać. Bezsilność niszczyła go i pochłaniała od środka. Właściwie to nasuwało się tylko pytanie, czy miała jeszcze w ogóle co pochłaniać. W środku od dawna był już martwy, a jego można powiedzieć wrodzony optymizm zniknął w dniu zaginięcia Georgie'ego. Niesamowite, jak człowiek może się zmienić.

Zerwał się gwałtownie z wiklinowego fotela i złapał za głowę. Próbował powstrzymać pałętające się po jego umyśle myśli. Mętlik, który miał w głowie zupełnie go przytłaczał.

W pewnym momencie usłyszał odgłos kroków. Automatycznie uniósł głowę i po drugiej stronie ulicy ujrzał dziewczynę. Ubrana w jasną koszulkę na krótki rękawek i różową spódnicę. Wyglądała jakby strasznie się dokądś spieszyła. Ciągle nerwowo obracała głowę na boki, a potem wbijała wzrok w ziemię. Uciekała? Długie, ciemnoblond włosy opadały jej na plecy przysłaniając mocno opaloną buzię. Na ułamek sekundy jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Bill'a, który niestety nie wytrzymał jej spojrzenia i odwrócił głowę w przeciwną stronę. Kiedy znowu spojrzał w tamtym kierunku, jej już nie było.

W tak małym miasteczku jak Derry, właściwie wszyscy się znali, a on był pewny, że nigdy wcześniej jej nie widział. Kim więc ona była?

**********

Tym razem wypadło na niego. Dzisiaj klub Frajerów miał spotkanie w jego domu. Rodzice wyjechali na ślub dalekiej kuzynki, której nigdy nie widział i o dziwo pozwolili mu zostać samemu. Miał wolny dom na prawie trzy dni! Oczywiście liczył się z tym, że po powrocie ojciec sprawdzi dokładnie każdy zakamarek, kąt i szczelinę w poszukiwaniu ewentualnych zniszczeń dlatego nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do zapraszania całej zgrai swoich niezdarnych przyjaciół do siebie. Nie chciał przecież w tak głupi sposób stracić zaufania rodziców. Potrząsnął nerwowo kręconą grzywką i podszedł do drzwi, za którymi stali już Richie, Eddie i Ben. Gestem ręki zaprosił ich do środka, nie zapominając przy okazji zmierzyć uważnym spojrzeniem stanu ubłocenia ich butów. Na zewnątrz panowały nieziemskie upały, ale ta trójka zawsze z jakiegoś powodu miała nieprawdopodobnie brudne buty, które wszędzie zostawiały ślady. Chwilę później ponownie rozdzwonił się dzwonek i już za chwilę w środku stali Bill i Mike. Stan przewrócił oczami na ten brak kultury. Włazili do jego domu jak do swojego własnego. Co za ignoranci.

Brakowało ostatniego, najnowszego członka Loser's Club'u, a mianowicie Beverly. Chłopak odnosił się do niej z dużym dystansem. Po pierwsze była dziewczyną. Po drugie pierwszą dziewczyną w ich paczce. Po trzecie jak to dziewczyna - strasznie mąciła w głowie Billowi. Po czwarte była nieco dziwna. Może wydawało mu się tak dlatego, że po prostu nigdy za nią nie przepadał. I po piąte, tak samo jak pierwsze - była dziewczyną.

Red Balloons Lovers [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz