-1-

24 4 1
                                    

Jesień, od zawsze lubiłam tę porę roku, wszystko staję się zupełnie inne, liście stają się złociste, a zimny powiew wiatru wskazuje na nadchodzące chłodne dni. Spacery w tym okresie stają się niezwykle urokliwe i klimatyczne, szczególnie późnym popołudniem gdy słońce znika za horyzontem, a niebo przybiera piękne kolory. Jest to dla mnie czas gdy mogę w spokoju pomyśleć na mojej ulubionej ławce w parku i podziwiać jak piękny może być świat. Niestety, nie wszystko może być tak piękne jak się wydaje.

Wrzesień to również koniec wakacji i początek roku szkolnego, w tym roku czeka mnie ostatnia klasa liceum oraz egzaminy kończące moją przygodę z nauką w tej szkole. W głębi serca na prawdę się cieszę, że to już koniec, dużo cierpiałam, przez ostatni rok przeżyłam koszmar i nie chcę wracać do tych dni. W tym okresie sporo pomógł mi mój dziadek, dużo rozmawiał ze mną i znał historię w 100% Rozumiał, tłumaczył pewne sprawy i po prostu był, co dawało mi niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. Niestety, mimo usilnych starań lekarzy, przegrał walkę z chorobą. Brakuje mi go ale muszę żyć dalej, obiecałam mu to, dam rade...

***

Pierwszy tydzień szkoły minął na prawdę dobrze, nauczyciele już zaczęli opracowywać materiał, bojąc się, że nie zdążą do egzaminów. Ale to dość zrozumiałe, chcą abyśmy zdali je jak najlepiej i mieli lepszy start w przyszłości.

Dzisiaj piątek więc wraz z moją najlepszą przyjaciółką Emily, postanowiłyśmy po zajęciach udać się na małe zakupy. Ona piękna, wysoka, czarnowłosa kobieta. Pewna siebie, lubiąca imprezowac ale też bardzo troskliwa i kochająca cały świat. Ja natomiast to totalne jej przeciwieństwo, rudowłosa, trochę niższa, skryta dziewczyna. Nie zawsze byłam tak nieśmiała, zmieniłam się, na gorsze. Kiedyś bardzo ufałam ludziom, niestety odbiło się to na mnie i jestem jaka jestem. Emily to akceptuje i mimo wszystko dogadujemy się cudownie, jest dla mnie jak siostra której nigdy nie miałam.

Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek kończący ostatnią lekcję na dziś, niezmiernie cieszyłam się z tego powodu. Spakowałam wszystkie moje rzeczy i wyjęłam z torby telefon.

Do Em: Nasze wyjście nadal aktualne?

Od Em: Oczywiście, że tak głuptasie. Będę czekać przed szkołą :)

W głębi duszy ucieszyłam się, że spędzę z Emily popołudnie. Jej zaraźliwy dobry humor, zawsze dobrze na mnie wpływał i niemyślałam tyle o pewnych sprawach. Em również była wtajemniczona w moją przeszłość, bardzo mnie wspierała, gdy przeżywałam koszmar w moim życiu. Ale jest lepiej, na prawdę.

Nie byłabym sobą gdybym nie wpadła na kogoś idąc, cała ja, wiecznie zamyślona. Tym razem był to wysoki brunet o niezwykle pięknych, brązowych oczach.

- Przepraszam, zamysliłam się i Cię nie zauważyłam... - mówię dość speszona tą sytuacją.

- Nic się nie stało mała - mówi z uśmiechem na twarzy.  

- Nie jestem mała!- odparłam wkurzona, na co on uśmiechnął się jeszcze bardziej.

- Oczywiście, że jesteś - mówiąc to uśmiech, nadal nie schodzi mu z ust.

- Nie, nie jestem. Mam całe 167, są jeszcze niżsi, więc wypraszam sobie.

- Niech Ci będzie złośnico, więc jak się do Ciebie zwracac?

- Po prostu Chloe - mimo, że mnie zdenerwował, jego pozytywny nastrój chyba na mnie też wpłynął, bo mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Hmm... Maleńka Chloe, podoba mi się - mówiąc to szczerzy się cały czas, ciekawe czy zawsze jest taki uśmiechnięty, czy mój wygląd go tak śmieszy...

September eveningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz