Po kilku drinkach Tyler'a było mi na prawdę dobrze, dałam się namówić Emily by iść potańczyć. Szczerze? Dawno nie bawiłam się tak cudownie. Nie miałam żadnych oporów by wyginać swoje ciało w rytm muzyki. Od zawsze uwielbiałam tańczyć ale nigdy nie miałam dość odwagi by zapisać się na zajęcia. Po dłuższej chwili zabawy musiałam wyjść, odetchnąć świeżym powietrzem. Na dworze było kilka osób palących, niektórzy się nawet ze mną przywitali, na co odpowiedziałam zwykłym 'Hej' . Ja natomiast postanowiłam usiąść na pobliskiej ławce w ogrodzie i chwilę odpocząć. Kilka minut później usłyszałam dźwięk wiadomości.
Od Em: Gdzie jesteś? Nigdzie nie możemy Cię znaleźć...
Do Em: Juz idę do środka :)
Wchodząc do budynku wzrokiem odnalazłam Emily, która juz z daleka mi machała.
- Jesteś, całe szczęście, juz myślałam że postanowiłaś nam uciec - mówi głupkowato śmiejąc się przy tym.
- Musiałam chwilę odpocząć, tańczenie z Tobą daje w kość - tłumaczę przyjaciółce, po czym razem wybuchłyśmy smiechem.
Kilka godzin później...
Drinki Tyler'a na prawdę bardzo mi smakowały, wypilam pięć, sześć a może i więcej, szczerze nie pamiętam, ale było dobrze do czasu... Bawiąc się z obcymi ludźmi poczułam gdy ktoś delikatnie odgarnia moje włosy, pod wpływem takiej ilości alkoholu pewnie nie zwróciłabym na to uwagi ale coś dało mi do myślenia, ten zapach perfum, znam go, bardzo dobrze go znałam, to był Eric...
- Tęskniłaś kochanie?
- Zostaw mnie! Daj mi w końcu spokój - zaczęłam krzyczeć w jego stronę.
- Nigdy tego nie zrobie, byłaś i nadal jesteś moja.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął w ciemny korytarz, jego uścisk był tak silny, cholernie się bałam w tym momencie. Zaczął przybliżać się do mnie niebezpiecznie blisko, a moje serce waliło coraz szybciej. Czułam jego oddech na moim karku, gdy sładał mi mokre pocałunki swoimi obrzydliwymi ustami, a do ucha szeptał co chce zrobić. Stał cały czas za mną, a mnie przyparł do ściany, gdy zaczął napierać i delikatnie podwijać moją sukienkę, a rękę kierował coraz wyżej, poczułam jego wypukłość spodniach co przyprawiło mnie o mdłości. Byłam przerażona, myślą do czego może dojść jak nie zareaguje. To chyba dzięki ilości alkoholu w mojej krwi ale czułam wewnętrzną siłę i udało mi się go odsunąć. Po wszystkim prostu uciekłam, jak mała dziewczynka z łzami w oczach...
- To jeszcze nie koniec mała szmato! - krzyczy wkurzony moją ucieczką, tego się nie spodziewał.
Biegłam przed siebie, nie wiedziałam gdzie, po prostu biegłam, nogi same mnie poniosły na ławkę w parku, na moją ławkę. Usiadłam się i wybuchłam płaczem, jeden wieczór, jeden dotyk, cały koszmar wrócił. Nie chciałam wracać do domu, nie teraz. Pijana i zapłakana? Rodzi to za dużo pytań...
Erica poznałam rok temu na początku wakacji, podczas festiwalu w naszym miasteczku. Było dużo różnych stanowisk z grami, a ja się uparłam, że chcę wygrać dużego, pluszowego misia. Mimo moich usilnych starań, nic z tego nie wyszło. I właśnie wtedy pojawił się on, wysoki, dobrze zbudowany blondyn z mnóstwem malutkich loczków na głowie, obserwował mnie przez dłuższą chwilę i zaoferował się, że zdobędzie dla mnie tego misia. I wiecie co? Udało mu się. Cały wieczór spędziliśmy razem, śmiejąc się i korzystając z wszystkich dostępnych atrakcji. Tak się zaczęła z pozoru piękna historia ale tylko z pozoru.
Na początku był miłym, kochanym, chłopakiem, a ja głupia się zauroczyłam. W dobrych relacjach spędzilismy razem całe lato i kilka miesięcy drugiej klasy liceum. Z czasem jednak okazał się zupełnie inny niż myślałam, a może to ja pod wpływem uczuć nie widziałam jego złej strony... Cóż czasu już i tak nie cofnę.
Koszmar zaczął się pod koniec szkoły, krzyczał na mnie z byle powodu, czego wcześniej nie robił. Wyzywał od najgorszych, że jestem grubą swinią i nikt by mnie nie dotknął. A on jest ze mną tylko z litości. Nie byłam gruba, ale to przez niego przestałam jeść, chciałam schudnąć, przypodobać się ale z czasem było tylko gorzej. Zdarzało się, że mnie uderzył, a ja sprytnie ukrywałam siniaki. Dobierał się do mnie nie raz ale nigdy nie skończył swoich gierek, na szczęście dla mnie, nie wiem czy dałabym radę wtedy uciec...
Przez niego moja samoocena podupadła, bałam się dotyku innej osoby. Byłam całkowicie wykończona psychicznie, a ból ten jest nie do zniesienia. Radziłam sobie z tym, delikatnymi kreskami na udach, by były jak najmniej widoczne. Nie chciałam blizn na rękach, za bardzo widoczne, za dużo pytań... Wiem, to głupie ale dawało ulgę, na chwilę.
Końcówka wakacji, zmusił mnie bym poszła z nim na ognisko którym mieliśmy żegnać lato. Nie chciałam tam iść i udawać, że jesteśmy szczęśliwą parą ale wyboru nie miałam. Albo to albo kolejne siniaki.
Cały wieczór minął okropnie, znów krzyczał, bo złe piwo mu przyniosłam. Nie wytrzymałam tego, nie chciałam zaczynac ostatniej klasy liceum przy nim u boku. Pierwszy raz zdołałam mu się postawić, zrywając. Bałam się jego reakcji, ale nie mogłam tak dłuzej żyć.
Uciekając od niego, krzyczał tylko że jeszcze tego pożałuje.Od tamtym wydarzeń minął miesiąc, miesiąc spokoju. Ostatni rok bardzo mnie wykończył, próbuje zapomnieć o tym co mnie spotkało ale nie da się, jest za wcześnie, rany są zbyt świeże...
~***~
CZYTASZ
September evening
RomanceJesień, dla niektórych zwyczajny miesiąc, dla Chloe czas niezwykłej jak i bolesnej przygody. Hej! Chciałabym Was zaprosić na moją pierwszą książkę. Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem ale staram się jak najbardziej, by było dobrze 😊