Tajemnicza kobieta

28 3 0
                                    

Więc, obecnie jestem w szpitalu. Nienawidzę tego miejsca, bo tu pracuje mój gburowaty ojciec. Pan tata na nieszczęście się mną opiekuje.

Znaczy, mogło być gorzej. Mogłem nie żyć, czy coś. A takto tylko leżę, śpię, jem, przyjmuję leki oraz chodzę do łazienki, bo pod siebie się nie załatwiam.
W pokoju jestem sam. Co dwa, nie, co trzy dni przychodzi mama. Raz przyniosła Shelly. To było miłe z jej strony. Ze szpitala też, bo jego regulamin pozwala przyprowadzać zwierzęta.
Nie wiem czy to dziwne, czy nie, ale nie doskwiera mi samotność Nawet ją polubiłem, tak samo jak gadanie do ściany.

Zapomniałem o wypadku. Do tego miejsca trafiłem z obrzękiem głowy (na szczęście niezbyt poważnym) oraz ze zwichniętą prawą nogą. Nie obyło się bez wstrząsu mózgu. Znaleźli mnie nieprzytomnego. Podsumowując, zajebiście.

Przenieśmy się do czasu teraźniejszego. Obecnie czytam. Co czytam? Nic szczególnego, książkę. Po skończeniu strony słyszę ciche pukanie do drzwi. To pewnie Meghan. Jak ja jej kurna nie cierpię.

- Witaj Mark, czas na pomiar ciśnienia i leki. - oznajmiła lekko. Też chciałbym tak lekko mówić o rzeczach nieprzyjemnych.
- Dzień dobry. - odbąknąłem bardzo niechętnie.
---
- Nie zapomnij, że o 19:30 jest kolacja, a po 22 następuje cisza nocna. Miłego wieczoru. - nareszcie sobie poszła.
- Tak, pamiętam.

Godzina 18:45. Mam czas dla siebie. I chyba wiem, jak go spędzę.
Ze stolika wziąłem telefon.
- Witaj mój drogi~ Czas na... Spotify! - to musiało dziwnie zabrzmieć.
W każdym razie założyłem słuchawki i zacząłem słuchać moich sprawdzonych wykonawców (5 Seconds of Summer i Image Dragons).
---
- Czy dzisiaj są te dobre parówki?
- Ej, suń się, ja zaklepałem to miejsce!
- Nie znasz się! Tylko Scooby-Doo!
- Fuj! Ten kompot jest paskudny.

Na stołówce szpitalnej jak zwykle jest pełno dzieciaków. Niektóre zaraz wracają do domów inne są dopiero po chemioterapii.
Zająłem podwójne miejsce przy ścianie pomieszczenia i zacząłem jeść moją kanapkę z serem i pomidorem. Spojrzałem na obrazek tuż nade mną. Było to spore zdjęcie gromadki dzieci, do których przyszli wolontariusze. Wyglądały one na takie szczęśliwe... Z piątki dzieci trzy nadal pozostały w szpitalu, jedno zdrowe wróciło do domku, a ostatnie...zmarło 6 dni temu na nowotwór płuc IV stadium. Biedny Timmy...
Po policzku spłynęła jedna łza, którą szybko otarłem. Nie chcę by ktoś zobaczył jak płaczę!

- Hej Mark! Tu jestem! - usłyszałem nagle piskliwy, roześmiany głos.
- Cześć Emi. Choć tu ty mały robaku. - krzyknąłem i popędziłem za dziewczynką w stronę holu.

Emily poznałem około 11 dni temu, gdy niechcący wszedłem na oddział dziecięcy (ja jestem na młodzieżowym). Ma ona 9 lat jest chudziutka i niska, ale ma niepowtarzalny charakter. Ciągle powtarza, że inni w jej wieku są "nudziarsko nastawieni wobec świata" i dlatego spędza ze mną dużo czasu. Jest strasznie ruchliwa, zabawna i ma genialne pomysły na pocieszenie humoru. Oprócz jej, jestem całkowicie sam w tym szpitalu.

- Arki, co tak wolno? - strasznie śmieszy mnie, gdy nazywa mnie Arki. Uwielbiam jej bujną wyobraźnię.
- Mam przestać dawać Ci fory? Proszę bardzo! - przyspieszyłem, przez co na kogoś wpadłem. To była chyba kobieta. Zaliczyłem niezłą przewrotkę.
- Najmocniej Panią przepraszam, ja nie chcia... - uniosłem głowę i zobaczyłem kogoś, kogo nie spodziewał bym się o tej porze. Była to...

---
Wiem, mało tekstu, ale nie lubię pisać długich rozdziałów i...lubię kończyć w takich momentach ^^
Do następnego ~

Ostatnia Łza [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz