Rozdział 2

141 7 0
                                    

Słodka kurwa niedziela. Zapomniałam! Jadę do babci. A przecież chciałam się umówić z Irenaeus.
Vanessa: Cześć mam nadzieję że cię nie obudziłam.
Chase: Z kim mam przyjemność.
Vanessa: To ja Vanessa.
Chase: Hej. Nie spokojnie. Nie śpię już z dwadzieścia minut.
Chase: To jak spotkamy się dzisiaj.
Vanessa: No właśnie zapomniałam, że dziś jadę do babci. Ale jak chcesz możemy się spotkać wieczorem.
Chase: Wiesz nie chce ci przeszkadzać. Pa 

 No i kurwa pięknie. Znamy się jeden dzień, a ja już wszystko zepsułam. Opanuj się Vanessa, wszystko będzie dobrze. Przeprosisz go, a on mi wybaczy. Nie będę tu gniła, wyciągnęłam z szafy czarne spodenki, a do tego szarą bluzkę. Poszłam do łazienki gdzie się przebrałam i umalowałam. I poszłam na śniadanie. 
- Hej mamo - powiedziałam nieco smutno.
- Część curuś. Co taka zmartwiona - spytała, a jednak kurwa wyczuła. 
- Nic. Mam tylko zły dzień, ale nie chce o tym rozmawiać - odpowiedziałam. 
- Dobrze skarbie - uśmiechnęła się smutno.
- Siadaj skarbie zrobiłam ci kanapkę - postawiła także z trzema kromkami z masłem orzechowym.
- Dziękuję - powiedziałam i zaczęłam skubać chleb.
 Po dwudziestu minutach zjadłam. 
- Ja idę do siebie - wstałam i skierowałam się w stronę schodów. 
- Kochanie idź z nią porozmawiać - powiedział tata.
- Nie słyszałeś nie chce z nami rozmawiać. Może chce pobyć sama - stwierdziła mama.
- Vanessa, jedziesz z nami do babci? - zapytał mnie tata pukając w drzwi 
- Teraz? - odparlam dalej wpatrując się w sufit.
- Za jakość godzinę.
- Pojadę - powiedziałam, usłyszałam jak tata schodzi na dół 
 Pomyślałam jak poczytam to zapomnę o tym. Czytałam jakieś pół godziny i wreszcie przez pół godziny nie myślałam. 
- Vanessa jedziemy - krzyczała mama.
- Już idę - wzięłam torebkę telefon i zeszłam na dół. 
 Gdy jechaliśmy wpadłam na pomysł że napiszę do Melanii.

Vanessa: Możemy chwilę po pisać.
Mel: Jasne. Coś się stało?
Vanessa: Można, tak powiedzieć? Chase chyba się na mnie obraził.
Mel: Po jednym dniu. Irenaeus taki nie jest. Coś ty kurwa zrobiła Vanessa.
Vanessa: Chciał się dzisiaj ze mną spotkać. Ale przypomniało mi się że jadę z rodzicami do babci.
Odpisałam mu że nie mogę i jak chce możemy spotkać się wieczorem. A on mi powiedział że nie chce mi przeszkadzać. 
Mel: Najwidoczniej musiało mu cholernie zależeć na tym spotkaniu. Inaczej nie obraził się za taką błahostkę. Może coś do ciebie czuję?
Vanessa: Po jednym dniu nie da się zakochać? 
  Co ja napisałam przecież sama chyba się zakochałam. Spojrzałam na okno byliśmy prawie na miejscu. 
Mel: A nie słyszałaś o miłości od pierwszego wejrzenia.
Vanessa: Słyszałam, ale kurwa nie wierzę w takie bzdury. Muszę kończyć, napiszę później, spróbuję dogadać się z nim.
 Właśnie dojechaliśmy na miejsce, a babcia jak zawsze siedziała na werandzie za domem. Wysiadłam z auta, a za mną rodzice. Razem poszliśmy do babci. Usiadłam sobie na rogu i znów rozmyślałam nad moim życiem. Może do niego napisać. Może mam takie wrażenie, że się na mnie obraził. Spróbować, nie spróbować. A co mi tam, wyjęłam telefon z torebki.
Vanessa: Hej!!!
 Odpisał godzinę później.
Chase: Część! 
Vanessa: Czy to nienawiść? Czy to koniec naszej przyjaźni?
Chase: Nie.
Vanessa: A ja myślałam że jesteś na mnie zły. 
Chase: Nie potrafię na ciebie się gniewać.
Vanessa: Super muszę kończyć. Za jakość godzinę lub dwie powinna wrócić. Więc może zdążymy jeszcze się spotkać. 
 Po skończeniu schowałam moja nokie i wstałam z krzesła. Ze szczęścia miała ochotę skakać jak mała dziewczynka.Spojrzałam na,rodziców, którzy byli pogrążeni w rozmowie z babcia. Zdjęłam buty i skarpetki i pobiegłam nad staw i skończyłam do wody. Było słychać tylko głodny plusk. Mama odwróciła się i zauważyła że nigdzie mnie nie ma. Po chwili wody wyłoniła się moja głowa. Zobaczyłam rozbawiona mamę i wkurwionego tate.  - Zwariowałaś. Wychodź natychmiast - wrzeszczy tata.
 Posłuchałam tylko ostatniego zdania. Posłusznie wyszłam tylko po to żeby skoczyć drugi raz. 
- Vanessa - wydarł się znów.
 Wyłoniłam swoją twarz, ale nie spojrzałam na tatę. Patrzyłam na mamę, która również się rozebrała i skoczyła z pomostu. Obydwie zaczęłyśmy się śmiać. 
 - Ale dajesz przykład córce - założył rękę na rękę.
- Tato wyluzuj - powiedziałam śmiejąc się. 
- Wychodźcie natychmiast - dalej krzyczał.
  Tym razem grzecznie wyszłam. Ojciec podał mi ręcznik, który babcia przyniosła z domu. Po wytarciu się poszłam się przebrać do domu babci, a tata podszedł do końca pomostu podać ręcznik mamie, która nadal była w wodzie. Ja stałam na werandzie obok babci i oglądając całą sytuację. Tata wyciągnął rękę do mamy, a ta złapała za nią i przyciągnęła go. Teraz obydwoje było w stawie. Mama głośno się śmiała. 
- Nie wiem, co cię tak śmieszy - powiedział ze złością wychodząc z wody.
- To że dałeś się nabrać - powiedziała że śmiechem.
 Ja ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, ale za to babcia śmiała się głośno. Oboje wzięli ręcznik które podała im babcia i się wytarli. 
- Wracamy? - zapytałam.
- Tak - powiedział dalej wkurwiony tata. 
  Po powrocie do domu poszłam wziąść prysznic. Po umyciu przebrałam się w piżamie i rozczesałam moje brązowe włosy. Po całym dniu byłam wykończona. Gdy weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zanim się obejrzałam już spałam. 

Mężczyzna z mojej przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz