Rozdział 5

131 7 0
                                    


  Ze snu wyrwała mnie mama. Codziennie budzi mnie o szóstej. Nie wiem po jaką cholerę, w końcu mam wakacje. Wale otwarta dłonią w poduszkę żeby dała mi spokoj. Słońce już wdziera się do pokoju przez szare żaluzje. Zwlekam się niechętnie z łóżka i idę do łazienki, od razu zabieram się za ogarnięcie mojej twarzy. Nakładam mój codzienny makijaż. Zostawiam rozpuszczone włosy. Wychodzę z toalety i kieruje do do mojego pokoju. Podchodzę do szafy. Wyciągam czarne spodenki oraz biały podkoszulek. Ubieram się w wybrane ciuchy i chwytam papierosy, wychodzę na balkon. Mimo iż świeci słońce to jest powiew letniego wiatru, który uderza w moja twarz. Odpalam papierosa i podziwiam okolice dookoła. Spokojne urządzone osiedle samych domków jednorodzinnych i jeden park. Zwracam uwagę na dom Morganów i nagle na balkon wychodzi Ireanus. Wygląda na zmęczonego.  Przyciąga się i przeciera swoimi dłońmi twarz i oczy, ziewając przy tym. Przeglądałam się jemu, który stoi tylko w czarnych bokserkach. Włosy lekko opadają mu na czoło, mimo że ma je zaczesane do tyłu, wygląda mega seksownie. Zwracam uwagę na jego dobrze zbudowane ciało. Idealnie wyrzeźbiony kaloryfer, widoczne tak zwane "V", szerokie bary oraz duży biceps. Odruchowo przygryzłam dolną wargę. Na moje nieszczęście musiał to zauważyć i posłał mi ten cholerny pieprzony seksowny łobuzerski uśmieszek kiwa prawa ręka w moja stronę. Wstrzymuje oddech i wyczuwam palący rumieniec na moim policzku. Właśnie przyłapał mnie na tym jak intensywnie się na niego gapie. Nie zastanawiając się co robię pokazuje mu środkowy palec, wyrzucam papierosa i wchodzę do środka. 
- Ale on jest seksowny i bardzo dobrze się pieprzy   - myślę.
 Wychodzę z pokoju i idę do małego pokoju obok, które kiedyś należało do mojego brata bliźniaka Viktora. Zawsze gdy tu wejdę czuje się bezpieczna. Podchodzę do jego szafy i wyciągam czarna bluzę. Zaciągam się jego zapachem. Zakładam bluzę i wychodzę z jego królestwa. Chodzę czasami w biurach mojego brata. Ponieważ czuje się wtedy jakby był przy mnie. Schodzę do kuchni gdzie moja mama pije kawę.  
- Gdzie wczoraj byłaś - mówi spokojnie, upijając łyk kawy z której unosi się para.
- Ja? - pytam znudzona i wyciągam sok  pomarańczowy z lodówki.
 Od samego rana ma zamiar truć mi dupę. 
- Zniknęłaś na cały wieczór.
- Może dlatego że pieprzyłam się cały wieczór z kaszy nowym sąsiadem - pomyślałam.
- Byłam u Melanii - skłamałam chowając napój do lodówki.
- Córeczko - prycham pod nosem.
- Chciałam ci tylko powiedzieć tyle że dzisiaj oprowadzisz naszego nowego sąsiada po okolicy 
- przysięgam gdybym miałam sok w ustach to bym ją oplułam
- Słucham? 
- Nie zna tej okolicy, więc nie orientuje się co gdzie jest. 
- Że co? - pytam nie dowierzać. 
 Na usta cisnęła mi się wiazanka przekleństw. 
- Właśnie tak, masz oprowadzić go po okolicy.
- Kurwa - wyszeptałam.
- Z jakiej okazji mam się bawić w nianię?
- Z takiej, że ja cię o to proszę.
- A co to za filozofią iść przed siebie i się rozglądać po okolicy. 
- Jest tutaj nowy, więc proszę cię możesz  oprowadzi go dzisiaj po okolicy. 
- Nie mam zamiaru tego robić - sięgnęłam po brzoskwinie.
 Uwielbiam ten owoc, więc prawie codziennie jem go  na śniadanie. 
- Zrobisz to, albo obetnę ci kieszonkowe na całe wakacje 
 Wkurzam się zawsze używa tego argumentu co sprawia że zachowuje się jak mała posłuszne dziewczynka. 
Dobrze wie że jestem finansowo uzależnione od niej i taty,  wykorzystuje to bardzo skutecznie.
Odziedziczyłam coś po niej  zawsze dostaje to czego chcę.  
- Okej. 
- O której on będzie? - pytam z chytrym uśmiechem.
 Wyrażam się w soczysty owoc. Sok z brzoskwini spływa mi po kącikach ust. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi, a ja w pośpiechu kończę jeść moje śniadanie. Matka idzie otworzyć, a ja biegnę na górę, aby umyć zęby.
  Schodzę po chwili i widzę Morganów. Dziwię się co tutaj robi matka Ireneusza. 
- Dzień dobry Vanesso! - mówi jego mama uradowana.
- Dzień dobry - odpowiadam, dołączając do nich na dole.
- Co pani tutaj robi tak wcześnie?
- Mamy wolne z twoją mamą, więc zapewne wyskoczymy na poplotkować i na zakupy. 
 No tak mogłam się spodziewać, jeden dzień wolnego i zmienia się w zakupoholiczkę. Rzadko chodzę na zakupy. Przeważnie wtedy wyciągnie mnie mama lub Melani. Na co dzień wystarczy mi duża bluza Viktora.
 - Idziemy - rzucam do Ireneusza torebkę i wychodzę z domu. 
- Mam nadzieję że ci się spodoba - mówi jego mama, a on po chwili dołącza do mnie. 
 Ma na sobie biała koszulkę, spodenki dzinsowe i białe adidasy. 
- Jak mi ma się podobać  na przedmieściach 
-  odezwał się, tym samym przerywając ciszę. 
- Hm? - nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi i czułam się trochę nieswojo, ale udawałam że nie zwracam na to uwagi. 
 Weszliśmy do parku przez główną bramę. Wejść można od każdej strony osiedla i iść przed siebie. Szłam przed siebie z zaciśniętymi ustami powtarzając sobie to się kiedyś skończy. Usiadłam na ławce przy małej fontannie. Obserwowałam ludzi przechodzących przez park. Usiadł obok mnie mocno mnie obejmując. Spojrzałam na niego zdezorientowana, a jednocześnie rozbawiona. 
 Droczył się ze mną, mocniej mnie obejmując. Zadzieram głowę wargami odnajduje puls na moje szyi.
- Nie potrzebuje od ciebie czułych słówek, ani palców delikatnie zaburzających się w moich włosach. Nie musisz szeptał mi do ucha jak bardzo mocno mnie kochasz  i jaka piękna jestem w twoich oczach - mówię, patrząc mu w oczy. 
- Wiesz czego chcę? Chce się pieprzyć. Tu i teraz. 
Wykorzystam cię. Dwa ciała, dwie żądze, jedno spełnienie.
 Wstaje z ławki i pociąga mnie do siebie. 
- U mnie, czy u ciebie? - pyta z podnieceniem w oczach. 
- U mnie - mówię, całując jego podbródek.
- Nie ważne gdzie. W łóżku, przedpokoju czy na pierdolonej wirującej pralce. Krótka chwila na dziki seks, gdzie oprócz zaspokojenia nie liczy się nic.  
 Szybkim krokiem wracamy do domu. Czysta fantazja wchodzimy do domu, jedna ręka przybiera mnie do ściany, a druga bawi się łechtaczką przez spodenki. Im bardziej mnie pieprzy przez ubranie tym bardziej jestem podniecona. Czuje jak wilgoć wypływa po moich wargach. Szybkim ruchem zdziera ze mnie spodenki wraz z majtkami. Tak jestem. Doskonale o tym wie, ale uwielbia się mną bawić. 
- Rozłóż nogi - mówi, niepostrzeżenie zniża się. 
 Dłonią wypycha lekko moje biodra i zaczyna mnie lizać. Gwałtownie, łapczywie. Słyszę przyjemny odgłos mlaskania. 
- Weź mnie proszę - mówię błagalny tonem.  
- Jeszcze nie teraz.
  Nie sprzeciwiam się. Zgadzam się na to że moje zdanie się nie liczy. Ale jego stanowczość podnieca mnie jeszcze mocniej. 
 Lubię czuć się taka zniewolony w jego ramionach. Przecież nie zawsze muszę być silna i uparta. Przy nim mogę pozwolić sobie na bezradność. 
  Nakazał mi się odwrócić i się wypiąć. Jedna ręka nurkuje w moich włosach. 
- Kiedyś zerżnę ten tyłek, ale nie dziś - mówi, zataczając małe kółeczka wokół pupy.
 Czuje jak mimowolnie się spina, broniąc się przez mocniejszą pieszczota tej okolicy, lecz jego sprośne słowa rozluźniają mnie. 
Sprawiają że chce doznań głębszych, agresywnych, narażonych odrobina brutalnością. 
Muska moja skórę niczym jedwab. Zaskakujące mnie pocałunkami. W napięciu czekam w którym miejscu poczuje jego usta. 
Ta niepewność doprowadza mnie do szału. 
- Wejdź, kurwa we mnie - wręcz skomle, rozkazuje za razem. 
 I nagle jest we mnie. On się rusza, ja ze ruszam. Zwalnia i ja zwalniam. Przyspiesza to i ja galopuje w poszukiwaniu rozkoszy. Ubóstwem się z tobą pieprzyć, ale teraz chcę cię porządnie zerżnąć. Poddać się całkowicie temu wypełniając moje myśli. 
 Odkrywam swoją dzikość tak skrycie ukrywana w codzienności. Nie chce być tylko grzeczna dziewczynka, lecz także seksowna kochanką.  Kochanką o której będziecie fantazjował na jawie i we śnie czy masturbujac sie pod prysznicem. Pożądaj mnie karm mną wspomnienia przez całe życie.
  Przyspiesza, a jego palce leciutko zaciskając się na mojej krtani. Słodki ból połączony z wewnętrzną eksplozją. 
 - Dojdź we mnie.
 Krew pulsuje w żyłach, tak jak on pulsuje w mojej cipce.
 Jego pchnięcie są coraz bardziej gwałtowniejsze, a mi tak dobrze. Tak zajebiscie. 
 Jęki wypełniają przestrzeń domu, a ja choć staram się być cicho, jestem coraz głośniejsza. Chyba nie potrafię inaczej. Wypełnia mnie całą. Lepka sperma powoli sączy się po udach zostawiając mokry ślad. Zahipnotyzowana śledzę ich drogę próbując opanować drżenie.  
- To co wieczorem powtórka - proponuje, chowając fiuta w spodnie.
- Znasz mnie. Przyjemności nigdy nie odmawiam.

Mężczyzna z mojej przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz