oh no

50 6 11
                                    

Frank Iero często był wzywany do różnych nauczycieli. Przeprowadzali z nim pełne emocji rozmowy, on jednak nic nie robił sobie z ich wściekłości i śmiał im się w twarz. Lubił taki rodzaj rozrywki, mimo iż miał już 19 lat. Na samą myśl o tym, że to ostatni rok takich zabaw, robiło mu się przykro.
Tak było i tym razem. Został wezwany do nowego nauczyciela francuskiego, którego obrał sobie za cel do gnębienia. Mężczyzna był starszy tylko o dwa lata, był delikatny i wstydliwy. Idealny dla Franka.
Jego malutki pokoik był pełen kwiatów i spokoju. Dopóki nie wszedł do niego Frank Iero, bardzo pewnym siebie krokiem.

– Frank. Usiądź, proszę - powiedział Gerard na widok swojego ucznia.
Poruszył się niespokojnie na krześle, gdy Frank przeszył go wzrokiem i przełknął ślinę.

– Chciałem porozmawiać o naszej relacji – zaczął niepewnie nauczyciel.

– Naszej relacji? – Frank zaśmiał się pod nosem. – Między nami nic nie ma, profesorze.

Policzki Gerarda zarumieniły się lekko. Przecież nie o to mu chodziło, nie wiedział tylko jak zacząć. Jako nauczyciel francuskiego powinien przecież wyrzucać z siebie same inteligentnie i przemyślanie złożone zdania składające się tylko z elokwentnych słów. Tak naprawdę chciał się rozpłakać i poprosić Franka, żeby przestał mu dokuczać.

– Nie to miałem na myśli... Dlaczego się tak na mnie uwziąłeś? Przecież nic ci nie zrobiłem.

Frank zakręcił się od niechcenia na krześle. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie - w końcu sam nie wiedział. Z młodymi nauczycielami tak to było, po prostu się ich gnębiło. Takie były szkolne zasady. Do tego profesor Gerard Way wyglądał i zachowywał się jak pipka.
Dlatego też Iero tylko wzruszył ramionami i rozsiadł się na krześle, rozstawiając nogi i układając ręce za głową.

Wzrok Gerarda powędrował poniżej pasa ucznia, jednak szybko wrócił na twarz okalaną lekkim zarostem. Frank był bardzo pociągający, podobał się Way'owi nie tylko z wyglądu, ale też charakteru. Był taki niepokorny, taki niedostępny, stanowczy i pewny siebie. Gerard wiele razy patrząc na niego zastanawiał się, jak dobry musi być w łóżku. Myślał o tym też teraz i z każdą chwilą było mu coraz goręcej. Nie mógł skupić się przy tym chłopaku, myślał tylko o tym jak bardzo by chciał, żeby przeleciał go Frank Iero, zawsze siedzący w ostatniej ławce i przeszkadzający mu na każdej lekcji.

– Jeśli panu tak zależy na poprawieniu naszej relacji, może umówiony się po lekcjach? – zapytał zadziornie Frank, nie mając pojęcia co dzieje się w głowie i spodniach jego rozmówcy.

Gerard momentalnie drgnął. Sam zawsze chciał to zaproponować, ale przecież nie wolno mu spotykać się z uczniami. Nie w taki sposób. Z drugiej strony, nie był wcale tak dużo starszy od Franka... Nie mógł też wiedzieć, że chłopak rzucił to żartem.

– W porządku, zaraz podam ci moj adres – wypalił Way, po chwili zastanawiając się czy to na pewno w porządku.

Pozbył się wątpliwości, gdy Frank - choć lekko zaskoczony - przytaknął i z łobuzerskim uśmiechem, który rozłożył starszego na łopatki, wziął kartkę ze spisanym na szybko adresem.

Myśl, że ten chłopak, który tak mu się podobał, przyjdzie dziś wieczorem do jego domu, rozpalała Gerarda jeszcze bardziej. Nie mógł już wytrzymać, dłoń go świerzbiła, żeby zanurkować pod stół i jak najszybciej sobie ulżyć.

– Idź już – powiedział szybko nauczyciel i po raz ostatni pożarł Franka wzrokiem, zanim ten zniknął za drzwiami.

Potem odsunął się szybko od stołu i westchnął cicho, rozpinając pasek i rozporek.
To nie był pierwszy raz, gdy Frank doprowadził go do takiego stanu, jednak tym razem nie musiał ukrywać się w toalecie. Splunął sobie na dłoń i jęknął cicho gdy zimne palce zacisnęły się na jego męskości. Odchylił głowę w tył i przymknął powieki, myśląc już o wieczorze, o tym jak Frank zaciągnie go do łóżka i w końcu nie będzie musiał używać dłoni, żeby zrobić sobie dobrze.
Wszyscy uczniowie byli na lekcjach, dlatego gdy z gabinetu profesora uczącego języka francuskiego zaczęły rozlegać się ciche westchnienia i jęki, tylko jedna osoba mogła je słyszeć. W apogeum rozkoszy rozgrywającej się za drzwiami usłyszała też swoje imię i choć lekko ją to zdziwiło, uśmiechnęła się zadziornie sama do siebie.

S.E.L.F.L.O.V.E.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz