Rozdział 17 | Krzyk

428 27 13
                                    

-Brawo, Pani Granger - mężczyzna stanął przed nią łypiąc groźnie wzrokiem - widzicie, po śmierci Voldemorta, chciałem dokończyć czystki w świecie czarodziejów. Zacząłem czytać na temat czarnej Magii i zachłysnąłem się nią - wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu, ściskając mocniej różdżkę - chciałem być taki jak on, potężny.

-On nie żyje i nie wróci - wtrącił Ron próbując uwolnić ramiona z uścisku.

- On być może nie, ale nowy Pan zajmie jego miejsce. Ja - zaakcentował ostatnie słowo - i nikt...

Nagle rozległ się ogromny huk, przerywając wypowiedź Lucjusza, po czym gęsta mgła wypełniła całe pomieszczenie. Hermiona wykorzystując chwilę zamieszania kopnęła z całej siły w goleń śmierciożercy, który ją trzymał. Ból był tak silny, że ten skulił się, a ona wyrywała mu różdżkę z ręki. Rzuciła szybko zaklęcie obezwładniające i oprawca upadł nieruchomo na podłogę. Podeszła do niego. Przeszukała wewnętrzną kieszeń marynarki w nadziei, że znajdzie tam swój artefakt. Na szczęście znalazła w niej wszystkie cztery. Rozejrzała się dokoła, ale nic nie mogła dojrzeć przez białą poświatę. Słysząc hałas walki, postanowiła iść za jego tropem, ale nagle wpadła na Harry'ego. Chłopak spojrzał na nią z ulgą w oczach.

-Nic Ci nie jest? - spytał, a ona w odpowiedzi podała mu różdżkę.

Poruszali się do przodu, gdy nagle mgła jak się pojawiła, tak szybko opadła. Znów byli w ciemnym pomieszczeniu jaskini. Draco leżał nieruchomo na podłodze, a Ron stał tuż obok nich.

-Harry! - krzyknął rudowłosy wskazując miejsce za nimi.

Odwrócił głowy. Minister Kingsley Shacklebolt. Jakim cudem ich znalazł, skoro ministerstwo nic nie wiedziało o akcji? Bliznowaty poczuł, że wyjdą z tego żywi. Lucjusza patrzył na nich z nienawiścią w oczach. Jego ciało napięło się, jakby szykując do ataku.

-Głupi, Potter - usłyszeli z ust Kingsley'a, który podszedł do dorosłego Malfoy'a i wykierował w ich stronę różdżką - myślisz, że czasy Twojego uwielbienia będą trwały wiecznie?

Nagle zrozumiał wszystko. Odsuwanie ich od ważnych dokumentów, spraw, ciągle zbywanie Hermiony. Kingsley był zamieszany od samego początku. To dlatego chciał mieć całe Golden Trio obok siebie.

-Ministrze? Co Pan tu robi?

-Zamknij się - zwrócił różdżkę ku niemu - już zawsze miałem dość ratowania Twojej dupy. Pierw prośbą Dumbledor', potem pomoc w przeniesieniu Cię z Privet Driver. W końcu zostałem Ministrem, ale to nie mnie chcieli ludzie, tylko Ciebie. Wybrańcu, który pokonał Lorda Voldemorta. Robiłem wszystko co mogłem, oddaliłem słynnego Pottera od władzy, a ludzie dalej protestowali. I wtedy... - przerwał na chwilę zaciągając się chłodnym powietrzem - pojawił się Lucjusz. Obiecał mi władzę oraz poważanie - uśmiechnął się szyderczo.

-To w takim razie po co ta mgła? - krzyknęła Hermiona.

Zapadła noc, sądząc po świetle księżyca, które opadało na kamienie dostając się do środka przez skały. Było coraz chłodniej. Dziewczyna widziała jak Harry kulił się, chcąc zminimalizować nagą powierzchnię ciała. Ron ledwo się trzymał na nogach, zamykał i otwierał oczy z trudem, co mogło wskazywać na poważne obrażenia.

- Oszukał mnie! Nic nie wiedziałem o tej pułapce.

...

Ginny nie mogła przełknąć nawet kawałka z kromki chleba. Uczucie niepokoju rozrywało dziewczynę od środka. Coś było nie tak i ona to czuła.. Blaise próbował ją pocieszyć, ale za każdym razem reagowała płaczem oraz histerią. Nie wiedział co robić. Miał ochotę odnowić kontakty ze Śmierciożercami, jednak ruda kategorycznie mu tego zabroniła.

-Jeśli stracę jeszcze Ciebie, już nic nie będzie się liczyło - mówiła trzymając kurczowo rękę chłopaka.

Ten całował dziewczynę czule w czubek głowy i pozwalał by usunęła w jego ramionach. Nie potrafił przyznać się przed nią, że sam zaczynał się niepokoić.

...

Lucjusz patrzył w jego stronę mętnym wzrokiem.

-Co Ty wygadujesz, mój przyjacielu?

Wyglądał na spiętego, wciąż jednak nie spuszczał wzroku z więźniów.

-Stul pysk, Malfoy - warknął groźnie.

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Atmosfera w powietrzu gęstniała

-Mam ochotę zabić i Ciebie. Wtedy będę bohaterem, zabiłbym w końcu zbiega - dodał po chwili szyderczo.

-Najpierw jednak chciałbym pozbyć się świadków, oczywiście powiem wszystkim, że zrobiłeś to Ty - wymierzył różdżkę w brązowowłosą - To może zaczniemy od Ciebie Granger. Nigdy nie lubiłem Twojej przemądrzałej buźki. Panna "wszystko-wiem". Zaraz zobaczymy czy znasz to zaklęcie. AVADA KEDAVRA! - krzyknął donośnym głosem.

Zielony promień światła wystrzelił z różdżki i pokierował ku niej. W ostatniej chwili poczuła szarpnięcie, po czym uderzyła w zimną posadzkę, a obok niej upadło bezwiednie znane jej ciało. Chciała krzyczeć, ale głos utknął jej w gardle.

NA GRANICY I Harrmione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz