Rozdział 19 | Twoja wina

454 28 3
                                    

Ginny zjawiła się z Blaise u Pottera najszybciej jak mogła. Harry wpuścił ich przez zaklęcie ochronne. Dziewczyna wyminęła go szybko i stanęła w progu. Widziała Hermionę, która histerycznie płakała i tuliła ciało Rona. Podeszła do nich szybko i również zaczęła krzyczeć z rozpaczy.

-Harry, do cholery, jak?!

-Uchronił mnie przed avadą - szepnęła Hermiona wąchając jego włosy. Ciągle pachniały, chciała zachować to jak najdłużej w pamięci.

-To był Lucjusz Malfoy i Kingsley - powiedział krótko chłopak - cały czas nas okłamywali. Chcieli mojej śmierci. Rzucili zaklęcie na Hermionę, a wtedy on... To wszystko działo się tak szybko.

- Ty skończony palancie! Pewnie jesteś zadowolony, co? Całowałeś się z Hermioną, więc jego śmierć jest Ci na rękę. Możesz ją teraz pieprzyć do woli-spojrzała na niego, po czym wstała i uderzyła go w twarz.

-Ginny, wystarczy! - Blaise złapał ją w tali próbując odciągnąć dziewczynę.

Hermiona głaskała czoło męża czując smutek. Każda cząstka we wnętrzu niej płakała. Utraciła coś bardzo ważnego w życiu.

-Taka prawda! Pewnie sam to zorganizowałeś, bo chciałeś ją mieć! Nie mogłeś sobie odpuścić, nie? ZABIŁEŚ mojego brata! - krzyknęła usiłując wyrwać się z objęć Blaise.

Mężczyzna trzymał mocno niewielkie ciało dziewczyny.

-Ginny to nie jest moja wina! - odpowiedział Harry - chciałem nas stamtąd wyprowadzić wszystkich.

Draco, który dotąd leżał nieprzytomny, obudził się i rozejrzał niepewnie. Od razu zrozumiał co się stało, kiedy ujrzał leżącego nieruchomo Rona oraz płacząca Hermionę.

Czy zabił go ojciec?

-Twoja, do cholery! To wszystko Twoja wina!

...

Hermiona wieczorem zamknęła się w pokoju razem z Ginny. Mężczyźni postanowili napić się czegoś mocniejszego. Oczywiście, że było im żal z powodu śmierci chłopaka, musieli jednak omówić wszystkie kwestie. Kingsley był zdrajcą, a Lucjusz dalej przebywał na wolności, co sprawiało, że groziło im niebezpieczeństwo. Następnego dnia Harry powiadomił rodzinę Rona o śmierci ich syna. Jak mógł się spodziewać, oni również zaczęli go obwiniać. Sam także czuł się okropnie. Potrzebował wsparcia, on również stracił przyjaciela. Jak mógł być takim idiotą i nie zauważyć zasadzki? Całe dnie zaczął spędzać w domu, nasłuchując płaczu Hermiony.

-Herm - co jakiś czas stawał przed drzwiami opierając czoło o mahoń - otwórz, proszę.

Za każdym razem odpowiadała mu cisza. Codziennie stawiał przed wejściem jedzenie, które wieczorem zabierał nietknięte. Bał się o nią. Zbliżał się pogrzeb Rona, który miał odbyć się już za 2 dni i nie wiedział jak ona na to zareaguje. Zorganizował wszystko z pomocą jego rodziny, ale koszta pokrył on sam. Zdecydowanie był mu to winien. Ginny znienawidziła bliznowatego, zrywając z nim kontakt. Nie dziwił jej się.

Położył się na kanapie i zamknął mocno oczy. Chciał umrzeć. Czuł się winny śmierci przyjaciela, a z drugiej strony skąd miał o tym wszystkim wiedzieć.

...

W dniu pogrzebu wiał delikatny wiatr i świeciło słońce jakby pogoda chciała oddać hołd nieżyjącemu chłopakowi. Zjechała się cała rodzina. Ciało Rona miało spocząć w ziemi obok Nory, zaraz przy grobie Freda. Zawsze było to jego marzeniem, aby wrócić do domu. Hermiona odurzona lekami szybko przytaknęła na zgodę, chowając się w ramionach Molly. Ta przytuliła ją mocno. Ta kobieta przeżyła śmierć Freda, teraz Rona, a mimo to, po ochłonięciu, wybaczyła Harremu.

-To nie Twoja wina, on zawsze wszystkim chciał pomóc ...-powiedziała do Wybrańca powstrzymując łzy.

Harry przytulił mocno kobietę, która była dla niego niczym matka. Opiekowała się nim. Weasley'owie stworzyli chłopakowi dom, którego nigdy nie miał. Gdyby i oni się odwrócili...

Wszyscy stali wokół wykopanego dołu. Ginny kurczowo trzymała się ręki Blaisa. Miała bardzo bladą twarz i podkrążone sine dołki pod oczami. Chłopak wyglądał na wstrząśniętego. Molly płakała, a Artur patrzył bez emocji w trumnę. Przybyli wszyscy. George, Bill z Fleur, Charlie, Percy z żoną, Luna, Nevil, Draco z Astorią, a takze inni. Przyszli, aby pożegnać Rona. Hagrid co chwila pociągał nosem, a profesor Macgonagall podawała mu kolejne chusteczki. Hermiona stała nic nie mówiąc. Leki, które dostała od Malfoya były naprawdę mocne. Jeszcze wczoraj wykrzyczała przyjacielowi, że żałuje tego co się między nimi wydarzyło. Gdy trumna zaczęła opadać w dół, złapała Pottera za rękę i mocno ją ścisnęła. Położyła głowę na ramieniu chłopaka, po czym zaczęła cicho płakać. Druga dłonią dotykała łańcuszka, na którym wisiały dwie złote obrączki. Harry również uronił łzę ściskając mocniej dłoń kobiety. Po wojnie obiecał sobie, że już nigdy do nikogo nie poczuje nienawiści. Teraz jednak to właśnie ona wylewała swoje wiadra na zranione serce bliznowatego. Nienawidził Lucjusza za odebranie mu najlepszego przyjaciela. Gorycz paliła jego wnętrza, pozostawiając tętniące rany. Musiał go zabić, aby śmierć Rona nie poszła na marne. Wiedział również, że zarówno on jak i Hermiona byli w ogromnym niebezpieczeństwie. Przysiągł ochraniać Hermionę do ostatniego tchu, nie mógł stracić również jej. 

NA GRANICY I Harrmione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz