Rozdział 44 | Zerwanie

314 20 14
                                    

Harry szybko podbiegł do Hermiony i przytulił ją mocno. Zanurzył się w piernikowym zapachu włosów dziewczyny, po czym zaczął płakać. Cały dygotał.

-Jestem tutaj - usłyszał.

Odsunął się i spojrzał na nią. Była bezpieczna. Wszyscy byli. Pokonali Lucjusza. W końcu, po tak długim czasie, on po prostu zniknął.

-Bardzo się bałem - pocałował jej malinowe usta, zatapiając się w ich smaku.

-Ja też. Harry, to już koniec - uśmiechnęła się, również płacząc.

Bliznowaty rozejrzał się, szukając innych. Draco tulił syna, Nevil siedział oparty o ścianę, a Blaise...

-Blaise... - szepnął i podbiegł do chłopaka.

Jego ciało, zimne, pokryte było już sinym odcieniem. Wiedział, że nie cierpiał. Zaklęcie niemal od razu zatrzymywało funkcje życiowe.

-Ginny mi tego nie wybaczy.

Hermiona położyła dłoń na jego ramieniu. Chciała, aby czuł wsparcie. Wolała się jednak nie narzucać. Doskonale pamiętała moment kiedy straciła Rona.

-Weźmy go i wracajmy do domu.

Dom. Czym jednak był ten dom?

...

Ginny nerwowo stukała paznokciem o kubek. Czuła się źle po ostatnim ataku Lucjusza, podczas ślubu Luny i Nevila. Nieprzyjemny ból w środku głowy oraz zabandażowane udo dawały o sobie znać. Dodatkowo ogromny niepokój podpowiadał jej, że coś jest nie tak. Dziwne uczucie wypalało wnętrzności dziewczyny. Nagle usłyszała trzask.

-Mamo, wrócili! - krzyknęła i łapiąc się pobliskich mebli, wydostała się na zewnątrz.

Ujrzała wszystkich, tylko dlaczego Nevil trzymał na rękach Blaise?

-Blaise? - szepnęła, rzucając się przed siebie.

Upadła przed Draco, który zdenerwowany jej zachowaniem parsknął głośno.

-Dopiero co Cię poskładałem. Zero szacunku - odłożył Scorpiusa, po czym pomógł jej wstać.

Ginny trzymając się ramienia blondyna, spojrzała na zimną twarz ukochanego.

-Nie. Nie - pokiwała głową, nie chcąc uwierzyć w to co zobaczyła - to nie może być prawda. Harry. Harry, do cholery! Miałeś przyprowadzić go żywego - po jej policzkach zaczęły płynąć ciepłe, słone łzy.

-Przepraszam - zdołał odpowiedzieć.

-Przepraszam? Ty gnoju! - uderzyła go otwartą dłonią w policzek, na co mężczyzna nie zareagował.

Doskonale wiedział, co czuła. Nie potrafił jej pomóc, powstrzymać bólu. Ruda upadła na ziemię, a z jej ust wydobył się przeraźliwy krzyk, który na zawsze wbił się każdemu w pamięć.

...

Pogrzeb Blaise odbył się po kilku dniach. Spoczął tuż obok Freda oraz Rona. Nie miał nikogo, prócz narzeczonej. Ginny pamiętanego dnia straciła chęć do życia. Płakała, nie spała i nie jadła. Powoli zaczynała przypominać chodzący szkielet, a Draco codziennie ją odwiedzał, by przeprowadzić badania.

-To za długo już trwa - powiedział pewnego poranka, niemal miesiąc po stracie - ona niedługo sama umrze.

Hermiona postawiła przed nim i Harrym po kubku ciepłej herbaty. Odkąd ruda wpadła w stan apatii, zamieszkała z przyjaciółmi. Nie chciała być w Norze, gdzie każdy mówił jej, że powinna w końcu zacząć żyć. Ona nie chciała żyć.

NA GRANICY I Harrmione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz