10.

6.9K 236 42
                                    

Gdy wróciła do lochów, aż się trzęsła ze złości. Nawet zapomniała o obietnicy męża.
- Jak on może? Nic o nas nie wie. Nic nie wie o Severusie. - mruczała pod nosem.
Severus, który widział całe zajście w Wielkiej Sali, czekał aż się trochę uspokoi oparty o futrynę drzwi. Widząc, że się na to nie zanosi, podszedł i zamknął ją w swoich ramionach.
- Nie przejmuj się Weasley'em. - wymruczał w jej szyję.
- Nie zna Cię. Jak on może? - burzyła się nadal.
- Bo jest gryfonem. - odparł spokojnie.
- Ja też jestem gr...- nie dokończyła zdania bo zamknął jej usta pocałunkiem.
- Ale ty jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasu Roweny Ravenclaw. Nie oczekuj tego samego po Weasley'u. - odsunął się od niej lekko.
- Przez tyle lat byliśmy przyjaciółmi! Dlaczego to się zmieniło? - oprócz złości w jej głosie pobrzmiewała nutka żalu.
- Może dlatego, że już nie jesteście dziećmi i każde z was ma inne priorytety w życiu. - odpowiedział z przekonaniem Snape, po raz kolejny mówiąc rzecz, zdawałoby się oczywistą, a jednak jej to do głowy nie przyszło.
- No już dobrze. Może masz rację. - uśmiechnęła się lekko. - Chodźmy do Twojego domu.
- Do naszego domu, chciałaś powiedzieć. - pociągnął ją za rękę w stronę kominka.

Gdy Hermiona rozglądała się po skromnym salonie, Severus poszedł zaparzyć herbatę. Po kilku minutach wrócił z bukietem różnokolorowych tulipanów w dłoni.
- Dziękuję, ale z jakiej okazji? - zapytała zaciągając się słodkim zapachem kwiatów.
- Poza bukietem ślubnym nie dałem Ci nigdy kwiatów. - powiedział lekko zmieszany. - Chciałbym być dobrym mężem, a na pewno nie takim, jakiego zapamiętałem mojego ojca w tej roli. Jesteśmy małżeństwem od ponad miesiąca i jeszcze się nie pozabijaliśmy, a to chyba dobry znak. - roześmiała się i przytuliła do niego. - Zapraszam na kolację, pani Snape. - pocałował ją w czoło.
Kiedy po posiłku siedzieli przytuleni do siebie na kanapie, popijając wino, Severus ciągle się kręcił niespokojnie.
- No powiedz to wreszcie. - powiedziała zniecierpliwiona.
- Ale co? - udał zdziwionego.
- Tyle się zdążyłam nauczyć. - uśmiechnęła się. - Kiedy się niecierpliwisz, wiercisz się, ale niezauważalne. Ja to czuję, ale jestem chyba jedyną osobą, którą dopuszczasz tak blisko siebie, żeby dało się to wyczuć. - patrzył na nią z niedowierzaniem. Ona rzeczywiście była bardzo inteligentna.
- No dobrze. - westchnął. - Z tym remontem domu, to nie do końca blef. Chyba czas wywalić graty po rodzicach i urządzić ten dom od nowa, po naszemu. - dodał prawie szeptem.
Z piskiem rzuciła się mu na szyję. Uwielbiała takie rzeczy, a świadomość, że zrobią to razem, cieszyła ją jeszcze bardziej.
Nie odważyła się mu jeszcze powiedzieć, że go kocha i to nie od dziś, czy dnia ślubu, ale od roku jest obiektem jej westchnień, a ślub i pierwszy raz właśnie z nim, to spełnienie jej marzeń. Usiadła mu na kolanach i oparła głowę o ramię.
- Uwielbiam tak z Tobą siedzieć. - westchnęła. - Czuję się wtedy na właściwym miejscu.
- Ja też lubię takie chwile. - odpowiedział, gładząc jej plecy. - Dajesz mi spokój i wiarę, że mam dla kogo żyć. - podniosła głowę tak, aby ich usta mogły się spotkać.
Nie chciał się z nią kochać w łóżku swoich rodziców, dlatego wrócili do Hogwartu.
Nie spieszyli się z niczym. Powoli pozbywali się ubrań i cieszyli sobą nawzajem.
Późnym wieczorem, gdy Hermiona już spała w objęciach męża, Severus patrzył z czułością na tę młodą kobietę. Początkowo widział w niej tylko zarozumiałą gryfonkę. Później zaczął zauważać jak z dziecka zmienia się w kobietę. Odkąd upewnił się, że to ona jest córką Toma, niemal nie spuszczał jej z oczu. To co widział, coraz bardziej mu się podobało. Któregoś wieczora zauważył, że nie myśli już o Lily Potter, tylko o Hermionie Granger, jako kobiecie, z którą chciałby spędzić życie. Gdy sobie uświadomił, że kocha tę małą, przeklętą, przemądrzałą dziewuchę, upił się. Po pijaku poszedł do Toma i powiedział mu, że kocha jego córkę. Riddle najpierw dał mu w pysk, a potem dolał Ognistej i poprosił, by Severus chronił Hermionę, za wszelką cenę. Plan ze ślubem wymyślili później, na trzeźwo.
- Żebyś wiedziała, ile dla mnie znaczysz. - wyszeptał. - Nie jako córka Toma Riddle'a, ale jako kobieta. Jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy nie dam Cię skrzywdzić. - ucałował czubek jej głowy i oddał się w objęcia Morfeusza.

Następnego ranka wyszła z łazienki owinięta w ręcznik, drugim wycierając włosy.
- Zamówiłeś u Skrzatów śniadanie, mój mężu? - odpowiedziała jej cisza. Podniosła głowę i ujrzała siedzącego na kanapie Draco Malfoya. - Ups. - pomyślała i uciekła do sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Miotała się po pokoju jak szalona. Jak zwykle to ona musiała wszystko popsuć.
Po około kwadransie do pokoju wszedł Severus.
- Chodź. Teraz i tak trzeba mu wszystko wytłumaczyć. - powiedział spokojnie.
- Ja przepraszam, Severusie. - zaczęła się jąkać. - Nie spodziewałam się go tu w niedzielę o dziewiątej rano.
- Teraz już nieważne. - objął ją w talii, a ona patrzyła na niego z jeszcze większym niedowierzaniem. Spodziewała się wybuchu złości, że jest głupią kretynką i setki innych inwektyw pod jej adresem. Tymczasem on był spokojny i nawet się uśmiechał. - Złożył przysięgę, że nikomu nie powie. - odpowiedział Snape, gdy weszli do salonu. Severus usiadł w swoim fotelu, a ona nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Mąż pociągnął ją za rękę tak, że usiadła mu na kolanach, co wywołało kolejny rumieniec zażenowania u dziewczyny i jeszcze większy szok na twarzy blondyna.
Kiedy skończyli opowiadać, Draco miał oczy wielkości galeonów i tylko kiwał głową. Oboje czekali na jego reakcję. Gdy chłopak przetrawił usłyszane informacje, na jego usta wypełzł przebiegły uśmiech.
- Czyli mam Ci mówić ciociu? - zadrwił.
- Kiedy jesteśmy sami, czemu nie. - odparła z podobnym uśmiechem, na co blondyn wywrócił oczami. Dopiero wtedy zauważył obrączki na palcach małżonków.
- Dlaczego wcześniej ich nie widziałem, a teraz widzę? - zapytał wskazując ich dłonie.
- Nasze obrączki widoczne są tylko dla osób wtajemniczonych. Nikt, kto nie wie o naszym ślubie, ich nie widzi. - wyjaśniła Hermiona.
- A dlaczego Ty nadal się posługujesz panieńskim nazwiskiem? Przecież to nielegalne. - dopytywał chłopak.
- Coś Ci pokażę. - powiedziała i przywołała leżący na stole pergamin. - To mój esej na jutrzejszą Transmutację. Jakie nazwisko widzisz?- podała mu rolkę.
- Hermiona Snape. - przeczytał zszokowany i patrzył na nich na przemian. - Ale ja widziałem twój test z Obrony w czwartek. Dam sobie głowę uciąć, że było napisane Hermiona Granger. Przecież ktoś by od razu wszczął alarm.
- Lepiej nie dawaj głowy bo możesz ją stracić. - zadrwił Severus. - A tak poważnie, to z podpisem Hermiony jest jak z naszymi obrączkami. Tylko osoby wtajemniczone widzą prawdziwy podpis. Pozostali widzą nazwisko panieńskie.
- To wszystko wymyślił Tom? - zadał kolejne pytanie blondyn.
- Nie. - zaśmiali się oboje. - To wszystko pomysły naszego kochanego Dropsa. I jest on w pełni przekonany, że chroni w ten sposób moją chudą dupę. - dokończył Severus.
- Ale co ty tu robisz w niedzielę rano, Draco? - przypomniała sobie dziewczyna. Blondyn spojrzał na chrzestnego i gdy otrzymał nieme pozwolenie wytłumaczył.
- Wczoraj wieczorem Dumbledore wezwał mnie do swojego gabinetu i zaproponował, że zapewni mi bezpieczeństwo, jeśli przejdę na stronę Zakonu i wesprę jego szeregi. - dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Oczywiście pod Przysięgą Wieczystą?
- Skąd wiesz? - blondyn zamrugał zdziwiony.
- Cóż, nasz Dropsik w ten sposób zmusza ludzi do posłuszeństwa. - wytłumaczył Snape. - Co odpowiedziałeś?
- Że muszę to przemyśleć. Co ja mam teraz zrobić? - pisnął przerażony. - Wiem, że to ostatni rok nauki, ale chciałbym go dokończyć, nie wiążąc swojego życia z Dumbledore'em.
- Ja go przekonam, że przysięga nie jest konieczna. - Hermiona zeszła z kolan męża i usiadła obok Malfoy'a. - Nie bój żaby, nie damy Cię skrzywdzić. - objęła go ramieniem.
- Dzięki ciocia. - uśmiechnął się szyderczo i od razu oberwał w potylicę. - Hej, twoja żona mnie bije, Snape.
- Ciesz się, że Ona, a nie ja. - odparł Mistrz Eliksirów. - I spróbuj się komukolwiek wygadać, a sam potrktuję Cię Avadą.
- Wasza tajemnica jest u mnie bezpieczna, wujaszku. - uśmiechnął się i skinieniem głowy pożegnał opuszczając komnaty.
- Jesteś pewna, że dasz radę przekonać Dumbledore'a? - zapytał z troską.
- On nadal nie wie, kim na prawdę jestem. - uśmiechnęła się. - Dla niego nadal jestem grzeczną i przemądrzałą Wiem-To-Wszystko, która zgodziła się uratować życie jego najlepszego szpiega, poślubiając go. Nawet nie podejrzewa mnie o dywersję. - uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Moja przebiegła lisiczka. - mruknął w jej szyję, składając na niej pocałunki.
- Twoja i tylko twoja. - odparła ciągnąć go lekko za włosy.

Miłość czy obowiązek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz