14.

6.3K 213 26
                                    

Do Hogwartu wrócili późnym popołudniem. Kiedy w lochach pojawiła się banda "przyjaciół Hermiony" z tępym Wybrańcem na czele, Severus postanowił udać się do Albusa i zdać raport.
Przybyli znali już prawdę i wiedzieli co zaszło w Malfoy Manor. Po opowiedzeniu im wszystkiego, Hermiona była zmęczona. Ginny wygoniła wszystkich, oprócz Draco i Harrego. Ich dziewczyna poprosiła o zostanie.
- Ja Cię przepraszam za moją ciotkę, Herm. - zaczął blondyn.
- Draco, to ona mnie torturowała, nie ty. - ścisnęła dłoń chłopaka. - Poza tym, twoi rodzice przepraszali mnie całe dzisiejsze popołudnie. Mam dość przeprosin.
- Dlaczego chciałaś żebym został? - zapytał niepewnie Potter.
- Chciałam wiedzieć, czy przemyślałeś wszystko i jak się z tym czujesz? - patrzyła na przyjaciela z troską i niepewnością.
- Całą sobotę Draco mi opowiadał i tłumaczył wszystko. - chłopak przeczesał palcami swoje włosy. - Początkowo chciałem mu nie wierzyć, ale im więcej nad tym myślałem, tym bardziej logiczne się to wydaje. Czuję się teraz brudny. Ja jemu tak bardzo wierzyłem i pomagałem. - wytarł dłonie z wyimaginowanego brudu o spodnie.
- Nie mogłeś wiedzieć. - Malfoy spojrzał na okularnika. - Taki był jego plan.
- Poza tym, Dumbledore od lat skutecznie odwraca kota ogonem, zrzucając winę za całe zło na mojego ojca. - dodała Hermiona.
- W tym wszystkim najbardziej zaskakuje mnie fakt, że jesteś córką Toma Riddle'a i żoną Severusa Snape'a. Wiesz o tym od półtora miesiąca i nie pisnęłaś słowa. - powiedział z nutką podziwu, ale i żalu w głosie.
- I ty też nie możesz nikomu powiedzieć. - popatrzyła na przyjaciela poważnie. - Będziesz ustalał z nami co i komu możesz powiedzieć, a zwłaszcza, co możesz mówić Dropsowi.
- Wznowisz lekcje Oklumencji ze Snape'em. - dodał Draco, na co okularnik Westchnął i wywrócił oczami. - Nauczysz się podsuwać mu takie wizje, które zaspokoją jego ciekawość, a nie zdradzą nic istotnego.
- Wy tak robicie? - chłopak patrzył na nich zszokowany.
- Niedługo zostaniesz przez Dropsa poproszony o zniszczenie kolejnego horkruksa. - kontynuowała kobieta.
- Ale przecież Draco mówił...- zaczął Potter.
- Wiem, co mówił Draco. - przerwała mu.  - Ten horkruks będzie fałszywy, ale Albus o tym nie wie.
- Twoim zadaniem będzie spełnić jego prośbę i nie dać mu nawet cienia podejrzeń, że to falsyfikat i ty o tym wiesz. - dokończył Malfoy.
- À czy lekcje Oklumencji muszą być ze Snape'em? - jęknął Harry. - Nie mogę się uczyć z Wami?
- Może to niegłupi pomysł, przynajmniej na początku. - Gryfonka i Ślizgon posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie.
- Wiecie jak skończyły się lekcje wtedy. - chłopak odetchnął z ulgą.
Rozmawiali jeszcze długo, aż do powrotu Snape'a od dyrektora.
- Wy jeszcze tutaj? - warknął.  - Panna Granger musi odpocząć przed jutrzejszymi lekcjami.
- Daruj sobie, Snape.  - roześmiał się Malfoy. - Wszyscy wiemy, że panną to ona już dawno przestała być.
- Racja. - odparł nauczyciel. - Musimy jednak zachować pozory, więc trzymajmy się oficjalnej wersji. - stanął przy drzwiach, demonstracyjnie pokazując chłopcom, że na nich już czas.
- Dasz radę pójść na kolację do Wielkiej Sali? - zapytał po wyjściu uczniów.
- Jestem już tylko zmęczona, Severusie. - uśmiechnęła się do niego. - Poza tym, nic mi nie jest.
- Przygotuj się na wezwanie do gabinetu dyrektora. - dodał podając jej szatę.
- Jestem przygotowana. - pocałowała go w usta i ruszyła do drzwi.
Pilnowali, żeby nigdy nie iść na posiłki razem i żeby nie spotkać się w drzwiach do Wielkiej Sali. Szybkość, z jaką chodził Severus, ułatwiała sprawę. Zawsze wychodził przed nią i kiedy ona wchodziła na posiłek, on już siedział przy stole nauczycielskim, nie zaszczycając jej nawet przelotnym spojrzeniem. Na lekcjach traktował ją tak jak dotychczas, krytykując na każdym kroku i odejmując punkty, za co się da. Nieraz się potem o to kłócili.
Siedziała przy stole między przyjaciółmi, kiedy podeszła do nich Minerva McGonagall.
- Po posiłku zapraszam do mojego gabinetu, panno Granger. - powiedziała swoim surowym tonem. Hermiona przytaknęła skinięciem głowy, by nie mówić z pełną buzią.
Kilka minut później szła korytarzem w kierunku gabinetu opiekunki swojego domu.
- Hermiona, na Merlina! - natychmiast po przekroczeniu progu została zamknięta w żelaznym uścisku McGonagall. - Tak się bałam o Ciebie. Co ci ta wariatka zrobiła? - młoda czarownica pierwszy raz widziała taką wylewność u zazwyczaj chłodnej i sztywnej kobiety. Świadomość, że są ze sobą spokrewnione, tłumaczyła wiele, ale i tak dziewczyna nie przywykła do takiego zachowania ze strony starszej czarownicy.
- Nie, Minerva. - z trudem wysunęła się z ramion kuzynki Abbigail, do której łatwiej jej było mówić po imieniu, niż ciociu. - Nie zrobiła mi nic, czego Severus nie byłby w stanie uleczyć. No, poza tym. - podniosła wciąż zabandażowane przedramię. - Użyła czegoś, na co nie działa ani magia, ani mugolska medycyna i zostanie blizna.
- Mogę? - zapytała starsza czarownica, zanim zdjęła dziewczynie opatrunek za pomocą magii. - A to suka niemyta! - wyrwało się Minervie, zanim zdążyła się opanować, czym wywołała szok na twarzy podopiecznej. - Przepraszam, nie powinnam. - skupiła się na ponownym zakładaniu bandaża, by nie patrzeć w oczy dziewczyny.
- Teraz widzę, że na prawdę jesteśmy rodziną, - zachichotała pani Snape. - Ja zareagowałam podobnie.
- Widzisz, ja i Abbigail byłyśmy sobie bliskie. - kobieta westchnęła i usiadła za biurkiem. - Bardzo przeżyłam jej śmierć i przysięgłam jej, że kiedyś Cię odnajdę i uczynię wszystko, byś była szczęśliwa. W końcu jestem twoją matką chrzestną. - oczy i usta dziewczyny ułożone były w idealne "O". - Po twojej reakcji wnioskuję, że Tom ci nie powiedział.
- Severus mówił, że jesteś moją ciotką, ale nie że matką chrzestną. - wydukała.
- Miałaś wiedzieć jak najmniej, dopóki nie opanujesz oklumencji na tyle, by Albus się tego nie dowiedział. On nadal nie wie, że nie jestem po jego stronie i tak ma zostać najdłużej, jak się da. - uśmiechnęła się lekko. - Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj wezwie Cię do siebie, by się dowiedzieć, co się wydarzyło w Malfoy Manor.
- Ustaliliśmy z Severusem oficjalną wersję wydarzeń, która niewiele odbiega od prawdy. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. - Po prostu, Dumbledore nie pozna kilku istotnych szczegółów.
- Pamiętaj, że jest on wyjątkowym leglimentą i nie łatwo go wyprowadzić w pole.
- Wiem, choć już kilka razy mi się to udało. - odparła młodsza.
- Jak zareagowali twoi przyjaciele? - zapytała starsza.
- Ginny i Draco wiedzieli od jakiegoś czasu. Reszta przyjęła to w miarę spokojnie.
- A Harry? - padło kolejne pytanie.
- Z tego co mówi, cały weekend Ginny i Draco mu tłumaczyli i zrozumienie nie przyszło mu łatwo. Jednak, ostatecznie zaakceptował prawdę. - młoda kobieta rozpromieniła się, dumna z przyjaciela.
- Zauważyłam, że pan Weasley nie trzyma już z Wami?
- Nie. - dziewczyna potrząsnęła głową. - Odkąd zdradził mnie z Lawender, a Harry stanął po mojej stronie, odsunęliśmy się od siebie. Moje zamieszkanie w lochach i postanowienie Harrego, by zostać autorem tylko pogorszyło sprawę. Od kilku tygodni jest coraz gorzej. Kiedy zaprosiłam wszystkich na imprezę z okazji Nocy Duchów, zwyzywał mnie i wszystkich, którzy zadeklarowali chęć udziału. Od piątku nie rozmawiamy ze sobą w ogóle. - westchnęła ciężko.
- Widać dla niego wyzbycie się uprzedzeń jest trudniejsze niż dla pozostałych.
- Jakoś nie sądzę, żeby Ron był w stanie kiedykolwiek się ich wyzbyć. - zamrugała szybko, odganiając zbierający się pod powiekami łzy.
- Wiesz, tak się zastanawiam. - nauczycielka postanowiła nieco zmienić temat rozmowy. - Skoro większość twoich przyjaciół jest po naszej stronie, może by reaktywować Armię Dumbledore'a?
- Tylko teraz musiałaby się nazywać Armią Riddle'a lub Snape'a. - mruknęła dziewczyna.
- Właśnie nie. - odparła z entuzjazmem starsza czarownica. - Albus nie będzie podejrzewał, że działacie przeciwko niemu jeśli nazwa zostanie ta sama.
- Nawet nie zauważy, że ma gnoma w ogródku. - Hermiona uśmiechnięła się szeroko. - A jeśli nawet, już będzie za późno.
- Tylko starannie dobierajcie członków, by nikt Was nie wydał przedwcześnie.
- Jak Cho przed Umbrige. - warknęła Gryfonka, nadal nie mogąc wybaczyć Krukonce zdrady. - Na pewno Ron odpada.
- Porozmawiaj z Harrym i Panem Malfoy'em. Razem ustalcie zasady i kryteria. Bądźcie czujni i nie odkrywajcie wszystkich kart do końca. Szczegóły niech znają najbardziej zaufani.
- Dziękuję Minervo. - młoda kobieta wstała z krzesła, a po jej minie widać było, że intensywnie myśli i w jej głowie już rodzi się plan.
- Powodzenia na spotkaniu z Albusem. - nauczycielka także wstała. - A blizną się nie przejmuj. Znajdziemy na nią sposób.
- Severus zaproponował Mroczny Znak. - Hermiona odruchowo chwyciła za opatrunek.
- Lepiej nie. - odparła McGonagall. - Nadal nie wiemy, jak zakończy się wojna. Jeśli jednak wygra Dumbledore, lepiej wtedy nie dawać im więcej powodów do skazania Ciebie i Severusa. Lepszy będzie magiczny tatuaż. Jest tyle pięknych, kobiecych wzorów. Sama mam jeden na łydce. - kobieta uśmiechnęła się na widok miny uczennicy. - Kiedyś Ci go pokażę. Idź już i dobrze się przygotuj do rozmowy z dyrektorem. - niemal wypchnęła dziewczynę za drzwi. Następnie podwinęła szatę i przyjrzała się lwicy przeskakującej przez ognistą obręcz, którą miała wytatuowaną na lewej łydce. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień dotyczących okoliczności powstania tatuażu. Minerva McGonagall nie była za młodu grzeczną dziewczynką, oj nie. Nawet teraz, jej powściągliwość była pozą. Nie raz śmiała się na myśl, co by powiedzieli uczniowie, znając prawdę o profesor McSztywnej, jak często ją nazywali.

Miłość czy obowiązek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz