51.

2.7K 170 57
                                    

Z okazji moich dzisiejszych urodzin, macie nowy rozdział. Może niezbyt długi i nie aż tak ciekawy, ale jest :).

Następnego dnia Minerva od rana miała ręce pełne roboty. Trzeba było wypuścić uczniów z Pokoju Życzeń, powiadomić rodziców o zaistniałej sytuacji i możliwości odbioru dzieci ze szkoły, dokonać oględzin zniszczeń i rozpocząć sprzątanie. Pamiętała, że jeszcze czeka ją przykry obowiązek wydania rodzinom ciał ich bliskich, którzy polegli. Gdyby nie Ortaniusz i kilka innych osób, miałaby problem z ogarnięciem wszystkiego.
Zgodnie z obietnicą, ludzie Ivana pozostali w Hogwarcie i od samego rana zabrali się za porządki i naprawy.
McGonagall zauważyła, że jeden z młodych mężczyzn przybyłych z Ivanem nie odstępuje na krok Luny Lovegood, nawet wzroku od niej nie odrywa. To był jeden z pozytywnych widoków w całym tym pobitewnym bałaganie.
Wszyscy mieli mnóstwo roboty. Tylko Severus Snape siedział bezczynnie w Skrzydle Szpitalnym. Wpatrywał się w blade oblicze żony, wypatrując jakiejkolwiek najmniejszej zmiany, która mogłaby świadczyć o tym, że stan Hermiony się poprawia. Dobrze, że Horacy Slughorn zgodził się zaopatrywać Skrzydło Szpitalnej w potrzebne eliksiry.
- Severusie, proszę Cię, idź trochę odpocząć. - horgwardzka pielęgniarka po raz kolejny stanęła za plecami Mistrza Eliksirów, który tylko potrząsnął głową. - Jak się obudzi powiadomię Cię. - znów tylko potrząśnięcie głową. - To chociaż coś zjedz. - postawiła na krześle obok tacę z jedzeniem. - Hermiona będzie potrzebowała Ciebie w pełni sił. Zamartwiając się i zamęczając wcale jej nie pomagasz.
- Chcę tu być kiedy się obudzi. - mruknął ni do siebie, ni do kobiety.
- Zazwyczaj tego nie robię. - westchnęła Pomfrey do siebie. - Połóż się chociaż obok niej i spróbuj przespać. Poczujesz, kiedy coś się zmieni. - następnie odwróciła się i wyszła z izolatki, w której przebywali Snape'owie. Wiedziała, że Severus jest uparty i nawet magią nie pozwoli się wyrzucić. Dlatego szukała sposobu, by go przekonać chociaż na odrobinę odpoczynku.
- Może to nie jest głupi pomysł. - przeszło przez głowę czarnowłosego. Przełożył tacę z jedzeniem na swoje kolana i zajął się jej zawartością. Po posiłku, poszedł do przylegającej do pomieszczenia małej łazienki. Odświeżony i bez wierzchniej szaty położył się obok żony, ułożył sobie jej głowę na ramieniu i wtuliła się, zaciągając ukochanym zapachem jej włosów. Przekonany był, że nie będzie w stanie zasnąć, że tylko przymknie oczy na chwilę. Jednak, kiedy je otworzył, przez okno wpadały ostatnie, czerwone promienie zachodzącego słońca.
- No pięknie. - pomyślał Snape - Przespałem cały dzień. Jednak musiałem być zmęczony.
Kiedy wyszedł z łazienki, w pokoju zastał Toma z tacą jedzenia i gazetą.
- Dobry wieczór Tom.- zagadnął teścia.
- Witaj Severusie. - mężczyzna wstał, by uścisnąć jego dłoń. - Widzę, że trochę odpocząłeś. To dobrze.
- Nie mogę uwierzyć, że przespałem cały dzień. - odrzekł.
- Półtora dnia, mój drogi. - odparł Riddle podając mu gazetę.
- Co? - brwi Mistrza Eliksirów podjechały prawie po nasadę włosów. Spojrzał na gazetę i ujrzał datę  5 maja 1998.
- Próbowaliśmy z Poppy Cię obudzić, ale widocznie twój organizm potrzebował regeneracji. Jedz. Pewnie jesteś potwornie głodny po tak długiej drzemce. - jak na zawołanie żołądek czarnowłosego odezwał się, głośno domagając jedzenia. Obaj zaśmiał się.
- Jak wygląda sytuacja? - zapytał Severus, w trakcie posiłku.
- Na razie ciężko. - Westchnął Tom. - Schytano część ludzi z bojówek Dumbledore'a, oni wydali resztę oraz swoich mocodawców. Okazuje się, że oprócz Albusa i Knotta w sprawę było zamieszanych wielu wysoko postawionych czarodzieji. Wiele osób straciło stanowiska, wiele czeka na proces w Azkabanie. W Minisertstwie dezorientacja i bałagan. Już ogłoszono wybory nowego Ministra. Namawiam Lucjusza, by kandydował.
- On byłby dobrym Ministrem. - Severus skinął głową z uznaniem.
- Tylko najpierw musi się odbyć proces jego, Narcyzy i Draco. - mężczyzna wstał i podszedł do okna. - Shackebolt zobowiązał się, że oni z nas wszystkich będą sądzeni jako piersi.
- Czyli, pomimo wygranej, czekają nas procesy i wyroki. - bardziej stwierdził niż zapytał Snape.
- Raczej jest to nieuniknione. - Tom odwrócił się plecami do zięcia. - Ty będziesz dodatkowo musiał udostępnić, że nie przyczyniłeś się do obecnego stanu zdrowia Ronalda Weasley'a. - Severus z brzdękiem odstawił filiżankę na spodek i podniósł wzrok. - Percy Weasley złożył doniesienie, że stan zdrowia jego młodszego brata to Twoje dzieło w skutek zazdrości o łączącą go niegdyś więź z Hermioną.
- Przecież to niedorzeczne. - prychnął Snape.
- Wiem, ale jutro masz przesłuchanie w tej sprawie.
- Nie zostawię Hermiony. - warknął.
- Ja z nią zostanę. - Riddle uśmiechnął się lekko. - Ty o dziewiątej rano masz być w Minisertstwie. - podniósł rękę, gdy Severus chciał zaprotestować. - Nie walcz z nimi, Severusie. To jedyna szansa na oczyszczenie Cię z zarzutów i udowodnienie im, że się mylą. Zrób to dla Hermiony i waszego dziecka. - Snape tylko pokiwał głową. Wiedział, że Tom ma rację, a on musi zrobić wszystko, by być przy żonie i zostać najlepszym ojcem na świecie.

- Więc twierdzi pan, że nie potraktował Ronalda Weasley'a klątwą paraliżującą? - starsza czarownicą, która prowadziła przesłuchanie była bardzo stanowcza i według Severusa bezstronna, co dawało szansę na zwycięstwo. Jednak powtarzanie tego samego po raz czwarty, doprowadzało go do furii.
- Już powiedziałem trzy razy, że sam rzucił tę klątwą we mnie, ale trafił w głaz obok i oberwał rykoszetem. - jego cierpliwość była na granicy wytrzymałości i tylko myśl o Hermionie powstrzymywała go przed wybuchem i wygarnięcie tej starej ropusze, co o niej myśli. Podanie Veritaserum, na które się zgodził pisemnie, także nie ułatwiało sprawy.
- Dobrze panie Snape. - kobieta odwróciła pergamin w jego stronę. - To jest protokół z pańskich zeznań. Proszę się zapoznać i podpisać, jeśli się Pan zgadza z tym, co jest w nim napisane. Pańska różdżka została poddana badaniu na okoliczność ustalenia jakich zaklęć pan użył w ciągu ostatniego tygodnia. Jednocześnie muszę Pana poinformować, że został powołany biegły z zakresu magomedycyny, który ma za zadanie ustalić, jakie zaklęcia wywarły bezpośredni wpływ na stan zdrowia Pana Weasley'a. Jego różdżka także zostanie poddana takiemu samemu badaniu jak pańska. To pozwoli ustalić, czy jest podstawą do wniesienia aktu oskarżenia przeciwko Panu. - Severus skinął głową że zrozumieniem, podpisał protokół i wstał z krzesła. - I proszę nie zmieniać miejsca pobytu. Musi Pan pozostać do dyspozycji Minisertstwa, póki co. - czarownicą wstała i wyciągnęła do niego dłoń w geście pożegnania.
- Na razie nigdzie się nie wybieram. - odwzajemnił gest, ponownie zauważając, jak silny i pewny uścisk dłoni na ta niepozorna kobieta. - Moja ciężarna żona nadal jest nieprzytomną, a poza tym i tak nie można się aportować.
- O wynikach badań i decyzji w tej sprawie zostanie Pan poinformowany sową. - zakończyła spotkanie.
Po wyjściu Severus udał się do laboratorium, gdzie miał odebrać swoją różdżkę. Miał także nadzieję, że uda mu się czegoś dowiedzieć na temat wyników badania.
Niestety na miejscu okazało się, że różdżkę oddał mu młody stażysta, który mimo szczerych chęci, nie był w stanie odpowiedzieć na zadane mu pytania. Zrezygnowany Severus wrócił do Biura Aurorów po świstoklik, który miał go przenieść z powrotem do Hogwartu, gdzie miał nadzieję ujrzeć czekoladowa oczy swojej żony. Niestety sytuacja, jaką zastał była tożsama do tej z rana. Hermiona nadal była nieprzytomna, a Tom czytał jej na głos Baśnie Barda Beedle'a.

Miłość czy obowiązek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz