Rozdział 16

138 8 1
                                    

Vivien:

Cała sobota zleciała mi na leczeniu kaca. Czułam się okropnie, a jeszcze gorzej wyglądałam. Razem z Cass siedziałyśmy na kanapie, przykryte kocami i oglądałyśmy filmy, jedząc popcorn. Nie chciało się nam kompletnie nic. Obiadu nie zrobiłyśmy, bo na dobre z łóżek wstałyśmy późnym popołudniem, a na kolację Nathan kupił pizzę. Rzuciłyśmy się na nią jak głupie, a później narzekałyśmy na przejedzenie.

W niedzielę wybrałam się na jogging. Wstałam specjalnie wcześniej, założyłam spodenki, sportowy stanik, koszulkę na ramiączkach i wygodne buty, po czym cicho wyszłam z pokoju, żeby nie obudzić Cass. W drodze do windy założyłam słuchawki i puściłam sobie muzykę. Po szybkiej rozgrzewce pod drzewem ruszyłam w stronę parku.

Było dość wcześnie, ale jak na niedzielę i porę dnia mijałam dość dużo ludzi. Nie przeszkadzało mi to, jednak gdy na jednej z ławek zauważyłam matkę z dwójką około ośmioletnich bliźniaków, poczułam ucisk w sercu. Szybko minęłam tę rodzinę i skręciłam w inną ścieżkę, kierując się do miejsca, które było mi akurat potrzebne.

Dobiegłam do sceny ukrytej w głębi parku. Znalazłam ją jakichś czas wcześniej, ale nie sądziłam, że będę miała okazję na niej stanąć i zatańczyć. Co prawda, gdy w sobotę sobie uświadomiłam, co obiecałam Willowi, byłam załamana i już zaczynałam wymyślać wymówki, którymi mogłabym ich raczyć, jednak w ostateczności stwierdziłam, że warto zaryzykować. Chociaż, tak naprawdę, nie ryzykowałam nic. W eliminacje nie pakowały się żadne kamery ani gazety, więc mogłam być spokojna. Tym bardziej że nie wymagali pełnego składu z imienia i nazwiska, jedynie nazwę grupy. Mogłam być spokojna.

Tak przynajmniej sobie to wtedy tłumaczyłam.

Weszłam na scenę po schodkach, które były po jej prawej stronie i rozejrzałam się dookoła. Po kilkukrotnym odwiedzeniu tego miejsca zdążyłam zauważyć, że nie jest uczęszczane o tak wczesnej godzinie. Co prawda miałam pewne opory, ale ostatecznie wyciągnęłam słuchawki z uszu i włączyłam muzykę na głośniku. Położyłam telefon z boku i zaczęłam obmyślać układ, przypominając sobie jednocześnie układ grupy Willa. Mieli naprawdę świetne kawałki, więc postanowiłam je w większości wykorzystać i dodać coś, co zaskoczy jury. Nie było to oczywiście łatwe, ale nie da się wymazać z pamięci kilku lat ciężkiej pracy i rzetelnych przygotowań z doskonałą trenerką.

Znowu dałam się pochłonąć muzyce. To była chwila, gdy na chwilę mogłam uciec od świata dorosłych, w którym wszystko jest trudne, ale gdzie ze wszystkimi problemami musimy radzić sobie sami. Uciekłam od świata, w którym byłam sama. Uciekłam od szarej rzeczywistości, która coraz mocniej zaczynała mnie przytłaczać. Pozwoliłam sobie na chwilę rozluźnienia, zapomnienia i nieświadomości.

Po godzinie układ w jednej trzeciej miałam już w głowie. Wydawało mi się, że idę w dobrym kierunku, ale nie wiedziałam tak naprawdę, jak będzie to wszystko wyglądało, gdy zatańczy to więcej niż jedna osoba. W mojej głowie wszystko grało i wyglądało naprawdę świetnie, jednak nie znałam grupy na tyle dobrze, aby mieć pewność, że podołają wyzwaniom. Musiałam wymagać od nich wiele i wiedziałam, że są świadomi nagrody. A nagroda była z pewnością kusząca.

Wróciłam do mieszkania po ósmej. Gdy weszłam do kuchni, wyciągając słuchawki z uszu, wszyscy jedli spokojnie jajecznicę. Na sam zapach aż ślinka napłynęła mi do ust. Kompletnie przestałam przejmować się dietą, która tak wiele lat była moją najgorszą przyjaciółką.

— Oo, jesteś. — Cass natychmiast wstała od stołu. — Świetnie trafiłaś, bo jest jeszcze ciepła. — podała mi talerz pełen jajek.

— Dziękuję.

TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz