20160515

270 43 5
                                    

Jimin —  tak ma na imię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jimin — tak ma na imię. To właśnie on przychodzi mi na myśl, gdy ktoś pyta mnie o inspirację, szczęście i miłość. To imię krzyczę w chwili całkowitej ekstazy i wyzywam, gdy czuję wszechogarniający gniew. Rozpacz, z jaką nie potrafię sobie radzić.

Zastanawiasz się kim jesteśmy. Nie wiem... przyjaciółmi, kochankami, kumplami od bzykania. To ostatnie jest przykre, ale na tą chwilę najodpowiedniejsze.

Jestem dla niego, gdy on tego chce. Gdy o trzeciej rano, w hotelu dzwoni do mnie, prosząc bym przyszedł. Bym rozjaśnił jego ciemność — nabieram się na te słowa jak małe dziecko. Wierzę, że tak jest, dopóki nie rozczaruje mnie widok tej ciemności. On stojący na środku pokoju... nagi, zniecierpliwiony, czekający jedynie na moje ciało, które pożąda. Które jest mu najbardziej potrzebne.

Rani mnie, bo mu na to pozwalam. Bo to ja tęsknie za jego dotykiem, za ciepłymi ustami na szyi, dłońmi na udach. Nie zdziwię się, jeśli uznasz mnie za żałosnego. Szalonego.

Problem w tym, że to wydaje mi się miłością. Bliskość ciał, moje uczucia, którymi próbuję wypełnić jego serce.

Nie nauczono mnie kochać. Mówiono mi o tym, ale nigdy nie pokazano, dlatego teraz czuję się pod tym względem skrzywiony. Żyję tym, na co najwyraźniej zasłużyłem.

Jestem wykorzystywany, ale czy nie na tym polega miłość? Na wykorzystywaniu własnych serc, aby wierzyły w normalność ludzkich wad, aby nie widziały zła w rzeczach głupich, nierozsądnych, absurdalnych?

m. yoon

PS. Też chciałbym do Ciebie dotrzeć. Powstrzymać przed złem, ochronić przed bólem. Przytulić.

~ our soulmates are drunk ~ yoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz