✨3✨

2.2K 159 125
                                    

Kiedy podjechali pod dom Kaspraka Eddie spojrzał na Richiego. Nie chciał się jeszcze z nim żegnać.

-Pani K nie ma w domu?- zapytał Rich.

-Nie. Jest jeszcze w pracy.- powiedział Eddie bawiąc się rękawem.

-Mogę jeszcze z tobą zostać?- zapytał Richard.
Eddie spojrzał na niego zdziwiony. Podrapał się po szyi.

-Ta... tylko wrazie czego uciekasz oknem.- powiedział Eds podchodząc do drzwi i wyciągając klucze.

-Jasne kapitanie.- powiedział Richie podchodząc do Eddiego otwierającego drzwi.

Weszli do domu po czym weszli do pokoju Eddiego w którym był bałagan. Zdesperowany Eddie szybko zarzucił kołdrę na łózko po czym szybko zebrał wszystkie książki na jedną kupkę. Richie zaśmiał się z desperacji młodego. Rozejrzał się po pokoju. Dużo książek. Zdjęcia. Gramofon. I dużo płyt.

Podszedł do półki z płytami. Płyta zespołu Queen. A night at the opera. Eddie cały czas przyglądał się poczynaniom chłopaka. Nagle w całym pokoju zaczęła rozbrzmiewać muzyka. Eddie uśmiechnął się kiedy Richie zaczął wczuwać się w muzykę.

-Dzwonić po lekarza?- zapytał Eddie na co Richie się zaśmiał.

-Nie no co ty !- powiedział puszczając mu kolejny raz oczko.

Eddie poczuł dreszcze na kręgosłupie.

-Jak myślisz te wakacje będą udane?- zapytał nagle młodszy rzucając się na łóżko.

-Nie wiem. Mam nadzieje że będą świetne.- powiedział Richard rzucając się koło Eddiego.

-Za blisko.- powiedział Eddie odsuwając się.

-A więc to ci teraz przeszkadza?- zapytał Richie przysuwając się jeszcze bliżej tak że ich ramiona się stykały.

Eddie odrazu się odsunął lecz Richie zablokował mu drogę rękami z obu stron. Wisiał nad nim uśmiechając się cwaniacko.

-Odsuń się!- powiedział nerwowo Eddie próbując uwolnić się z niezręcznej dla niego sytuacji.

-Niee..- powiedział rozbawiony Richie.

Eddie bał się że sprawy mogą zajść za daleko. Richie położył głowe na jego torsie po czym ułożył się wygodnie.

-Jesteś ciężki.- powiedział Eddie próbując uwolnić się od ucisku.

Richie popatrzył się w jego strone po czym delikatnie się uśmiechnął. Eddie nie wytrzymał zaczerwienił się po czym opuścił wzrok.

-Eds... jesteś dobrą poduszką.- powiedział Richie po czym opadł znowu na jego tors łapiąc się delikatnie jego koszulki.

Eddie poddał się. Położył rękę na swojej twarzy po czym opierał się aby nie pomasować włosów Richiego. Wydawały się takie gęste i miękkie lecz to było by chyba za dużo. Gdyby ktokolwiek zobaczył ich w jakiej pozie się teraz znajdują mogło by wyglądać to dwuznacznie.

Richie spokojnie oddychał za to serce Eddiego szalało. Z jednej strony chciał aby to już się skończyło za to drugiej chciał aby jego przyjaciel tak został. Przyjaciel...

***

Aj karamba

Just do IT |Reddie|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz