✨4✨

2.1K 150 118
                                    

Ostatniego wieczoru wszystko zostało przerwane przez mamę Eddiego która przyjechała do domu. Richie jak najszybciej zwinął swoje rzeczy po czym wyszedł przez okno. Eddie czuł pustkę kiedy chłopak musiał iść. Być może to dziecinne że chciał aby został jeszcze trochę.

***

Następnego poranka Eddie wyszedł z domu jeszcze przed dziesiątą. Szedł na umówione miejsce spotkania razem z reszto klubu. Usiadł na ławce w pobliskim parku po czym rozejrzał się dookoła. Nikogo znajomego nie zobaczył. Spojrzał na swoje dłonie po czym pomasował kolana.

-Hej niema jeszcze nikogo?- zapytał nagle znajomy głos.

Zobaczył Stanleya zsiadającego z roweru.

-Jak widać.- zaśmiał się Eddie po czym odsunął się aby Stan mógł usiąść na ławce.

Dziś mieli wybrać się obczaić nowe miejsce które znalazł Ben. Był to domek leśniczy. Po paru minutach wszyscy się już zebrali. Lecz Richie wydawał się nieobecny. Widać było że coś go dręczyło.

-To idziemy?- zapytał Billy.

-Tak tylko znowu nie mam roweru.- powiedział Eddie drapiąc się po karku.

-Wsiadaj.- powiedział Richie wymuszając uśmiech.

Eddie odpowiedział uśmiechem po czym Richie opuścił wzrok. Chłopak wsiadł na bagażnik po czym złapał się siodełka.

-To ruszamy. Poprowadzę was.- powiedział Ben po czym szybko wsiadł na rower.

Wszyscy ruszyli. Wesoła atmosfera roznosiła się wokoło lecz Tozier był jedynym wyjątkiem.

-Rich coś nie tak?- zapytał nagle cicho Eddie stukając go w plecy.

-Nie, nie martw się.- powiedział kolejny raz wymuszając uśmiech.

-Wiesz że mnie nie okłamiesz...- zaczął Eddie.

-Nie wtykaj nosa nie w swoje sprawy.- fuknął Richie.

Zdziwiony chłopak odsunął rękę który do tego czasu trzymał na plecach przyjaciela. Spuścił wzrok w ziemie po czym wsłuchał się w wesołą rozmowę innych członków. Poczuł dziwną gule w gardle. Pierwszy raz Rich uniósł na niego głos na poważnie.

-Jesteśmy!- krzyknął Ben.

Ich oczom ukazał się spory drewniany budynek zabity deskami.

-Woow!- powiedział Mike łapiąc się za głowe.

-Wygląda m-mrocznie!- powiedział Billy po czym złapał za swój plecak.

-To idziemy?- zapytał Eddie oddalając się od Richiego.

-Taaak!- powiedział zafascynowany Mike.

Grupce udało się oddeskować jedno z okien przez co wszyscy weszli do środka.
Kiedy Eddie przechodził zahaczył kolanem o drewnianą deskę przez co rozdarł sobie kolano.
Syknął nieznacznie po czym przetarł rane z którego sączyła się krew.

-Nie wygląda to ciekawie.- stwierdził Stanley po czym wyjął z swojego plecaka bandaż.

-Dziękuje.- powiedział Eddie po chwili opierając się o ścianę.

Stan kucnął przy nim po czym psiknął wodą utlenioną na ranę a następnie zabandażował.

-Dzięki Stan!- powiedział Eddie uśmiechając się do przyjaciela.

-Spoko sieroto.- powiedział chłopak uśmiechając się.

Następnie zaczęli zwiedzać domek. Był to dwupiętrowy domek dlatego woleli się rozdzielić. Stan oraz Billy poszli przeszukać piwnice, Mike i Ben dół za to Eddie i Richie piętro.

-Dobrze więc rozdzielmy się i jeśli coś znajdziemy to krzyczmy.- powiedział Stanley po chwili włączając latarkę.

Wszyscy jednoznacznie kiwnęli głowo na znak „ok". Richie i Eddie w ciszy weszli po schodach po czym zaczęli przeszukiwać górę.

-Przepraszam za tamto-powiedział nagle Richie poprawiając okulary.

-Jasne.- powiedział Eddie bez emocji.

-Wybaczysz mi?- zapytał Rich z złośliwym uśmiechem.

-Tak.- odpowiedział Ed przeszukując jedną z szafek.

Richie popatrzył na chłopaka po czym delikatnie go szturchnął.

-Co chcesz?-zapytał Eddie z wyrzutem.

-Nic.- powiedział Richie opierając się o stolik.

-Więc przestań przeszkadzać i przeszukaj resztę szafek.- powiedział Eddie zirytowany zachowaniem Toziera.

-Jasne kapitanie.- powiedział Richie odbijając się od stolika po czym przechodząc do jednej z szafek.

Just do IT |Reddie|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz