Rozdział 4

376 43 18
                                    

/13.06.2016/

Szesnastolatek wszedł do domu, w którym spędził ostatnie siedem lat i do którego zdążył się już przyzwyczaić.

Już od progu mógł usłyszeć gwar jaki panował w środku - norma. Czasami miał już tego dość.

Jego ponury wyraz twarzy zmienił się w momencie, kiedy dostał powiadomienie o nowej wiadomości. Gdy tylko zobaczył sms'a od swojego, o trzy lata starszego, chłopaka delikatnie się uśmiechnął. Za dwie minuty pojawi się w „jego" domu.

Chłopak ominął salon, w którym widział swoich bliskich i kuchnie, chcąc skierować się do swojego pokoju, lecz zatrzymał się w progu wejścia do kuchni gdy tylko usłyszał nawiązanie do tematu, który nie został poruszany przez ostatnie lata.

Obserwował, zakryte przez koszulkę, plecy wujka, który widocznie zdenerwowany rozmawiał przez telefon, a raczej kłócił się z kimś po drugiej stronie, ale mimo jego podniesionego głosu nie można było usłyszeć go w stu procentach.

- Cholera jasna, czego ty do chuja nie rozumiesz?! - krzyknął mężczyzna wyprowadzimy z równowagi.

Krzyk ten spowodował, że zapanowała cisza, a dzieci wychylały się zza drzwi, patrząc na sytuację czujnym okiem.

W tym samym momencie do ich domu wszedł wysoki, dziewiętnastoletni chłopak poprawiając ostrożnie okulary, które zsunęły się po gwałtownym ruchu głowy.

- Ta... - zaczęła Ukraina, wychodząc lekko poza próg, lecz została uciszenie krzykiem ojca, który pod wpływem złości nie zdawał sobie sprawy, że przysłuchują mu się wszyscy mieszkańcy, jak i nie.

- Słuchaj mnie, nigdy mu tego nie powiem. - westchnął próbując się uspokoić, lecz kolejne słowa spowodowały gniew - I co?! Mam do niego podejść i powiedzieć: O część, wiesz co to ja tak naprawdę zabiłem twojego ojca, pojebało Cię?! - serce chłopaka pękło, wybuchło.

- Słucham?! - krzyknął zwracając na siebie uwagę wszystkich - Coś ty kurwa powiedział?! - zacisnął dłonie w pięści, wbijając paznokcie coraz bardziej w skórę.

- Polsha... - rozłączył się i powoli ruszył w jego stronę. Chciał chwycić go z ramię, lecz ten reagując szybciej odepchnął ją silnym uderzeniem - Pozwól mi wytłumaczyć...

- A co tu tłumaczyć!? - krzyknął z drwiną, a po jego błahych policzkach zaczęły wpływać łzy - Okłamywałeś mnie tyle cholernych lat i naprawdę nigdy nie chciałeś mi o tym powiedzieć? - spojrzał w jego oczy. Ten, pod wpływem wzroku, spojrzał gdzieś w bok, co świadczyło o tym, iż ma rację. - Nienawidzę Cię! - z jego kilku łez zrobił się wodospad bez końca - Nienawidzę! Nienawidzę! Jak mogłeś?! - popadł w amok, przez który nie kontrolował swoich ruchów.

W momencie kiedy chciał się odważyć na uderzenie poczuł ramiona obejmujące jego ciało. Perfumy, które dostały się do jego nozdrzy pozwoliły od razu odgadnąć, kto to był.

Ciepło chłopaka spowodowało, że ten się uspokoił.

- Wyprowadzam się - powiedział w końcu, powodując nie małe zamieszanie i szok. ZSRR chciał coś powiedzieć by go zatrzymać, ale ten uciszył go gestem ręki - Nie mam zamiaru przebywać w tym domu jeszcze dłużej niż zamierzam. Brzydzę się Tobą - pociągnął Niemcy do swojego pokoju, gdzie pomógł mu z panowaniem.

Już dziesięć minut później schodzili po schodach gotowi opuścić to miejsce.

Polska pożegnał się tylko z kuzynostwem ignorując prośby o zostanie. Natomiast wuja nie zaszczycił nawet wzrokiem, chociażby tym z pogardą i niechęcią, po czym jak najszybciej opuścił dom, w którym spędził ostanie kilka lat.

Niemcy, który został z tyłu za nim, spojrzał na trzydziestopięcioletniego mężczyznę z politowaniem i urazem po czym kiwnął głową do gromady i wyszedł zabierając ostatnią walizkę.

Otworzył bagażnik po czym razem z Polską włożyli bagaże do jej wnętrza.

Błękitno-oki widząc nadal spływające łzy położył swoje dłonie na policzkach chłopaka i delikatnie starł je opuszkami palców.

Niższy jedynie wtulił się w jego dłoń czując wewnętrzne ciepło oraz bezpieczeństwo.

Niemcy skradł mu szybkiego buziaka i pomógł wsiąść do samochodu.

Był to ostatni raz, kiedy Polska widział swój „dom rodzinny". Od tamtego czasu postanowił sobie, że jego noga nigdy nam nie powstanie.

Nie złamał obietnicy

Do końca swojego krótkiego życia nie zawitał tam ani razu...

|• Jak Mogłeś?... •| /RusAme\ [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz