Rozdział 2

954 54 29
                                    

/13.02.2019/

W akompaniamencie głośnej muzyki po przestronnej, niezwykle ozdobionej hali roznosiły się donośne rozmowy i śmiechy. W jednym cichym, nieco przyciemnionym koncie stała mała grupka znajomych, która śmiała się patrząc na resztę nieudaczników, którzy nawet nie mogli zatańczyć najprostszego tańca, ba, nawet zrobić jednego, porządnego i pewnego kroku. Był to lepszy ubaw niż w cyrku i nie tylko dla nich.

Kilku opierało się o ścianę twierdząc, że są zbyt 'fajni' na taniec. Kilkoro siedziało na ziemi, tak aby nie przeszkadzać tym tańczącym, a nieliczni siedzieli przy pustych stołach pijąc - oczywiście "soki".

Ci opierający się o ścianę i Ci którzy siedzieli na ziemi praktycznie dusili się ze śmiechu obserwując próby tańczenia. A jeden z trójki, którzy siedzieli przy stole krzywił się jedynie i kręcił głową z niedowierzaniem na ich chore i dziwne zachowanie.

Po chwili jednak - mając już dość - obrócił głowę w prawo, ale trafił na jeszcze gorszy widok. Westchnął gdy zeskanował wzrokiem parę, która nie widziała nic poza sobą. Może faktycznie był uradowany, że jego przyjaciele są w końcu szczęśliwi, ale w takich momentach jak ten naprawdę miał ochotę się po prostu ulotnić lub przerwać im w jakikolwiek sposób, chociaż nie raczył się nawet próbować.

Obserwując dalej ów dwójkę wciąż słuchał słów swoich 'przyjaciół'.

„Co to ma być za ubranie? Ktoś chyba się zatrzymał na czasach średniowiecza!"
„To niby ma być taniec? Błagam was, przecież kulawa kaczka lepiej się rusza! "

Przy każdym kolejnym zdaniu, które były coraz to gorsze, wybuchali coraz to głośniejszym śmiechem - zapominając o tym, że jeden z nich był kiedyś dokładnie taki sam jak tamci

Szarooki niespokojnie poruszył się w miejscu, kiedy po usłyszeniu tych zdań przypomniały mu się te stare czasy. Zapewnie miał tego nie usłyszeć, ale - niestety czy też stety - od urodzenia miał doskonały słuch. Gdy wsłuchiwał się, jak ktoś o tym opowiada, czuł jakby ktoś piłą ciął na pół jego zranione serce.

W momencie, gdy zauważył najbliższego przyjaciela, który stanął przed nim usłyszał coś, przez co jego serce rozpadło się na miliony kawałków, niczym porcelana rzucona o ziemię. Nawet nie poczuł momentu, kiedy z oczu wypłynęły łzy, kiedy zaczął głucho płakać, chociaż tego nie chciał - nie tu, nie w takim miejscu. Ale jak szybko poczuł łzy, tak szybko poczuł na policzkach dłonie lazurowo-okiego chłopaka, który delikatnie ścierał jego łzy, które mimo wszystko pozostawiały po sobie srogi, słony ślad, gdy dawał on upust swoim emocjom.

Nikt nie zwracał na szczęście na nich uwagi, był tylko on i jego ukochany, łzy i ciepłe palce działające kojąco oraz słowa, które nadal raniły osiemnastolatka. Nie było nikogo wokół nich - do czasu.

Coś się stało? — zapytał Estonia, który odsunął się od swojego chłopaka, w końcu zauważając co się dzieje, alw niestety przez gwar, który panował na sali musiał krzyknąć, co automatycznie usłyszeli wszyscy znajomi. Finlandia odwrócił głowę w taki sposób, aby spojrzeć na osobę, przez którą zostały przerwane jego pieszczoty i miłe słówka z ukochanym.

Gdy zobaczył zapłakanego chłopaka, a przed nim elegancko ubranego dziewiętnastolatka, poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej wywołane żalem do siebie za nie dokonanie prośby, a raczej obietnicy.

Czym prędzej chciał się pojawić koło najbliższego mu przyjaciela, lecz nie widział takiej potrzeby. Był tam On - ten, który każdym, chociażby najmniejszym, gestem sprawia, że „aniołek" uśmiecha się najszczerzej jak potrafi.

Po chwili jedyny z jego rodziny podszedł do niego. Chciał przyłożyć swoją dłoń do jego policzka, widocznie zmartwiony jego stanem, ale wtem stało się coś niespodziewanego.

Po sali rozniósł się donośny dźwięk silnego zetknięcia się dłoni z policzkiem.

Rosja odsunął się kilka kroków do tyłu z niedowierzaniem patrząc na Polskę, który przytulony do swojego chłopaka patrzył na niego z gniewem, żalem i łzami, które spływały po jego zaczerwienionych policzkach. Kolor szary zmienił się w ciemniejszy, co wprawiło u wszystkich jego znajomych gęsią skórkę.

Nie dotykaj mnie — wychrypiał dziewiętnastolatek, wycierając oczy i ponownie spojrzał na kuzyna tym razem z pogardą — Myślałem, że mogę Ci ufać, że mogę ufać Wam... Jak mogłem się tak pomylić? — wtulił się w tors Niemiec, pragnąc jedynie czyjeś bliskości w tym momencie.

Ale przecież możesz nam ufać —  odpowiedział w końcu milczący do tej pory Rosja, ponownie przybliżając dłoń do jego twarzy tym razem bardziej niepewnie, chcąc przekonać go do swoich słów.

Powiedziałem, żebyś mnie nie dotykał! — tym razem niższy wrzasnął, i jak do tej pory próbował się powstrzymywać, w końcu wybuchł gorzkim płaczem
— Myślałem, że jesteśmy rodziną do cholery! — podszedł do niego, wyrywając się z silnego uścisku Niemiec, który już nie raz widział taki atak złości
— Miałem nadzieję, że chociaż ty mnie zrozumiesz! — walnął wyższego z pięści z niewyobrażalną siła, a ten - zaskoczony pod wpływem uderzenia - odsunął się od niego na kilka kroków
— Jesteś pieprzonym dupkiem! — rozpłakał się, a już po chwili był ponownie w ciepłych ramionach ukochanego
— Miałem nadzieję, że po Ich Śmierci będziesz dla mnie dobrą rodziną, będziesz jak mój brat, ale najwidoczniej się pomyliłem — po tych słowach wyszedł razem ze swoim „przyjacielem" i nie obejrzał się ani razu za sobą.

Czas jakby się zatrzymał dla każdego,  wszyscy stali jak przybici do ziemi gwoździami pod ciężarem słów jakie padły i po których atmosfera całkowicie stała się bardziej przybita. Słowa Polski wstrząsnęły każdym.

O-oni nie żyją? — Finlandii zadrżał głos podczas wypowiadania tych słów kiedy niepewnie spojrzał na Rosję, który tępo wpatrywał się w ziemię
— Kiedy, jak? — zapytał, powoli dochodząc do siebie. Nagle zebrała się w nim się niewyjaśniona złość
— Kiedy do jasnej cholery mieliście nam niby zamiar powiedzieć?! — krzyknął wkurzony.

Blisko dwudziestolatek wzruszył jedynie ramionami, wytrącając się z transu w jaki zapadł na chwilę po nagłym wybuchu Polski.

Nim blask złocistego słońca zgaśnie, dzwony kościelne w rytm smutnej melodii zagrają byście dzień ten zapamiętali dokładnie, byście wiedzieli co to zagubienie, odkupienie i rozgrzeszenie. wyszedł z pomieszczenia oddając się do domu w świetle zachodzącego słońca i dźwięku bijących dzwonów.

|• Jak Mogłeś?... •| /RusAme\ [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz