Usłyszałam wkurzające pikanie budzika, otworzyłam leniwie oczy i sięgnęłam po telefon, odblokowałam go i wyłączyłam alarm. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się, powędrowałam do niewielkiej szafy i wyjęłam podobne spodnie co wczoraj, bluzkę z logiem zespołu rockowego do tego granatowa bluza na zamek nie zapominając o bieliźnie. Zabrałam ubrania i pokierowałam się do łazienki. Przebrana i umyta zrobiłam, jeszcze tuszem do rzęs machnięcie po rzęsach i wyszłam nie lubiłam się malować bo nie potrzebowałam oraz nie umiałam. W kuchni szykując, drugie śniadanie usłyszałam, pukanie do drzwi zdziwiona podeszłam i otworzyłam. Zobaczyłam chłopaka o czarnych włosach piwne oczy, w prawym uchu miał srebrny kolczyk. Ubrany w czarną podkoszulkę i spodnie od dresu, na oko miał 175 wzrostu. Spojrzałam na niego pytająco. Nie dość, że głupkowato się uśmiechał, to jeszcze zmierzył, mnie wzrokiem tego nie lubiłam.
-Cześć, ślicznotko.- odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem.-Cześć.- powiedziałam zmieszana.
- Pani Sperser mnie prosiła, żeby ci przekazać ten pakunek.- oznajmił, podając w niewielkich rozmiarach paczkę. Przyjęłam ją.- Tak poza tym jestem Zack Spring mieszkam w 24 mieszkaniu, jeśli chcesz wiedzieć, mała.
-Dziękuję, jestem Katrin Shantarie, a i nie jestem mała, koleś.- zanim odpowiedział, zamknęłam drzwi i przekręciłam kluczyk. Poszłam do salonu i położyłam paczkę, jak przyjdę, ze szkoły to sprawdzę, co jest w środku. Spojrzałam, na zegarek była 7:15 za niedługo mam autobus dlatego zabrałam jedzenie, spakowałam do plecaka, jak i portfel. Droga do szkoły minęłam, dość szybko przekroczyłam mury szkoły. Oddałam, już wszystkie papiery w sekretariacie teraz szukam, klasy gdzie odbędzie się Historia. Chodząc, po korytarzu spostrzegłam nr sali, w duchu się ucieszyłam, jednak coś mnie zatrzymało. Obok klasy stały trzy dziewczyny i jedną z tej całej paczki, rozpoznałam, kim ona jest, Elena Smicht. Moja była przyjaciółka. ~Boże Dlaczego? Teraz będę, musiała, znowu to przechodzić jak mnie rozpozna~pomyślałam i przeklinając swój los. ~Dobra jakoś wejdę do klasy niezauważona ~ założyłam kaptur na głowę i przemykałam niczym ninja pośród uczniów. Nagle ktoś mnie chwycił za ramię i pociągnął.
-No proszę, proszę, a co my tu mamy.- odezwał się bardzo znany głos.
-Elena znasz ją? - zapytała się brunetka, patrząc na mnie z wyższością.-Oczywiście, że znam Katrin Shantarie chodziłam z nią do gimnazjum była moją zabaweczkom.- powiedziała, szyderczo zdejmując mi kaptur i chwyciła moje czarne włosy.
-Puść mnie zdziro.- powiedziałam z jadem w głosie. Na te słowa pociągnęła bardziej, bolało.
- Jeszcze raz tak powiesz, do mnie to pożałujesz, suko.- wyszeptała mi do ucha i puściła.- Widzimy, się potem myślę, że ty też będziesz się fajnie bawić.- zaśmiała się i odwróciła. -Chodzimy dziewczyny.
Zajebiście, pieprzona zdzira. Dlaczego znowu muszę ją spotykać?- Widziałam, jak wchodzą do klasy. Westchnęłam i weszłam do tej samej sali, zajęłam wolne miejsce, tylko zastało czekać na nauczyciela. Lekcja nudziłam, mnie nie miłosiernie nigdy nie lubiłam tego przedmiotu, ale musiałam się tego uczyć, żeby mieć średnią. Potem jakże fascynujące wykładzie zaczęłam się godzina wychowawcza, wychowawczyni przedstawiła mnie klasie, gdzie musiała, wstać z ławki to było jak dla mnie zawstydzające, że cała klasa się patrzy na mnie. Po skończonych lekcjach wyszłam jak najszybciej ze szkoły, by nie spotkać tej małpy. Obserwowałam, okolicę szkoły jak na instytucje szkolnictwa ma duży podjazd na auta i nie tylko, nie brakowało tu także roślin typu drzewa, krzewy, kwiaty. Spojrzałam ponownie na parking gdzie stały dziewczyny z Eleną i z pięcioma chłopakami przy czarnym aucie, spostrzegłam też tego kolesia z rana. Wpatrywałabym się dalej, gdyby Zack nie spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Spanikowana szybkim tempem skierowałam się na przystanek autobusowy. Nie minęło 5 minut, gdy przyjechał autokar, weszłam, zapłaciłam za bilet i zajęłam wolne miejsce.prov. Zack
Japierdu niech się ta lekcja skończy, nienawidzę chemii a przede wszystkim tej nauczycielki, jest taka brzydka jak ropucha z biglami na nosie po chwili, usłyszałem anielskie dzwony. Wyszedłem, z klasy wraz ze Scottem na korytarz czekaliśmy na przyjaciół. Po chwili do nas dołączył Daniel, poszliśmy, do auta Jacka czekając, aż przyjdzie, spoglądając, na zegarek na ręce przypomniałem sobie o sytuacji z rana.
- Co tak się uśmiechasz?- zapytał Scott, odpalając papierosa.
- A dzisiaj miałem taką zabawną sytuację, wczoraj pode mną wprowadziła się niezła laseczka oraz do tego z pazurem i dzisiaj ją odwiedziłem z rana.- Chwaliłem się moją nową koleżanką.
-O stary, ale ty masz szczęście. Tylko nie możesz, być z nią już masz dziewczynę.- zaśmiał się Daniel, klepiąc mnie po ramieniu.
-W każdej chwili mogę z Bella zerwać.- powiedziałem niewzruszony.
-Jak zerwiesz, to później będziesz żałował, że straciłeś swojego aniołka.- oznajmił Scott, który opierał, się o maskę samochodu patrząc na mnie kątem oka.- Ona przynajmniej ma serce i nie jest jak pozostałe laski, jakie się do nas lepią, a zwłaszcza te pierwszoklasistki.- powiedział. Zaśmiałem się gorzko.-To prawda jej bym nie wymienił na inną, przecież już jesteśmy prawie dwa lata.- oznajmiłem z dumą, czuje, się głupio mówiąc o tym, że bez problemu z nią bym zerwał, jest dla mnie kimś bardzo ważną osobą. W tym czasie podeszli do nas Jack i Jeff wraz z tymi trzema pustymi lalami.
-Siema.- przywitał się Scott z chłopakami. Kobietki jak zawsze zaczęły się lepić do nas. Po jakimś czasie poczułem wzrok na sobie i chyba nie tylko ja to poczułem. Zacząłem szukać i znalazłem, to była, ta laska z rana od razu się uśmiechnąłem.
-Scott patrz, tam to jest ta dziewczyna o, której wam mówiłem.- gdy to powiedziałem, każdy z zebranych tu tam spojrzało. Dziewczyna właśnie szła w stronę bramy.
-No niezła jest, w której klasie jest? Skąd ją znasz?- dopytywał, się podekscytowany Jack spoglądając na mnie zainteresowany. Odpowiedziałem, od początku jak ją rzekomo poznałem, zauważyłem, że Scott wpatrywał się dalej w bramę co mnie, zdziwiło.
-Co w niej widzicie?- zapytała się Elena wkurzona.- Jest słaba i do tego kujonem nie wspominając o jej ciele.
- Znasz ją? - tym razem to Jeff się tym zainteresował.
-Tak. Chodziliśmy do tego samego gimnazjum. Gdyby była, taka jak w pierwszej klasie gimnazjum pewnie dalej byśmy się przyjaźniły.- oznajmiła z nienawiścią w głosie. Nie minął, cały dzień a ta dziewczyna zainteresowała każdego. Dziewczyny już poszły, weszliśmy do auta. Jechaliśmy do mojej chaty przećwiczyć na jutrzejszy wieczór.- Ej! Zack skoro mieszka ona pod tobą to może zróbmy, imprezę może do nas dołączy. -zaproponował Scott.
-No chyba cię pojebało. Nie chce na kaca grać na gitarze.- oznajmiła oburzony Jeff.
-Zluzuj majty, stary weżniesz tabletki i po sprawie. - powiedział Jack.- Zaprośmy laski, żeby nie było smutno, jutro sobota więc mi pasi.- powiedział, zadowolono.
- Nie ma ojca, bo jest na delegacji, ale jak się Bella dowie, że kolejny raz przed występem piłem, to mnie zabiję a jeszcze pani Sperser przecież mam u niej już na minusie- dodałem załamany.
- Nie dowie się, obiecuje.- oznajmił Daniel.- a co staruszki to się jakoś dogadasz- uśmiechnął się do mnie wrednie.
-Mam taką nadzieję.- westchnąłem ciężko.
- Dobra więc, pierwsze próba w studiu i do ciebie na odpocząć i przygotować się na jutro- Wyznał w niespodziewanym dobrym humorze Scott. Odkąd pamiętam, nigdy nie widziałem, żeby był aż tak zainteresowany organizacją imprezy.Witajcie
Jeśli się spodobał rozdział zostawcie gwizdkę oraz jakiś ślad w komentarzach :)
do zobaczenia w następnych rozdziałach ~~
CZYTASZ
Niech świecą światła reflektorów
RomanceSzary Dzień. Ten monotonny tryby życia każdego człowieka a pośrodku jestem ja, Katrina Shantarie. Dziewczyna, Która żyła tym samym trybem życia, ale jednak życie nie jest, takie łaskawe jak każdy sądzi. W padła w piekło nie mogła sama się uwolnić, k...