[ 5 ]

89 9 9
                                    

Podeszłem właśnie do czarnej, metalowej furtki. Byłem po kwiaty, okej? . Nie myśląc wiele pchnąłem bramkę.

- Cześć Skwarek . - Pogłaskałem psa, a następnie zapukałem do drzwi. Miałem cholerną nadzieję, że w domu będzie tylko Zosia, albo przynajmniej Zosia z Izką. Nadzieja matką debili....

- Zosi nie ma . - Warknął na wstępie pan Tomasz . - I jak dla ciebie nie będzie . - Westchnąłem

- Pan nie rozumie! Ja muszę z nią pilnie porozmawiać! . - Podniosłem ton

- Ona nie chce z tobą rozmawiać . - Powiedziała Iza

- Proszę! Pięć minut! . - Złożyłem ręce jak do modlitwy

- Dwie . - Przepuścił mnie, a ja z automatu wbiegłem do środka następnie udając się na górę. Stanąłem przed drzwiami słysząc znajomy mi głos. Męski głos

- Zosia, ale ja kocham ciebie, a ty mnie. Przecież Łupicki z tobą zerwał. Możemy być... Znowu razem . - Krzyknął szczęśliwy

- Ale... Ja nie chcę . - Odparła cicho. Ja ją znam... Ona się bała

- Chcesz kochanie, tylko jeszcze o tym nie wiesz . - Dlaczego mi się wydaje jakby on chciał zrobić jej krzywdę?

- P-proszę idź już... . - Zapłakała

- Rodzice nie nauczyli cię, że nie ładnie wypraszać gości?!! . - Dziewczyna pisnęła, a ja wbiegłem do pokoju

- Sikorski!! . - Żuciłem nim o ścianę . - Nawet jej nie dotykaj . - Powiedziałem głośno, patrząc na blondynkę.

- Bo co mi zrobisz? Udeżysz mnie? Ta szmata ci na to nie pozwoli, ułożyli ją sobie . - Splunął. Nikt nie będzie wyzywał MoJeJ dziewczyny. Przypieprzyłem mu w mordę . - Czemu nie reagujesz kurwo!? . - Skierował się do dziewczyny

- Kurwy siedzą w burdelu . - Każde moje następne słowo oznaczało kolejny cios wymierzony w stronę Artura. W pewnym momencie dostałem. Brunet odepchnął mnie na podłoge, a ja próbując zamortyzować upadek udeżyłem prawą ręka w posadzkę. W jednym momencie cały dom wypełnił się moim krzykiem.

- Boże Dominik . - Podbiegła do mnie. Uklęknęła z tyłu i położyła moją głowę na swoje kolana . - Dzwoń na pogotowie!! . - Krzyknęła w stronę Niebieskookiego

- Co się tutaj dzieje? . - Do pokoju wbiegła matka zielonookiej dziewczyny. Spojrzałem na swoją rękę. Była otwarcie złamana. Zajebista podłoga kurwa. . - Boże święty... Dzwonię na pogotowie!!! . - Krzyknęła wybiegając z pokoju. Na moją twarz zaczęły kapać łzy. Spojrzałem do góry i zauważyłem dziewczynę, która nieustannie płakała.

- Kotek... Będzie dobrze . - Uśmiechnąłem się. Wystawiłem w jej stronę lewą dłoń, a ona ją przytuliła

- Wiem . - Pociągnęła nosem . - Jesteś dzielny . - Przejechała swoją delikatną rączką po moim policzku,a ja mimo niewyobrażalnego bólu uśmiechnąłem się.

- Weźcie przestańcie bo zwymiotuje . - Krzyknął

- Dominik! . - Kobieta wbiegła do pokoju . - Musisz wstać, zejdziemy ostrożnie po schodach i poczekamy przed domem . - Powiedziała pomagając mi utrzymać się na nogach . - A ty mój drogi zaczekasz z Panem Tomaszem na policję!! . - Wskazała palcem na Artura

- Al...

- Żadnego, ale! Widzisz co mu zrobiłeś!? . - Pani Gajewska wrzeszczała na młodszego z braci Silorskich w czasie gdy ja razem z Miłością mojego życia schodziłem ostrożnie po schodach

- Domino ja... To moja wina... P-przepraszam . - Zaczęła jeszcze bardziej płakać

- Zosiu spokojnie . - Spojżałem jej w oczy zatrzymując się na moment . - To nie jest twoja wina . - Zaczęliśmy iść dalej, pani Gabriela doszła do nas i równiesz pomagała mi zejść, a ja w tym czasie kontynuowałem swój monolog . - To nie twoja wina, że jesteś śliczna, mądra, że cię kocham... Gdybym wtedy u mnie w domu nie zachował się jak ałaaaaaa . - Wrzasnąłem z bólu . - Ostatnia szmata . - Kontynuowałem . - To przecież nawet by mnie teraz tutaj nie było... . - Moment po skończeniu mojej długiej jak cholera wymowy. Wyszliśmy przed dom gdzie stała już karetka pogotowia

- Dominik... Porozmawiamy jak będzie już z tobą okej... I... Jeszcze raz bardzo cię przepraszam... Ja nawet nie wiem czy to wystraczy ja...

- Nie martw się o mnie, ja sobie poradzę, a ty idź do domu, uspokój się i... No nie wiem... . - Pocałowała mnie w głowę delikatnie odpychając w stronę pojazdu. Wysiadł z niego mężczyzna, który moment później pomógł mi wsiąść do karetki.

// [ opublikowany; 09.10.2019 godz.: 22:13 ]
[[ dedykuję moim faf loverką ImInvented xWerkax1 oraz miciaQ ( miciaqnaluzie ) ]]

--- don't be jealous, honey ---Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz