Magiczne dopasowanie

4.1K 224 116
                                    

Hogwart, był pięknym, choć starożytnym zamkiem. W jego wnętrzu mieściły się plątaniny korytarzy, pełno sal lekcyjnych, w których uczniowie uczyli się magii, wielka biblioteka i jeszcze wiele innych, czasem dziwnych pomieszczeń. Jedną z wielu tras w tym zamku szedł właśnie czarnowłosy chłopiec. Szare, popękane ściany z cegieł udekorowane były ruchomymi obrazami, barwnymi gobelinami i żelaznymi uchwytami, w których włożone były pochodnie. Było ciepło i całość miała dziwną rodzinną atmosferę. Mimo to wyraz twarzy chłopca był neutralny, a od środka zjadał go strach.

Uczeń z niepokoju nie mógł spać dzisiejszej nocy, a nawet w ciągu poprzednich budził się kilka razy. Dlatego jego skóra była blada, a oczy lekko matowe. Pod nimi powinny być widoczne ciemne cienie, ale zwykłe zaklęcie maskujące pomogło je ukryć. Ale magia nie mogła ukryć drżących, zaciśniętych pięści ani błysku przerażenia w zielonych oczach. Starał się z całych sił zachować się spokojnie i nie zdradzać swoich emocji. Ponad nim byli inni uczniowie i nie chciał, aby mieli oni kolejny powód do kpin. Uniósł głowę do góry i przez chwilę obserwował ludzi wokół niego. Jego rówieśnicy latali radośnie na swoich kolorowych skrzydłach, mówiąc do siebie wzajemnie z ożywieniem. Było o wiele głośniej niż zwykle, ale co się można dziwić. Dziś wszyscy rozmawiali o nadchodzącym wydarzeniu, które, za chwilę miało mieć miejsce w Wielkiej Sali. Byli całkowicie radośni i odprężeni.

Harry zazdrościł im.

Chciał być tam razem z nimi. Latać ponad ziemią, żartować i cieszyć się końcem roku. Miał jeden z najlepszych wyników w szkole, a wymagania w Wyższej Szkole Wróżek i Magi Natury Hogwart były wysokie. To był powód do dumy, a jednak ginęła ona w morzu przerażenia. Idąc korytarzem, nie mógł zastanawiać się, co teraz ma zrobić. Właśnie zmierzał na Ceremonię Końcową, jedno z najważniejszych wydarzeń życia. Był to ostatni krok w drodze do dorosłości każdej wróżki. Oznaczało to, że twoje skrzydła i moc magiczna są w pełnym rozkwicie i jesteś w stanie rozpocząć samodzielność. Dodatkowo Wielki Władca Wróżek co roku uczestniczył w tym wydarzeniu, dając szansę najbardziej wybitnym uczniom na pracę w jego dworze. Bardzo niewielu doznawało tego za zaszczytu. Harry uśmiechnął się smutno. Nie miał takiego pragnienia, aby pracować na dworze królewskim, ani być kimś ważnym.

Chciał po prostu być normalny.

Przełknął grudkę, która powstała w jego gardle i starał się stłumić łzy. Od zawsze był dziwny. Z tego powodu nikt nigdy nie widział jego skrzydeł, nawet rodzice. Wszyscy byli przekonani, że jest jednym z tych smutnych przypadków, gdy zalążek skrzydeł po prostu się nie rozwinął. Bolały go kłamstwa, ale tak było prościej. Rodzinie i przyjaciołom łatwiej było przyjąć go jako wybrakowanego niż z jego dziwactwem. Nienawidził oszukiwać bliskich i żal zawsze zalewał jego myśli, gdy był zmuszony łgać im prosto w oczy. Żal ściskał jego serce jeszcze mocniej od pamiętnej nocy jego szesnastych urodzin. Smutnym był fakt, że dla bezskrzydłych wróżek, był to czas ostatniej nadziei. Jeśli do tego momentu nie pojawił się choćby najmniejszy znak rozwoju zalążka, nie było już nigdy szans na samodzielnym lot. Rodzice po urodzinach przekonywali go, że zawsze będą go wspierać i pocieszali go, najlepiej jak mogli, ale później słyszał, jak jego matka płacze z rozpaczy. Dźwięk jej łkania na zawsze wyrył się w jego głowie i nijak nie mógł go zapomnieć. Wróżki bez skrzydeł rzadko osiągały cokolwiek w życiu. Miały problem ze znalezieniem pracy, partnera, a nawet z przemieszczaniem się. Wprost mówiąc, byli ciężarem dla swoich rodzin. To oni stanowili największy procent samobójstw w tym społeczeństwie.

I nawet wiedząc, że uważa się go za wyrzutka, nie ujawnił się. Za bardzo się wstydził swojego dziwactwa.

Wszystko zaczęło się w nieszczęsne dziewiąte urodziny. W tym dniu obudził się ze strasznym bólem pleców, było to wrażenie, jakby ktoś nieustannie szczypał cię za skórę. Przez cały dzień czuł tępy ból między łopatkami, ale udawał, że wszystko z nim w porządku. Chciał mieć tylko idealne urodziny, a słysząc o jego dolegliwościach, rodzice pewnie poprosili gości, aby przyszli innego dnia. Ledwo, ale udało mu się uniknąć tego, ale przez cały czas, gdy goście byli obecni, musiał uważać, by nie pozwolić innym dotykać go między łopatkami. Było to jedno z najlepszych urodzin, jakie miał w życiu, mimo dyskomfortu i prawie zapomniał o całej sprawie z bólem. Szczęśliwy poszedł do pokoju i zaczął się szykować do snu. Jednak w chwili, gdy ściągał koszulkę, doznał szoku. Z jego pleców wyrastała para małych skrzydeł, jeszcze zwinięte niczym młode liście paproci, ale były. Od tego momentu zaczęły się wszystkie problemy. Niepisaną zasadą było, że zalążek zaczyna rozwijać się dopiero po jedenastych urodzinach. Wtedy rdzeń zaczyna się rozwijać i pobudza zalążek do wzrostu. Nigdy nikt nie słyszał o przypadku wcześniejszego rozwoju.

Szept skrzydełWhere stories live. Discover now