Rozdział 2

156 5 0
                                    

Aż tu nagle...
Na jednym z krzeseł siedział Mateusz Opel.
- Siema maleńka. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Mała jest walizka, ja jestem niska.
- No chyba ty. - Odpowiedział ze złym grymasem ryjowym na twarzy.
- Ok.
Usiadłam w ostaniej ławce, obok jakiegoś sk8'era. Ten się przywitał ze mną po murzyńsku, mówiąc:
- Elo! Jestem Leon. Mam fajny rower. YOLO.
- Spoko. Rowery są klawe.
- Chcesz ze mną pojeździć? - I zarzucił swą bujną grzywą. - Mam dwa siodełka.

JAKI BEZCZELNY! Miałam mu dać w mordę, ale do sali wparował spóźniony Domino.
- Usiądźcie!
Niemądry... Już wszyscy siedzieli.
- Macie siedzieć spokojnie, bezszelestnie i spokojnie przez dwie godziny.
- BUUU!!! - zamiauczał jakiś typ, który miał głowę niepasującą do reszty ciała.
- Spokój Biruta! - skarcił Domino.
- Ta szkoła schodzi na psy... - Reszty nie dosłyszał nikt. Nawet sam Biruta. Mruczał coś pod nosem z prędkością Eminema do kwadratu w pierwiastku stopnia 2001. Jak ja nim gardzę. Mam ochotę go uderzyć w mordę. Tak też zrobiłam.
- Ty głupia bźdźągwo! - Oddał mi z siłą pięciu tirów. Zatoczyłam się i wybuchnęłam płaczem.
- Co ty robisz?! Byłam bita w dzieciństwie !
- Spoko, ja też. - Odpowiedział ze łzami w oczach.
Wyglądał niebywałe uroczo i majestatycznie z pobitym ryjem i łzami w okach. Jego głowa tak bardzo nie pasowała do reszty ciała, że miałam ochotę wyrwać ją i tulić dniem i nocą.
- Dobra, już jestem. - Powiedział Domino wchodząc do sali z komputerem i monitorem.
Raptem jak włączył tą maszynę, zaczął pykać w sudoku.
Dalej siedziałam z Leonem i przyglądałam się jego przetłuszczonej, koniowej grzywie.  
- Chcesz dotknąć? - I znów przeczesał włosy.
- Gardzę. - Odpowiedziałam.
- No chyba ty. - Wtrącił się Mateusz.
A jak mnie po mordzie bili to tylko uśmiechał się pod nosem. Już otworzyłam usta, gwałtownie wciągnęłam powietrze i chciałam krzyknąć, gdy odezwał się Borys Dzieciaczek:
- Jak śmiesz się tak odzywać do kobiety?! Równość! Równość! BU-DO-WA! Równość! - Tak, Borys był największym gentlemanem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Gdy Biruta mnie uderzył, poleciała mu piana z ust. Wiele razy biegł przez całą szkołę, byle tylko przytrzymać drzwi jakiejś dziewoi.
- Wal się pantoflu! - powiedział wkurzony Biruta.
- Halo! Spokój mi tu! - krzyknął wpudlony Domino. - Nie mogę się skupić na su... SUSZY w Afryce! - zakłopotał się - Wiecie... He-he. Trzeba pomagać. He-he.

Słuchałam tego z kpiną, gdy ni stąd, ni z owąd...

mój bed boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz