Rozdział 3

165 6 0
                                    

Mateusz rozpiął swoje POLO !!! Zobaczyłam pot spływający po jego idealnej, umięśnione klacie... Odrazu zrobiło mi się gorąco. Jest taki idealny.

FUJ! NIE MYŚL TAK! To twój największy wróg.

- Ej Roksana! Wiem, że jestem gorący, ale nie zesraj się.- Powiedział Opel, gdy zauważył, że wlepiam w niego swoje piwne, duże, piękne, wyjątkowe, z długimi, czarnymi, gęstymi, lśniącymi rzęsami, oczy.
- Zesrać to ja się mogę tylko na widok twojej szpetnej mordy. - Odpowiedziałam przekąśliwie.
MMM... Ale ze mnie żmija.
- Ty głupia landrynko !
- Mój żółw, który uciekł miał na imię LANDRYNA! Nigdy ci tego nie wybaczę! - Już miałam go zdzielić, gdy ten złapał mój nadgarstek.
- Nieładnie syrenko. - Powiedział zawadiacko.
- Dlaczego syrenko ?! - Spytałam zagubiona.
- Bo pływasz mi w myślach cały dzień...
- Co?! Serio?!
- Nie xD. Po prostu masz dupę jak wieloryb.

Wtedy wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Dzieciaczka, ale kogo on interesuje... I wtedy wszedła Nicola:
- W weekend jadę z tatą na ryby.
W tym momencie nie wiedziałam co jej odwaliło. Przecież dobrze wiedziała, że nie jem mięsa!
- Wow! Super! Lubię ryby. - Powiedział Biruta.
Spojrzałam się na niego ze znakiem zapytania na twarzy, a on tylko zawadiacko się uśmiechnął i puścił mi perskie oczko. Mateusz nie wiadomo dlaczego mocniej ścisnął mój nadgarstek. Chyba nieświadomie... Cicho, cichutko syknęłam w jego stronę:
- Ja walę leszczu!!!! Weź mnie do cholipki puść!
Wtedy, jakby wyrwany z transu mnie puścił i szybko skierował się do ławki na drugim końcu sali.
- Ciekawe czy złowię z moim daddy jakiegoś leszcza... - Odezwała się Nicola. Byłam taka zła i zdezorientowana, że kopnęłam ją. Ta tylko się uśmiechnęła i odwróciła w stronę tablicy z otwartą, jak jakiś ułom, buzią.

Po jakiś 30 minutach Domino wyszedł z sali i powiedział, że zaraz wróci. Korzystając z jego nieobecności, Leon odezwał się do wszystkich w pomieszczeniu:
- Dobra! Za co siedzicie ?
- Ja za to, że położyłem się na kałuży, by jedna niewiasta mogła przez nią przejść bez ubrudzenia swoich białych kroksów. - Rzekł Dzieciaczek.
- No i co z tego? To chyba nie jest powód do zamknięcia w szkolnej pace? - Spytałam oschle.
- Wiem, wiem. Nie byłoby mnie tu, gdyby ta dziewczyna nie zauważając mnie, nie potknęła się i nie wpadła na niesamowitą, dobrą Panią Olej. - Odpowiedział z uśmiechem na ustach, a ja mimowolnie skrzywiłam się na samą myśl o tej babie.
Pani Olej uczyła chemii. Nie lubiłam ani tego przedmiotu, ani nauczycielki. Baba Kwas była oziębła, wredna i lubiła tylko Opla. Wystarczył tylko jeden jego uśmiech, a ona pod wpływem jego śnieżnobiałych zębów śmiała się swoim chemicznym chichotem i rumieniła. Raz nawet, tak zagapiła się na napinającego swoje mięśnie Opla, że nie zauważyła jak dziewczyny, które robiły doświadczenie, wylały kwas fosforowy na łeb rudego Warzywniaka. Cały potem śmierdział zgniłymi jajami.
Lecz nie dzięki swojej bajeranckiej urodzie...

Chwila! Czy ja pomyślałam o tym, że Mateusz Opel jest ponętny ?!? WCALE NIE JEST.

Ale wracając. To nie dzięki temu jak Opel wpływa na Olej, dostaje szóstki z chemii. Po prostu ją rozumie i umie. Jest geniuszem chemicznym. Nie to co ja... Nie radzę sobie z tym przedmiotem, a Baba Kwas na każdym kroku mnie męczy. Mam jak na razie zagrożenie nie zdaniem z chemii, a jest dopiero październik!!!! Potrzebuję korepetytora.

- A, to ma sens - Odpowiedziałam Dzieciaczkowi.
- A ty? Czemu siedzisz? - Spytał się mnie Leon.
- Zapyskowałam Dominowi...
- No, to prawda! To było epickie! - Uśmiechnął się w moją stronę Biruta. Nie wiem czemu, ale odwzajemniłam uśmiech. Jakoś tak poczułam takie ciepło w moim lodowatym,przepełnionym sarkazmem i depresją sercu.
- Nie, nie było ePiCKie. - Odpowiedział z wyraźną irytacją Opel.
- Dobra, nieważne. - Rzekł Leon.
- Dlaczego siedzisz Biruta? - Spytałam z rumieńcem i uśmiechem na twarzy.

Ja walę ! Co się ze mną dzieje?!

- Wiesz... To jest całkiem wkurzająca sprawa! Ogólnie to siedzę sobie na lekcji angielskiego. Czaisz? Totalnym chill. Nagle odpalam sobie gibona, a facetka zaczyna się na mnie wydzierać, że co to w ogóle ma znaczyć. No to ja jej odpowiedziałem już trochę na haju - „3lo poczwaro". I tak o to się tu znalazłem. Za nic kurde. - Wytłumaczył z oburzeniem Biruta.
Wow. Stary jest szalony.

- To może teraz Nicola. Dlaczego tu jesteś? - Spytał Opel z łobuzerskim uśmiechem moją blond przyjaciółkę.
Okularnica na ten gest zachichotała i zaczęła się tłumaczyć.
- No wiecie hehehe. hehe. Hihihi. ahahahaha. hehehe. Hihi. Beeeeeeeecz00nia.
- Wysłów się piękna. - Ponaglił ją Dzieciaczek.
- No ogólnie to zjadłam kredę z sali biologicznej i był przypał.
- O shit ! To faktycznie grubo. - Krzyknął zszokowany Leon.
- A ty dlaczego Leosiu tu jesteś? - Spytała Nicola.
- Robiłam trika na moim rowerku bez kół i wjechałem przez przypadek na ryj naszego trenera.
Trener Marcepan był mega przystojny. Jego kruczoczarne włosy i umięśniona figura przyciągała wianuszki zauroczonych dziewczyn. Jego głos był taki jedwabisty i męski, a on sam wykonując swoje rzuty do kosza za 3 punkty, wzbudzał zainteresowanie nie tylko nastolatek, ale również innych nauczycielek. Nie wstyd mi się przyznać, że jestem jego ulubioną uczennicą, pomimo tego, że mnie nie uczy. Zawdzięczam to mojej błyskotliwej osobowości.
- Dobra. To kto nam jeszcze został... O Mateusz !
- Weź się odwal Leon. - Burknął Mateusz zły niewiadomo na co.
- Luzuj warkocze. Pytam się tylko dlaczego tu siedzisz.
- Właśnie Opel. Nie możemy się doczekać usłyszenia twojej historii. - Powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
Mateusz zgromił mnie wzrokiem, a przynajmniej próbował i zaczął tłumaczyć:
- Otóż. Pobiłem się ze Szczepanem i ten wylądował w szpitalu ze złamanym nosem.
- Co ?!! Pobiłeś się ze swoim najlepszym kumplem?!?? - Spytał zdziwiony Leon.
Wszyscy byli w ogromnym szoku. Od zawsze wiadomo, że Mateusz Opel i Szczepan Dekiel to dwójka bff. A ja dopiero teraz zauważyłam jego podbite oko spod okularów przeciwsłonecznych.
- O co poszło? - Spytałam się.
- Nie twój interes Małpigajska! - Krzyknął na mnie Opel.
Wtedy w sali pojawił się Domino i powiedział, że to koniec kary.
Wszyscy z radością wybiegli z sali. Tylko ja z prędkością mojego byłego żółwia wyszłam ze szkoły. O co chodzi Mateuszowi? Zawsze się na mnie drze. Nienawidzę go. Czy kiedykolwiek będziemy mogli wytrzymać ze sobą w jednym pomieszczeniu bez odruchów wymiotnych?

mój bed boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz