Rozdział 8. Porwanie młodzików

95 11 3
                                    

Sik ostatecznie wziął się za siebie i został padawanem Mistrza Windu. Wtedy zaczęło się robić pod górę. Windu okazał się surowym nauczycielem i Sorenti musiał się starać, by znowu nie podpaść. I ten głupi warkoczyk padawana... Gdyby Sik mógł, odciąłby, by go bez wahania, ale to, by znaczyło koniec z Zakonem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik wyjątkowo wcześniej przyszedł na poranny trening, ale Mistrz Windu się spóźniał. To zdecydowanie nie było do niego podobne. Sorenti sprawdził miecze po raz setny i poszedł korytarzem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już z daleko można było słyszeć głośne rozmowy. Wokół kwater młodzików kręciła się cała Rada i jeszcze kilku innych Jedi.

- Co się stało? – spytał Sik Anakina, który właśnie wychodził z jednego z pokoju.

- Nie słyszałeś? Jacyś łowcy nagród porwali aż trzy klany młodzików.

- Aż trzy?! Kto to zrobił i jak?

- Nie wiem. Ale obstawiamy, że musiało być ich kilku. Jedna osoba nie była, by w stanie tego zrobić

Wtedy pojawił się Mistrz Windu, który podszedł do braci.

- Dobrze, że jesteście oboje. Skywalker, przeszukujemy dalej. Sorenti, na czas wyjaśnienia sprawy zawieszam wszystkie nasze treningi. Powiadom też wszystkich, że Jedi spoza Rady mają zakaz wchodzenia do kwater młodzików.

- Tak, Mistrzu – odparł Sik.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik, zgodnie z poleceniem, ogłosił zakaz. Oczywiście, znalazło się kilku Jedi, którzy się temu buntowali.

- Nic nie poradzę. Polecenie Rady – tłumaczył Sik.

Sorenti postanowił odpocząć w kwaterze, gdy usłyszał rozmowę dwóch Jedi.

- Ciekawe, kto to mógł zrobić? – spytał jeden.

- Słyszałeś, że nie ma żadnych śladów. To musiała być robota profesjonalistów – odparł drugi.

- Łowców nagród - poprawił jego towarzysz. – Nie mam zaufania do tego Sorentiego-Skywalkera.

- A, co on ma do tego?

- Przecież on był łowcą nagród, co nie? No słuchaj, przyszedł do Zakonu, a zaraz potem porwali młodziki. To nie może być zbieg okoliczności. Może ich wpuścił?

Sik zacisnął pięści i już chciał coś powiedzieć tej dwójce, ale powstrzymał się. Wręcz go korciło, żeby zająć się ta sprawą. Zew łowcy nagród się w nim odezwał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Najpierw musiał znaleźć Mistrza Windu.

- Mistrzu! – krzyknął, gdy tylko go zobaczył.

- Sorenti? Powiedziałeś wszystkim o zakazie?

- Tak, ale mogę na słówko?

- Oczywiście.

Sik odetchnął, starając się uspokoić.

- W sumie to mam prośbę, a właściwie dwie. Czy mogę zajrzeć do kwater młodzików?

- Co? Chyba nie zrozumiałeś, mój młody padawanie, wszyscy SPOZA Rady mają zakaz.

- Tak, ale to bardzo pilne. Porywaczami są łowcy nagród, tak? Sam nim byłem i wiem, co łowca myśli i robi. Może znajdę coś czego Rada nie zauważyła?

Windu przez chwilę zastanowił się nad jego włosami, ale przytaknął głową.

- Dobrze, możesz wejść, ale tylko na chwilę. A jak coś znajdziesz, natychmiast powiadom Radę.

- Obiecuję.

- A ta druga sprawa?

- Muszę wyjść ze Świątyni do miasta na parę godzin. Sprawa bardziej prywatna.

- Na to się mogę zgodzić, ale wróć przez zmrokiem.

- Spokojnie, załatwię sprawę i od razu wrócę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzięki zgodzie Mistrza Windu, Sik bez problemu wszedł do kwater. Wszystkie wyglądały, jakby ktoś opuszczał je w dużym pośpiechu. W jednej z nich Sik znalazł ślad po mieczu świetlnym. Jeden z młodzików musiał się bronić. Skupił się na tej rysie.

Wizja przyszła natychmiast.

Za oknem nagle zrobiło się ciemno. Z korytarza dochodziły jakieś odgłosy szamotaniny. Młodzik z rasy Togrutan włączył swój miecz. Wtedy do pomieszczenia wpadł sam Cad Bane i zapał dziecko. Maluch się szarpał, a do pokoju weszła Aurra Sing. Młodzik przez chwilę walczył z łowcami, gdy zostawił w podłodze rysę.

- Dostaniemy pokaźną sumkę od doktorka Nuvo Vindi – powiedział Bane.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik powrócił do rzeczywistości. Miał rację, łowcy nagród porwali młodziki dla szalonego profesora z Naboo, który stworzył Wirus Błękitnego Cienia. Sik znał go dobrze, bo kiedyś robił dla niego zlecenie podczas wojny.

Bez zastanowienia pobiegł do swojej kwatery i wziął część kredytek, które mu zostały ze sprzedaży mieszkania.

Jedi poszedł w odstawkę. Sik Sorenti wrócił do gry!

Bliźniaki Skywalker 2: Zawód łowcy || Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz