Sik bez problemu zakupił nowy hełm, wygodne ubrania i parę granatów. Jak miał uratować młodziki to wolał to zrobić z hukiem!
Przez myśl mu przemknęło, że zostanie Jedi z najkrótszym stażem w Zakonie, ale szczerze? Miał to w nosie. Łowcy nagród byli jego powołaniem i teraz to rozumiał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znowu na Naboo. Sik na szczęście pamiętał, gdzie była stara baza Vindi, więc dotarcie było prościzną. Gorzej mogło być z wykonaniem.
Doktorek nie będzie stanowił zagrożenia, gorzej było jeśli łowcy dalej z nim są. Bez strzelaniny się nie obejdzie.
- Dawaj kasę Vindi i już nas nie ma – usłyszał głos Bane' a.
Sik wychylił się do laboratorium i zobaczył młodziki skrępowane łańcuchami, ale też profesora i łowców. Oprócz Bane' a i Sing, Sik doszukał się jeszcze Embo, Sugi i Latts Razi. Cała śmietanka towarzyska.
Sik złapał blaster i wyszedł z ukrycia.
- Koniec handlu, koledzy.
Wszyscy odwrócili się w jego kierunku.
- Sorenti-Skywalker – zaczęła Aurra. – A ty nie zostałeś Jedi jak braciszek?
- Może byłem, może nie. Oddawać młodziki to obejdzie się bez ofiar.
- Sorenti, ty już nie istniejesz w naszej branży – powiedział Bane.
- A, kto tak powiedział, niebieska gnido?
- Jak tyś mnie nazwał?! – wrzasnął Bane.
- Niebieska gnida, to przecież cały ty.
- No to skończyły się przyjemności Sorenti. Zabić go.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sik rzucił się do ucieczki, ale łowcy ruszyli za nim w pogoń. Używając Mocy, szybko zgubił ich w korytarzach i schował się do magazynu. Wtedy weszli Embo i Latts Razi.
Łowca przestawił blaster na ogłuszanie i wycelował w Embo. Trafił bez problemu. Od razu wyskoczył z ukrycia i aktywował miecz.
- Zatańczymy? – zagadnął do Razi.
Latts wystrzeliła swoje zielone boa, które owinęło się wokół dłoni i jednego z mieczy Sika.
- Nie zaimponowałeś mi – powiedziała chytrze rudowłosa.
- Ja się dopiero rozgrzewam.
Sik aktywował drugi miecz i rozciął więzy. Mina Latts zmieniła się diametralnie. Łowca pokonał ja w paru prostych ruchach i związał z Embo. Wykorzystał tylko najbliższy właz i wyrzucił ich dwójkę na powierzchnię.
- Dwóch odpadło, troję zostało.
Sik wyczuł w Mocy kolejnego łowcę. Wspiął się na rury i dał się prowadzić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następna była Sugi. Nawet nie widziała, że Sik był tuż nad nią.
Sorenti wykorzystał moment, gdy była odwrócona i Sik elegancko zawisł za jej plecami. Delikatnie szturchnął ją w plecy.
- Przepraszam?
Sugi odwróciła się, a Sik powalił ją celnym ruchem w szczękę. Łowca również ją związał i wyrzucił na dwór.
Zostali już tylko Sing i Bane. Będzie się działo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okazało się, że Cad i Aurra zostali z młodzikami w laboratorium. Doktor gdzieś uciekł.
- Nic nie znaczę w branży, co Bane? – zaczął Sik. – Sugi, Embo i Latts powiedzą, co innego.
- Miałeś farta – odparł Bane. – Dopiero teraz zacznie się pojedynek.
- No i na to czekałem – odparł Sik, odpalając miecze.
Sing rozpoczęła szybki ostrzał, ale Sik bez problemu go odparł.
- Za łatwo.
Bane poleciał w powietrze, używając swoich rakietowych butów i liną owinął Sika. Miecze wyśliznęły się Sorentiemu z rąk.
Tymczasem Aurra szykowała strzelbę na strzał.
Sik pochylił się w ostatnim momencie i pocisk przeciął linę. Szybko przyciągnął miecze i ruszył do ataku.
Łowcy jednak rozbroili go wręcz zbyt łatwo.
- Miałem rację Sorenti – zaczął Bane. – Straciłeś swój wigor.
- A taki dobry... - dodała Aurra.
Sik zaśmiał się szyderczo, wyciągając coś spod kurtki.
- Jak to mawiał mój ojciec: ,,Zawsze miej asa lub granat".
Sorenti wyciągnął granat termiczny i odbezpieczył go. Od razu zaczął niepokojąco pikać.
Sing i Bane rzucili się do ucieczki, ale Sik zamknął drzwi Mocą.
- SORENTI! ZABIJESZ NAS, SIEBIE I TE BACHORY! – ryknął Cad Bane.
- Wezwałem pomoc i zaraz tu przyleci cała zgraja Republiki. Nie macie jak uciec.
- Ten granat nas rozerwie! – krzyknęła Aurra.
Sik zaśmiał się raz jeszcze.
- Ale wy tak na serio? Niby jesteście najlepszymi łowcami, a nie odróżniacie granatu uzbrojonego, a nieuzbrojonego?
Sik wyłączył granat i pokazał, że był pusty w środku.
Bane wyciągnął blastery.
- Ty podły...
- Wystarczy – odparł głos.
Klony weszły do środka i zakuły Sing i Bane' a.
- Ty podła, Skywalkerowa szumowino, skąd wiedziałeś? – spytała Aurra.
- Moc – odparł Sik.
- Chyba czeka was i towarzyszy czeka parę lat długiej odsiadki – powiedział klon i wyprowadził ich z laboratorium.
Tymczasem Sik i kilka innych klonów zajęły się uwalnianiem młodzików. Dzieci wręcz otoczyły łowcę.
- Spokojnie, spokojnie – powiedział, gdy młodziki go obściskiwały. – Zaraz wrócicie do domu.
CZYTASZ
Bliźniaki Skywalker 2: Zawód łowcy || Star Wars
Fanfiction||UWAGA! Części od 1-4 przejdą generalną korektę!|| Minęło siedem lat odkąd Sik i Anakin poznali się i odkryli, że są braćmi. Od tego czasu każde z nich stara się żyć normalnie, co często nie bywa łatwe ze względu na tego drugiego. Tymczasem ich rel...