Ofiara:Otwierając zaspane oczy ostrożnie rozejrzałem się po pokoju. Czuć było tu zapach alkoholu i morskiej soli, była to woń dziwnie znajoma. Gdzieś z daleka usłyszałem cichą kłótnie zagłuszaną przez poranne odgłosy ptaków i budzącego się Paryża.
Dotykając nagimi stopami zimnego podłoża statku szybko się rozbudziłem ruszając zaciekawiony w stronę głosów. Ostrożnie wymijałem plakaty wielkiego artysty, który właśnie miał zacząć trasę koncertową wzdłuż brzegów całej Francji, by szelestem nie zdradzić swojej obecności.
- To co robiłeś do tej pory było głupotą, ale teraz przeszedłeś samego siebie. To musi się skończyć.
- Zamknij się kobieto przed chwilą wróciłem z balu. Sekwana to piękna rzeka szczególnie, gdy spoglądasz na nią pijąc szampana z samym burmistrzem. Rownież powinnaś spróbować. Kiedyś uwielbiałaś imprezować, a teraz stałaś się nie do wytrzymania.
Wychylając głowę zza rogu ujrzałem dwójkę dobrze znanych mi ludzi. Srebrnowłosa kobieta stała do mnie tyłem na przeciwko wysokiego przystojnego mężczyzny, którego prawe oko koloru ciemnego błękitu, kontrastowało z lewym koloru jasnej miedzi przyciągającym spojrzenia. A czarne kolczyki koloru jego długich włosów zakrywały niemal całe uszy. Ucieszony obecnością mężczyzny chciałem przywitać się z tatą jednak czułem, że coś jest nie tak.
- Życie to nie zabawa, Damien! Szczególnie, gdy ma się dzieci. Nie mówię byś zrezygnował ze swego stylu życia, ale jesteśmy już dorośli, na boga nie jesteśmy już nastolatkami!
Ten tylko prychnął olewając jej słowa otwierając niewiadomo skąd wyjętą puszkę piwa.
-Anarka, kochanie gdybym nie zachowywał się jak nastolatek nie dostałbym tego. - wyjął z kieszeni pognieciony papier. - To kontrakt z samym Jaggedem Stonem. Wyobrażasz sobie dzięki temu będziemy jeszcze sławniejsi. Jeszcze bogatsi!
- Pieniędzy nam mnie brakuje. - dotknęła czule jego ręki. - Możesz zrobić sobie chociaż krótką przerwę od występów? Juleka miała wczoraj siódme urodziny, a ja nie mogę jej ciągle okłamywać, że jesteś zajęty. Płakała całą noc, a Luka był na ciebie wściekły. - przerwała sunąc wzrokiem po podłodze. - Powinieneś spędzić z nimi trochę więcej czasu. Co ja gadam? Spędzaj z nimi jakikolwiek czas!
- To tylko dzieci, jutro zapomni o całej sprawie. A kontrakt z taką gwiazdą nie może czekać! Wszyscy czekają na mój talent.
- Twój, czy miraculum Pawia? - nie rozumiałem co powiedziała mama jednak na to dziwne słowo błękitne oko taty zabłysło chłodem.
- To nie ma nic do rzeczy.
- Nic? - niemal nie wykrzyknęła tego pytania. - Wcześniej byłeś zwykłym ulicznym grajkiem zbierającym pieniądze na studia muzyczne. Pracującym dodatkowo w na trzech różnych stanowiskach. Mimo tego potrafiłeś zawsze pozostać uśmiechnięty, oczarowując wszystkich swoją charyzmą, osobowością i talentem, którymi oczarowałeś też mnie.
Korzystając z chwili ciszy pocałował czule mamę, na co odwróciłem się z odruchem wymiotnym. Dorośli są obrzydliwi.
- I co niby się ze mną stało? - spytał uśmiechając się.
- Wybrałeś drogę która dała ci sławę od razu. Zdobyłeś szczyt swoich marzeń z dnia, na dzień nie kiwając nawet palem, by to osiągnąć. A teraz ta sława cię pożera.
- Mnie? To raczej moi fani pożerają każdy gadżet, figurkę, czy piosenkę na której widnieje moje nazwisko. Zrobiłem to dla was nie rozumiesz?
CZYTASZ
Dragonlove - miraculum
أدب الهواةFragmęt: Czując denerwujące tykanie kolczastych palców na mym czole zirytowany schowałem głowę pod poduszkę. - Lukaaaaaaaaaaaaa! Luka! Luka? Lukalukalukalukalukalukaluka. LUKA!!! - Ugh czego chcesz gadzino! - wyjmując głowę spod poduszki spojrzałem...