Marinette:Po transformacji odszukałam najwyższy punkt obserwacyjny w pobliżu. Stając na dachu ratusza uniosłam jojo po czym zadzwoniłam do swego partnera.
- Kocie gdzie jesteś?
- Próbuje zagonić opętanych na stadion. Jeśli nie wymyślą sposobu na zabicie się murawą najpewniej będą tam bezpieczni. - odezwał się dobrze znany mi głos.
Kiwnęłam z satysfakcją do mojego partnera. Mimo bycia częstym idiotą dorósł do momentu w którym wie kiedy odstawić żarty na bok. - Wiesz gdzie jest Akuma?
- Cóż... Śledziłem go lecz uznałem że mieszkańcy będą bardziej potrzebować mojej pomocy.
- Dobrze. Już lecę na stadion ty idź poszukaj potwora. Jeśli go nie powstrzymamy ta zabawa nigdy się nie skończy.
- Tak jest szefowo! - rozłączając się posłał mi przyjacielski uśmiech od którego mimowolnie dostałam wypieków. Nie był to flirciarski uśmieszek jaki zazwyczaj mi posyłał lecz czuły przyjacielski uśmiech który wydawał się dziwnie znajomy.
Otrząsając się z niepożądanych myśli skupiłam wzrok na horyzoncie. Co mogłoby pomóc zebrać opętanych w jedno miejsce? Tym razem musiałam użyć własnego sprytu. Szczęśliwy traf powinnam zostawić na ostateczną bitwę. Używając wyostrzonego zmysłu moje oczy spostrzegły liczne ekrany które codzienne ukazywały nowie wiadomości teraz bez ustanku informowały o zagrożeniu.
Uśmiechając się z satysfakcją skierowałam się w stronę studia telewizyjnego.
Adrien:
Pędząc przez opustoszałe ulice miasta, bez problemu odnajdywałem ślady zniszczeń Akumy. Widocznie jego złość doszła do punktu, w którym nawet samochody i drzewa traktował jak najwiekszych wrogów. Słysząc znajome dudnienie przyspieszyłem kierując się w stronę źródła dźwięku.
Widocznie potworowi naszła ochota na lody. Wielkie ręce coraz mocniej przyciskali wózek z lodami do ziemi. Robiłąc coraz większy krater w ziemi poczułem dziwny dreszcz. Rozwalał to z niezwykłą zawziętością, gdy jego ryki wyrażały nieopisany żal.
- Ej mupet z nogami! - krzycząc zwróciłem uwagę bestii na co ta powróciła do trybu berserkera szarżując w moją stronę.
Skacząc do góry miałem już przygotowany plan. Na ulicy po naszej prawej stronie znajdowała się duża huta. Nad nią zwisały liczne łańcuchy i żelazne paski, które dzięki kotaklizmowi opadną na bestie, po czym z moją małą pomocą zawiążą ją.
Plan iście idealny!
Biegnąc naprzeciw siebie nagle podskoczyłem zwiększając swoje wybicie kijem. W momencie kiedy miałem aktywować kotaklizm, po naszej lewej wybuch filar ognia. Oszołomiony spoglądałem na tą scenę wyczuwając kłopoty, lecz w tej samej chwili z płomieni wyskoczyła czarna postać.
Spoglądając na akume z paniką ujrzałem jak ta cofnęła się ukazując kpiący uśmiech. Dopiero po sekundzie spostrzegłem, że nie użyłem kotaklizmu, a moja postać powoli opada w dół kolizując się z lotem ognistej postaci.
Trach!
Przez impet uderzenia wspólnie przelecieliśmy przez całą hutę. Biczujące nas łańcuchy wydarły liczne dziury w naszych kostiumach.
CZYTASZ
Dragonlove - miraculum
FanfictionFragmęt: Czując denerwujące tykanie kolczastych palców na mym czole zirytowany schowałem głowę pod poduszkę. - Lukaaaaaaaaaaaaa! Luka! Luka? Lukalukalukalukalukalukaluka. LUKA!!! - Ugh czego chcesz gadzino! - wyjmując głowę spod poduszki spojrzałem...